Łącznie sześć goli obejrzeli kibice w sobotnim meczu IV ligi pomiędzy Pelikanem Niechanowo a Zjednoczonymi Trzemeszno. Po dość wyrównanej grze Pelikan „na własnych śmieciach” pokonał Zjednoczonych 4:2.
Początek spotkania zdecydowanie należał do gospodarzy. Liczne próby sforsowania bramki Zjednoczonych kończyły się jednak niepowodzeniem; piłka lądowała albo w bocznej siatce, albo tuż nad bramką, albo na poprzeczce, albo w rękach trzemeszeńskiego bramkarza.
Skoro nie udało się wejść z piłką do bramki, trzeba było spróbować strzału z daleka. Taką próbę podjął w 33 minucie Hubert Oczkowski, który strzałem z ponad dwudziestu metrów dał jednobramkowe prowadzenie Pelikanowi. Równo dziesięć minut później swojego pierwszego gola w barwach GLKS-u zdobył Taras Maksymiv. Po rzucie wolnym, wykonywanym przez Mateusza Roszaka, nie do końca skutecznie interweniował bramkarz Zjednoczonych, a odbitą przez niego piłkę Maksymiv bezproblemowo umieścił w siatce. Oczywiście grający z kontry goście również mieli swoje pięć minut. Nie były to jednak sytuacje, z którymi defensywa Pelikana nie mogłaby dać sobie rady. Do przerwy 2:0.
W drugiej połowie kilkusetosobowej rzeszy kibiców obie jedenastki zaserwowały jeszcze większe emocje. Już dziesięć minut po wznowieniu gry mogło być 3:0 – po faulu na Kamilu Chopci sędzia podyktował rzut karny. Jego wykonawca, Damian Pawlak, z tego zadania wywiązał się niestety fatalnie – piłka trafiła prosto w bramkarza. Ta niewykorzystana sytuacja zemściła się na zespole GLKS-u w 62 minucie, gdy padł gol dla Zjednoczonych. Kontaktowa bramka podziałała na gości bardzo mobilizująco, co w rezultacie, w przeciągu kolejnych dziesięciu minut, przyniosło remis 2:2.
Dla gospodarzy podział punktów na niezdobytych od wielu miesięcy Plantach w ogóle nie wchodził w grę. Remis utrzymał się zaledwie cztery minuty, a szalę na korzyść Pelikana ponownie przechylił Hubert Oczkowski. Przysłowiową "kropkę nad i" postawił Łukasz Zagdański, który po dośrodkowaniu Bartka Ciarkowskiego znalazł się w odpowiednim miejscu i czasie, ustalając ostateczny rezultat tego emocjonującego pojedynku na 4:2.
Emocji nie zabrakło również na trybunie. Niestety nie do końca były to emocje pozytywne. No bo czy pozytywnym nazwać można zachowanie niektórych "kibiców" drużyny gości, którzy frustrację wynikającą z niekorzystnego rezultatu odreagowują niewybrednymi wulgaryzmami i dewastacją ogrodzenia? Ci "kibice" wrócili do Trzemeszna; w Niechanowie pozostał tylko niesmak… No i oczywiście bardzo ważne trzy punkty.
Po sobotnim zwycięstwie Pelikan, mając na swoim koncie 17 punktów, zajmuje 3 miejsce w tabeli. Kolejne spotkanie, tym razem wyjazdowe, podopieczni trenera Czuryło rozegrają 27 września z liderem IV ligi północnej – Wełną Skoki.
Skoro nie udało się wejść z piłką do bramki, trzeba było spróbować strzału z daleka. Taką próbę podjął w 33 minucie Hubert Oczkowski, który strzałem z ponad dwudziestu metrów dał jednobramkowe prowadzenie Pelikanowi. Równo dziesięć minut później swojego pierwszego gola w barwach GLKS-u zdobył Taras Maksymiv. Po rzucie wolnym, wykonywanym przez Mateusza Roszaka, nie do końca skutecznie interweniował bramkarz Zjednoczonych, a odbitą przez niego piłkę Maksymiv bezproblemowo umieścił w siatce. Oczywiście grający z kontry goście również mieli swoje pięć minut. Nie były to jednak sytuacje, z którymi defensywa Pelikana nie mogłaby dać sobie rady. Do przerwy 2:0.
W drugiej połowie kilkusetosobowej rzeszy kibiców obie jedenastki zaserwowały jeszcze większe emocje. Już dziesięć minut po wznowieniu gry mogło być 3:0 – po faulu na Kamilu Chopci sędzia podyktował rzut karny. Jego wykonawca, Damian Pawlak, z tego zadania wywiązał się niestety fatalnie – piłka trafiła prosto w bramkarza. Ta niewykorzystana sytuacja zemściła się na zespole GLKS-u w 62 minucie, gdy padł gol dla Zjednoczonych. Kontaktowa bramka podziałała na gości bardzo mobilizująco, co w rezultacie, w przeciągu kolejnych dziesięciu minut, przyniosło remis 2:2.
Dla gospodarzy podział punktów na niezdobytych od wielu miesięcy Plantach w ogóle nie wchodził w grę. Remis utrzymał się zaledwie cztery minuty, a szalę na korzyść Pelikana ponownie przechylił Hubert Oczkowski. Przysłowiową "kropkę nad i" postawił Łukasz Zagdański, który po dośrodkowaniu Bartka Ciarkowskiego znalazł się w odpowiednim miejscu i czasie, ustalając ostateczny rezultat tego emocjonującego pojedynku na 4:2.
Emocji nie zabrakło również na trybunie. Niestety nie do końca były to emocje pozytywne. No bo czy pozytywnym nazwać można zachowanie niektórych "kibiców" drużyny gości, którzy frustrację wynikającą z niekorzystnego rezultatu odreagowują niewybrednymi wulgaryzmami i dewastacją ogrodzenia? Ci "kibice" wrócili do Trzemeszna; w Niechanowie pozostał tylko niesmak… No i oczywiście bardzo ważne trzy punkty.
Po sobotnim zwycięstwie Pelikan, mając na swoim koncie 17 punktów, zajmuje 3 miejsce w tabeli. Kolejne spotkanie, tym razem wyjazdowe, podopieczni trenera Czuryło rozegrają 27 września z liderem IV ligi północnej – Wełną Skoki.
Ernest Kowalski