Od niedzielni rekord gnieźnieńskiego toru należy do Antonio Lindbaecka, który cztery okrążenia pokonał w czasie 61,82 sek. Wyścigowi, w którym tego dokonał towarzyszyły niesamowite okoliczności.
Prawie 9 lat rekord gnieźnieńskiego toru należał do Krzysztofa Cegielskiego, który w 2002 roku cztery okrążenia pokonał w czasie 62,64 sek. Dopiero w ubiegłym sezonie udało się poprawić to osiągnięcie. Najpierw lepszym czasem popisał się Mirosław Jabłoński (62,62 sek.), a następnie kolejno Oskar Fajfer (62,59 sek.), Grigorij Łaguta (62,39 sek.) i Scott Nicholls (62,00 sek.). W ostatniej imprezie sezonu (finał Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów) rekord jeszcze wyśrubował Darcy Ward (61,98 sek.).
Od niedzieli rekord toru znowu należy do zawodnika Lechmy Startu Gniezno. Podczas meczu z Lokomotivem Daugavpils, Antonio Lindbaeck cztery okrążenia pokonał w czasie 61,82 sek. Wyścigowi, w którym tego dokonał towarzyszyły niesamowite okoliczności. Przez ponad 2 okrążenia na pewnym prowadzeniu znajdował się Mikael Max, za to Szwed nie mógł uporać się z Magnusem Zetterstroemem. Dopiero podczas trzeciego okrążenia Lindbaeck odnalazł bardzo szybką ścieżkę tuż przy bandzie i najpierw wyprzedził „Zorro”, a chwilę później Maxa, dodatkowo uzyskując nad nimi bezpieczną przewagę. Radość lidera Lechmy Startu nie trwała długo, bo po zjeździe do parku maszyn popędził… w kierunku ambulansu. Okazuje się, że w trakcie biegu w kasku Lindbaecka grasowała… osa, która użądliła go w brodę! Aby zapobiec ewentualnym negatywnym konsekwencjom użądlenia, konieczna była pomoc obsługi medycznej. Cóż, moja radość jest ogromna, a wyścig faktycznie miał niesamowity przebieg – powiedział po meczu Lindbaeck. Jadąc za Maxem i „Zorro” trudno było przypuszczać, że będę w stanie ustanowić nowy rekord toru. Teraz mogę tylko żałować, że nie prowadziłem od samego początku (śmiech).
Od niedzieli rekord toru znowu należy do zawodnika Lechmy Startu Gniezno. Podczas meczu z Lokomotivem Daugavpils, Antonio Lindbaeck cztery okrążenia pokonał w czasie 61,82 sek. Wyścigowi, w którym tego dokonał towarzyszyły niesamowite okoliczności. Przez ponad 2 okrążenia na pewnym prowadzeniu znajdował się Mikael Max, za to Szwed nie mógł uporać się z Magnusem Zetterstroemem. Dopiero podczas trzeciego okrążenia Lindbaeck odnalazł bardzo szybką ścieżkę tuż przy bandzie i najpierw wyprzedził „Zorro”, a chwilę później Maxa, dodatkowo uzyskując nad nimi bezpieczną przewagę. Radość lidera Lechmy Startu nie trwała długo, bo po zjeździe do parku maszyn popędził… w kierunku ambulansu. Okazuje się, że w trakcie biegu w kasku Lindbaecka grasowała… osa, która użądliła go w brodę! Aby zapobiec ewentualnym negatywnym konsekwencjom użądlenia, konieczna była pomoc obsługi medycznej. Cóż, moja radość jest ogromna, a wyścig faktycznie miał niesamowity przebieg – powiedział po meczu Lindbaeck. Jadąc za Maxem i „Zorro” trudno było przypuszczać, że będę w stanie ustanowić nowy rekord toru. Teraz mogę tylko żałować, że nie prowadziłem od samego początku (śmiech).
tekst: www.start.gniezno.pl
foto: (Buk)
foto: (Buk)