Z Maciejem Hązłą, który jest po premierze „Króla Edypa” Sofoklesa w reżyserii i scenografii Józefa Jasielskiego, gdzie zagrał w tym przedstawieniu tytułową rolę, a obecnie wszedł w próby bajki „Gelsomino w kraju kłamczuchów” Gianni Rodari w tłumaczeniu Hanny Ożogowskiej w adaptacji i reżyserii Tomasza Szymańskiego, gdzie zagra postać Gelsomino rozmawia Daniela Zybalanka-Jaśko.
Maciej Hązła ma w swoim dorobku wiele interesujących ról, m.in. Starca, Skina w „Kartotece” T. Różewicza, Pośwista w „Bolesławie Śmiałym”, Jaśka w „Weselu” S. Wyspiańskiego, Rode w „Trzech siostrach” A. Czechowa, Kleanta w „Skąpcu”, Damisa w „Świętoszku” Moliera, Janka w „Przyjacielu wesołego diabła” K. Makuszyńskiego, Jaskółkę i Króla Elfów w „Calineczce” H. Ch. Andersena, Chlestakowa w „Rewizorze” Gogola, Poetę „W małym dworku”, Prokuratora Roberta Scurvy w „Szewcach” Witkacego, Pana Tadeusza w „Panu Tadeuszu” A. Mickiewicza, Dyla Sowizdrzała w „Dylu Sowizdrzale” Grigorija Gorina, Dyrektora Cyrku w „Pippi Langstrump” Astrid Lindgren, Billa, pana młodego w „Wieczorze kawalerskim” Robina Hawdona, Dr. Mike Connolly’a „Wszystko w rodzinie” Ray Cooney’a, Docenta Edwarda Szmidta w „Małej Apokalipsie” T. Konwickiego, Toma Canty, żebraka w „Księciu i Żebraku” Marka Twaina, Edypa władcę Teb w „Królu Edypie” Sofoklesa. Uczestniczy w próbach bajki „Gelsomino w kraju kłamczuchów” Gianni Rodari, gdzie zagra rolę Gelsomino.
12 lat pracy na scenie gnieźnieńskiej to dla Ciebie duże wyzwanie, bowiem zdobywasz coraz więcej doświadczenia by pokonywać każdą z powierzonych ról, a jest ich przecież niemało.
Każda z postaci to nowa przygoda, dlatego też trzeba darzyć miłością ten zawód, a także z pokorą i czekać na nowe niespodzianki w postaci ciekawych ról.
Premiera „Króla Edypa” w listopadzie ubiegłego roku była dla Ciebie przedsięwzięciem bardzo odpowiedzialnym. Praca nad tytułową rolą to zawsze duży stres. Czy uważasz tą postać za jedno z większych osiągnięć w Twojej karierze aktorskiej?
Na pewno tak. Rola Króla Edypa to ogromna praca aby osiągnąć upragniony cel, a niespodzianką jest, jak już mówiłem, każda nowa postać, z którą prędzej czy później trzeba będzie się zmierzyć.
Trzy lata temu zagrałeś tytułową rolę Pana Tadeusza (który jest aktualnie grany) oraz Dyla Sowizdrzała. Czy można te postaci porównywać do tragicznego losu Króla Edypa – tragedii greckiej?
Klasyka literacka to dzieła, które goszczą na co dzień. To ich wielka ponadczasowość. W każdym dramacie można znaleźć fundamenty, które są podwaliną wielkich filozofów antyku.
Okoliczności w jakich powstawała ta rola warte są uwagi, bowiem inne były propozycje scenograficzne wnętrz, a także kostiumy proponowane przez reżysera. Wszystko to wpływało na zmianę otoczenia pracy nad „Królem Edypem”. Czy Józef Jasielski pomógł Panu w tych trudnych sytuacjach?
Józef Jasielski to niesamowity człowiek i reżyser. Potrafi pomóc w wielu problemach, a niekiedy, gdy aktor czuje się zbyt dobrze, starannie upewnia go, że ten proces pracy jest bardzo skomplikowany. Zdrowa krytyka reżysera bardzo pomaga aktorowi.
Czy Jokasta – Jolanta Skawina, grając żonę, matkę Edypa utwierdziła Ciebie o kierunku słuszności tej postaci?
