Z Magdaleną Pomierską, która zagrała rolę Zsuzsi w czytaniu performatywnym sztuki Istvana Tasnadiego „Cyber Cyrano” pod opieką reżyserską Krzysztofa Webera w ramach projektu „Węgrzy prosto z mostu” do sztuki „Most nad doliną” Jonasa Haya jest także po premierze „Pinokio” Carlo Collodiego w nowej adaptacji Maliny Prześlugi gdzie wystąpiła w roli Wróżki rozmawia Daniela Zybalanka-Jaśko.
Magdalena Pomierska w 2001 roku ukończyła Akademię Sztuk Wizualnych w Poznaniu. Parę lat później uzyskała dyplom studiów aktorskich w Warszawie w Związku Artystów Scen Polskich. Zagrała Klarę w „Zemście” Al. Fredry, Haneczkę w ”Weselu” S. Wyspiańskiego, „Calineczkę” – tytułową rolę, Księżniczkę w „Świniopasie”, Wiedźmę Morską w „Małej Syrence” H. Ch. Andersena, Konia Ojca w „Pięknej i Bestii” L. Boswella. Na Scenie Inicjatyw Aktorskich wystąpiła w dwuosobowym spektaklu ukraińskiej pisarki Neda Neżdany „Kto otworzy drzwi” w roli Wiki, także w czteroosobowej sztuce Pam Gems „One” zagrała rolę Stas, następne role to Bet w „Księciu i Żebraku” na motywach powieści Marka Twaina, Kotkę III w „Gelsominie w kraju kłamczuchów” G. Rodari, Orcia w „Nie – Boskiej Komedii – Rzecz o Krzyżu” Z Krasińskiego, Wychowawczyni, Macocha w „Kopciuszku – Historia Możliwa” – Andrzeja Malickiego na motywach baśni Ch. Perraulta, zagrała rolę Zsuzsi w czytaniu performatywnym sztuki Istvana Tasnadiego w „Cyber Cyrano”. Jest po premierze „Pinokio” Carlo Collodiego w nowej adaptacji Maliny Prześlugi, gdzie wystąpiła w roli Wróżki.
Po urodzeniu syna (masz dwoje dzieci) zagrałaś przed teatrem na rzecz Ukrainy w sztuce „Kto otworzy drzwi” Neda Neżdany w roli Wiki, potem był już „Kopciuszek”, również w reżyserii Andrzeja Malickiego, gdzie ponownie wystąpiłaś w roli Macochy. Zaczęłaś powoli wchodzić w życie teatralne ale jednym z ciekawych pomysłów naszego Teatru był „Cyber Cyrano” w ramach projektu „Węgrzy prosto z mostu” do sztuki „Most nad doliną”. Przypomnijmy, że z Tobą wystąpili Sonia Jachymiak i Szymon Kołodziej. To był krótki okres przygotowania tej sztuki, ile mieliście prób?
Całość trwała trzy dni.
Zadziwiające bo tekst był prawie opanowany na pamięć…
Nie, tekst był naczytany. Pamięciowo oponowałam tylko monologi bo wymagały one koordynacji słowo – muzyka – ruch.
Ta piętnastoletnia młodzież to najgorszy okres życia – nieodpowiedzialna, pełna neobliczalnych pomysłów, jeszcze uzależniona od Internetu, Facebook’a czy Twitter’a, a w odbiorze pełno wątków drastycznych, determinacji samobójczych. O tej sytuacji na Węgrzech mówią otwarcie obie sztuki „Cyber Cyrano” i „Most nad doliną”. Czy grając w „Cyber Cyrano” rolę Zsuzsi trudno było wtopić się w postać?
Słuchałam przede wszystkim tego czego oczekiwał reżyser, on naprowadzał na sedno roli.
Problem narkotyków nigdy wcześniej tak bardzo nie zagrażał całym pokoleniom jak dzisiaj, a chybotliwa ekonomia podstawą zbiorowej egzystencji. To stawia całe społeczeństwo przed trudnymi wyborami, a młodych ludzi szykujących się do samodzielnego życia, wprowadza w labirynt nadziei i rozczarowań z którego niełatwo wyjść obronną ręką, a młodzież karmiona przez dealerów w szkole narkotykami uzależnia od tego swoje przyszłe życie. Połączone z depresją prowadzi do tragedii. Brałaś udział w tym zresztą tak nietypowym przedsięwzięciu, jak odbierałaś tę postać podczas pracy nad rolą?
Młodzież dąży do ideału, który zna z cybernetycznego świata. Teraz mentorami są celebryci. Wszystko jest szybkie, lapidarne. Takie życie w pastylce.”Zsuszi” to wrażliwa osoba, której ciężko odnaleźć się w teraźniejszości. Jest bardzo inteligentna więc znajduje sposób na całe otoczenie. Gubi się jednak w tym, a nawet zatraca.
Tak krótki czas przygotowania sztuki utwierdza w przekonaniu jak niespożyte siły i talent mają aktorzy. Bardzo denerwowałaś się podczas premiery, bo jednak czasami wspomagałaś się tekstem?
Tak, bo to było czytanie performatywne. Dla mnie nowe i ciekawe doświadczenie.