To postać równie tragiczna jak Edyp. Jolanta Skawina dzięki swojemu wkładowi w pracę nad spektaklem bardzo uwiarygodniła moją postać.
Tragiczne losy rodu Labdakidów już od starożytności inspirowały twórców, którzy widzieli w nich temat zdolny poruszyć umysły i serca. Sofokles ujął w „Królu Edypie” najbardziej tragiczny moment mitu, kiedy Edyp u szczytu powodzenia – władca, mąż i ojciec dowiaduje się, że żyje w nieświadomości, a w rzeczywistości jest najnieszczęśliwszym z ludzi. Jak prowadziłeś tę rolę, aby udowodnić jej rozpaczliwe położenie w sztuce?
Starałem się ująć prawdę, która jest w samym dramacie.
Edyp jest jednym z najbardziej inteligentnych bohaterów mitologii greckiej, porównywanym z Odyseuszem. To on rozwiązał zagadkę zadawaną przez Sfinksa, przez którą wielu śmiałków zostało zrzuconych w przepaść i uwolnił Teby od potwora. Ale jest też bohaterem pełnym pychy, a pycha w tragedii antycznej zawsze ściąga zły los, gdyż jest ona wyzwaniem wobec bogów. Takie nagromadzenie cech bohatera sztuki zmusza do podjęcia decyzji, która obnaża Edypa jako człowieka bezradnego wobec losu, który go spotyka, a także poprzez bolesne doświadczenie czyni go pełnym cierpienia człowiekiem. Ten bohater uwikłany w zależności jest człowiekiem z krwi i kości, co czyni go bardziej odpowiedzialnym wobec swoich bliskich. Jak odbierasz te fluidy płynące z roli?
To, co jest zawarte w utworze „Edyp” to ponadczasowość problemów, które są z nami i otaczają nas każdego dnia. Od czasu do czasu warto zerknąć do antycznych mitów. To może ustrzec nas przed kłopotami dnia dzisiejszego.
Rok temu zagrałeś w „Księciu i Żebraku” Toma Canty, żebraka. Jest to opowieść o losach Księcia Walii Edwarda i żebraka Toma, którzy w przypadkowy sposób zamienili się rolami. Ta przepiękna powieść historyczna, która łączy w sobie elementy fikcji literackiej była podczas pracy nad rolą dużym wyzwaniem?
To było i jest wyjątkowe wyzwanie. Premiera „Księcia i Żebraka” to praca z Pawłem Klownem, który wcielił się rolę Księcia. Wówczas pracowaliśmy nad tym, aby razem ukierunkować nasze postacie. Nagły splot okoliczności spowodował, że w Księcia wcielił się Marek Fludra. Tu z racji różnicy wieku musieliśmy wykazać się, by postacie Księcia i Żebraka były podobnie psychologiczne. Fajna praca z każdym z tych kolegów.
Sztuka Marka Twaina, to próba pokazania, że wszyscy mieszkający ludzie są równi. Król i Żebrak różnią się co prawda ilością posiadanych pieniędzy, otrzymanym wykształceniem i pełnioną przez nich funkcją, ale są to rzeczy ulotne, które nie decydują o tym, jakim jest się człowiekiem. Mark Twain pokazał, że tak naprawdę nie liczy się majątek ani pozycja społeczna ale to, co nosi się w sercu
Edward i Tom, choć zamieniając się miejscami, stali się kimś zupełnie innym. Nie przestali kierować się zasadami, które zawsze uważali za obowiązujące. Najważniejsze zasady to: szczerość, wrażliwość na cudze nieszczęścia i uczciwość. Czy temat ten, wnosząc tyle ciepła do spektaklu, jest moralnym udokumentowaniem praworządności w życiu każdego człowieka? Jak to wygląda od strony pracy nad rolą?
W pracy nad rolą pojawiają się różne niedogodności, ale starałem się prowadzić postać prostolinijnie, a także umoralniająco, mając na uwadze, że jest to sztuka dla młodzieży i myślę, że mi się to udało.
W „Wieczorze kawalerskim” Robina Hawdona grasz jedną z głównych postaci – pana młodego. Spektakl został wznowiony i można go oglądać na scenie gnieźnieńskiej. Jak patrzysz na tę rolę z perspektywy sześciu lat od premiery?
Wiele się zmieniło. Każdy z aktorów jest nieco bogatszy w doświadczenia. To zupełnie inne przedstawienie. Wiele rzeczy, które kiedyś było oczywistych, teraz zaskakuje.
W ubiegłym roku odbyła się premiera farsy „Wszystko w rodzinie” Ray Cooney’a w reżyserii Tomasza Szymańskiego, gdzie wystąpiłeś w roli Dr. Mike Connolly. To sztuka ciesząca się dużym powodzeniem gnieźnieńskiej publiczności. Czy grając taką postać masz poczucie, że grasz dla ludzi, którzy chętnie odwiedzają nasz Teatr?
To wielka satysfakcja. To przedstawienie świadczy o tym, że puste fotele w naszym Teatrze to rzadkość.
Bajki to Twoja specjalność, bowiem zagrałeś Janka w „Przyjacielu wesołego diabła” K. Makuszyńskiego, Jaskółkę, Króla Elfów w „Calineczce” H. Ch. Andersena, Dyrektora Cyrku w „Pippi Langstrump” Astrid Lindgren, czy wspomnianego już „Księcia i Żebraka”, a obecnie jesteś w próbach bajki „Gelsomino w kraju kłamczuchów” Gianni Rodari w adaptacji i reżyserii Tomasza Szymańskiego, gdzie grasz tytułową rolę Gelsomino. Gelsomino to chłopiec obdarzony niezwykle potężnym głosem, tak potężnym, że mógł nim nie tylko wybijać szyby w oknach, lecz także burzyć całe budynki. Jak przystępowałeś do pracy nad rolą i jak radzisz sobie ze śpiewem?
Kluczem do tej roli jest rzeczywistość. Głos to myśli. Wiele teraz dzieje się dzięki wolnej myśli, np. Afryka. Myślę, że Gelsomino to postać rewolucjonisty. Obala dyktaturę swoim głosem – głosem wolności.
Światowej sławy śpiewak Gelsomino opowiedział autorowi Gianni Rodari niezwykłe dzieje swojego dzieciństwa. Natura obdarzyła go tak silnym głosem, że w szkole, gdy odpowiadał na lekcjach, pękały szyby. Wciąż stawał się powodem zamieszania. Nie mogąc wytrzymać w kraju po śmierci rodziców ruszył w świat licząc, że głos dopomoże mu w życiu. Wędrówka zaprowadziła go do kraju zagarniętego przez piratów, którzy sprawowali prawo kłamstwa i wszystko w związku z tym działo się na opak. Tak powstała ta niezwykła powieść. Jak znajdujesz się w tej niezwykłej sytuacji?
To zabawne, bowiem to, co jest opisane w dramacie czy powieści dzieje się każdego dnia w naszym rzeczywistym czasie. Dlatego staram się uwiarygodnić rolę Gelsomino.
Próby trwają. Na jakim jesteście w tej chwili etapie?
Wnikliwe próby analityczne postaci – trudny etap.
Granie tytułowych ról przysparza zapewne wiele problemów. Co czujesz osiągając zwycięstwo nad rolą?
Nie staram się wygrać z rolą, którą próbuję, ale „wejść” identyfikując się z nią.
Którą z ról z perspektywy czasu zaliczasz do najłatwiejszych?
Jeśli aktor mówi, że w roli jest coś łatwego, to moim zdaniem przestaje być aktorem.
Czym obecnie żyjesz?
Kolorami!!! Tak szaro i zimno, że trzeba kolorów w naszym powszednim życiu.
Jak odkrywasz dzisiejszy świat?
Poprzez słuchanie ludzi.
Czy masz marzenia o roli, którą chciałbyś zagrać?
Zawsze, lecz każda rola ma jakiś pierwiastek moich oczekiwań. Gdyby coś się nie spełniło w mojej drodze zawodowej – zmieniłbym zawód.
Czego życzyć Tobie z okazji premiery?
Doskonałej zabawy dzieci na spektaklach i przemyśleń o bajce.
Jeden komentarz
Pani Daniela robi świetne wywiady. Cieszy to, że ktoś w Gnieźnie pisze rzetelnie o Teatrze.