Światem nastolatków rządzą portale społecznościowe typu Facebook czy Twitter. To one wyznaczają drogę popularności i istnienia. Zsuzsi stara się uwidocznić w tym świecie i tym samym zwrócić na siebie uwagę Mate (w którym się podkochuje) oraz bardzo towarzyską Heni. By rozbudzić w nich rzeczywiste emocje, których na co dzień nie ujawniają – wymyśla intrygę, która – zaburzy ich świat nie tylko ten cybernetyczny. Zagrałaś w wielu interesujących sztukach, a zwłaszcza na Scenie Inicjatyw Aktorskich, gdzie wystąpiłaś w przedstawieniach „Kto otworzy drzwi” Neda Neżdany albo „One” Pam Gems. Czy te trudne klimaty pogłębiają Twoje kwalifikacje zawodowe, lubisz grać w tak ekstremalnych przedsięwzięciach?
Oczywiście. Dla aktora każda rola, która wymaga pracy jest świetna. Mam nadzieję, że to rozwija i nie jest czasem straconym bezpowrotnie.
Ale wróćmy do przedstawienia „Pinokio”, gdzie wystąpiłaś w ważnej roli Wróżki, która w jakiś sposób pozytywnie ukierunkowuje postać Pinokia. Jak pracowałaś nad tą nietypową postacią?
Wróżka z „Pinokio” nie jest moją dobrą rolą. Przykro mi, że nie miałam szansy pokazać tam mojego warsztatu.
Zarówno Kotka, Lis także Wróżka to postacie opracowane przez Malinę Prześlugę w sposób nowoczesny, tradycyjny pozostał jedynie Świerszcz w swoim kostiumie. Niemniej jednak te role są wiarygodne, a szczególnie Wróżka w swej hippisowskiej – hinduskiej postaci. Ta rola wprowadza pewną tajemnicę na scenę, to widać także w działaniu podczas akcji. Jak odbierałaś tę rolę, bowiem na ogół wróżki określają przeznaczenie?
„Wróżka” Prześlugi i „Wróżka” reżysera Roberta Drobniucha to dwie różne kobiety. Co wpłynęło na niekorzyść postaci. Trudno. Czasami aktor musi wykonywać polecenia reżysera.
To są Twoje subiektywne odczucia. Często bywa, że aktor jest nie tylko niezadowolony z siebie, a także z pracy reżysera, ale to nie umniejsza wartości spektaklu. Chciałam jednak zwrócić uwagę na oszczędną dekorację, która czasami utrudniała percepcję spektaklu, jednak najpiękniejsza i najważniejsza scena przedstawienia to wnętrze wieloryba, z którego wypadają Pinokio i Dżepetto, a także wzruszająca scena ratowania Knota, poprzez którą Wróżka ukazuje jak bije serce Pinokia i jak powstaje miłość do Knota przez co staje się człowiekiem i o tym co w życiu jest ważne – to miłość czego nie da się kupić za żadne pieniądze. Budowanie postaci szczególnie w przedstawieniu dla dzieci wymaga silnej kreski, gdyż młoda widownia ostro reaguje na każde klimaty. Jakie środki stosowałaś aby tę rolę uwiarygodnić?
Z Prześlugi zostały tylko koraliki. Wykreślono dużo scen, które określały charakter Wróżki.
Matka – Ziemia, jak mówi o sobie Wróżka – jest kobietą wierząca w buddyzm, w którym występują rytuały takie jak golenie głowy, palenie kadzideł, ofiarowywanie kwiatów, pokłony. Narzędziem ku temu celowi jest medytacja. Buddyzm to „Przebudzenie”- częściej zwane Oświeceniem, które zawsze uwalnia od cierpienia cyklu narodzin i śmierci. Myślę, że przy pomocy scenografa, a także reżysera postać ta wniosła wiele ciekawych odniesień. Czy z perspektywy ról, które zagrałaś uważasz tę postać za ciekawą i nowym doświadczeniem w pracy zawodowej?
Każda rola zostawia po sobie ślad. Przy tej realizacji bardzo dobrze pracowało mi się z młodymi nowymi ludźmi. Przebywanie w ich otoczeniu jest na pewno ciekawym doświadczeniem.
Jesteś dojrzałą aktorką, czy wiążesz z tutejszym teatrem jakąś nadzieję na stabilizację w Twojej pracy zawodowej?
Mam trzydzieści siedem lat i wszystkie fajne role przede mną. Liczę więc, że dostanę szansę na granie takich postaci.
Czternaście lat na scenie gnieźnieńskiej, bo przecież to Twój pierwszy Teatr po uzyskaniu dyplomu aktorskiego, jest dla Ciebie pewnego rodzaju odskocznią od życia rodzinnego. Jak odbierasz ten okres wychowując dwójkę dzieci?
Do tej pory te dwa życia świetnie się uzupełniały i przenikały. Myślę, że tak będzie dalej.
Co jest dla Ciebie w tej chwili najważniejsze?
Najważniejsze zawsze jest szczęście z bliskimi, zdrowie i wewnętrzny spokój.
Z czym wiążesz największą nadzieję?
Aktywnie żyję z dnia na dzień. Szukam nowych wyzwań. Moje „nadzieje” mają dopiero po pięć i półtora roku więc wszystko przede mną.
Czego życzyć Tobie na dalsze lata?
Chyba nic! Chociaż patrząc na to co dzieje się dookoła to chciałabym się urodzić w innym kraju ale to niemożliwe.
Dziękuję za rozmowę
Daniela Zybalanka–Jaśko