Wełnica to mała miejscowość w gminie Gniezno. Nikt nie spodziewałby się, że to właśnie tutaj, na osiedlu domów jednorodzinnych mieści się warsztat, który produkuje trójkołowe motocykle znane na całym świecie. Przez najbliższe tygodnie zabierzemy Was w sentymentalną podróż – wywiady z niezwykłym człowiekiem, który zbudował markę może mało znaną lokalnie, ale rozpoznawalną praktycznie na większości kontynentów. Człowiekiem – artystą i wirtuozem w swoim fachu, który na pierwszy rzut oka może wydawać się szorstki, ale ma serce na dłoni.
Kaszpir: Jeszcze zanim zdałem prawo jazdy robiłem sobie minitory żużlowe do jeżdżenia i podkradałem ojcu motocykl. Od 10 roku życia miałem styczność z motocyklami. Pierwszy motocykl zbudowałem 25 lat temu. Oczywiście zacząłem, jak wszyscy w Polsce, od Junaka. Junaka, który cieknie, psuje się i trzeba poświęcić mu naprawdę dużo cierpliwości i miłości, żeby to jeździło. Na zlotach podpatrzyłem motocykle trójkołowe i wpadłem na pomysł zbudowania takiej maszyny. Zbudowałem pierwszą trajkę, później kolejną i kolejną. Pierwszy motocykl trójkołowy miał 44 konie. Teraz te motocykle mają prawie po 400 koni, bo też wychodzą z silnikami od Audi S8. W tym wszystkim najważniejsza jest pasja, upór w dążeniu do celu, dokładność, precyzja, pomysły techniczne, rozwiązania konstrukcyjne. Często opieramy się na konstrukcjach fabrycznych, jak na przykład elementy zawieszeń czy hamulce. Pod to wszystko budujemy coś, co musi działać, absolutnie nie może się psuć. Nasze motocykle kupują bardzo bogaci ludzie. Kilka motocykli jeździ w Moskwie, Wielkiej Brytanii, Włoszech, Niemczech.
Ile motocykli zbudowałeś?
To jest podstawowe pytanie. Wszyscy przychodzą i pytają mnie ile zbudowałem motocykli, a ja tego nie liczę. Nasze motocykle jeżdżą praktycznie po całym świecie. Nie liczę tego. Jest to na pewno kilkanaście sztuk.
Czy był jakiś projekt, który szczególnie zapadł Tobie w pamięci? Z jednej strony te motocykle mają ze sobą wiele wspólnego, z drugiej natomiast każdy jest inny.
Są motocykle, które wychodzą normalne – klient składa zamówienia i wychodzą normalne. Motocykl, który na przykład teraz jeździ we Włoszech, który jest bardzo popularny na youtubie, bo jest naprawdę agresywny i bardzo szybki, zadziera koło do góry, można nim kręcić bąki, ale też jest bardzo niebezpieczny. Zbudowałem go kiedy zaczynałem nowe życie. Poznałem Kasię, z którą teraz dzielimy życie i to był taki przełom. Pierwsze V8. Rozsypało mi się życie i wjechałem na zlot w Krotoszynie na silniku V8. Byłem podłamany swoim życiem prywatnym, tym wszystkim co się stało, bo córka zamieszkała z mamą i tak dalej. Rozumiesz o czym mówię, prawda? Ten motor otworzył we mnie coś nowego. W Krotoszynie kręciłem bąki na zlocie, gdzie dookoła był wiwatujący tłum obsypany piachem spod kół, a ja na środku kręciłem piruety po 360 stopni na dwóch kołach. To, co było wcześniej to taka "historia z dzieciństwa". Miałem wtedy odwagę, żeby na tym zlocie podejść do Kasi i … i tak to się zaczęło. Ten motor zbudowałem dla siebie. Jeździłem nim 3 lata. Nakręciliśmy kilka filmów, które mają grubo ponad 30 milionów odsłon na youtubie. Kolejny motocykl w jakiś sposób wyjątkowy był dla Rosjanina. Budowałem go po 13 godzin dziennie, ponieważ w każdej chwili mógł przyjść na świat mój syn. Kasia miała na 21 lipca termin, ale już leżała, bo mogła urodzić wcześniej. 23 lipca skończyłem budowę, zawiozłem Kasię do szpitala i 24 lipca przyszedł na świat Nataniel. W dedykacji na zakończenie filmu z tym motocyklem jest napisane: "Dzięki Nataniel, że poczekałeś". Kasia już 2 tygodnie leżała i tak naprawdę nie wiedzieliśmy, czy zdążę skończyć tą budowę. Ten motocykl ma jeszcze taką historię, że przyjechał milioner z Rosji i położył kasę. Ja mu mówię, że ten motocykl będzie inny, będzie miał inaczej usytuowany silnik, inną skrzynię biegów. Zacząłem mu rysować na kartce. On mi przerwał i mówi: "Kaszpir, Ty mi zbuduj trajkę tak, jakbyś dla siebie budował. Ja nie chcę żadnej umowy. Ty mi po prostu go zrób". Ciężko było z tym motocyklem, bo weszliśmy w temat elektroniki i skrzyni biegów. Tak naprawdę motor zbudowaliśmy dosyć szybko. Oprócz tego zrobiliśmy całe kopyto, zostały zrobione formy, żeby to było powtarzalne. Zaprojektowaliśmy ramę i zrobiliśmy jej skan, żeby móc to wykonać na giętarkach CNC. Cały czas na tym bazujemy. Problemy z elektroniką trwały miesiące. Klient dzwonił i pytał: "Gdzie mój motor?". Wszystko stało prawie gotowe, pomalowane na carbon metodą hydrografiki, a do tego wszystkiego doszło to, że Kasia była w ciąży. Musiałem się śpieszyć, żeby mieć czystą głowę. To była praca w dużym stresie. Ciągle coś nie działało. Ludzie z serwisów Audi uznali, że gdyby zobaczyła to fabryka w Ingolstadt, to uznaliby, że to nie może działać, żeby silnik z samochodu zamontować w motocyklu bez licznika, stacyjki, immobilizera, modułu komfortu, ABS’u i to będzie działało. Teraz mamy to wszystko rozrysowane na schematach i wiemy, że to działa i każdy elektryk to rozumie, wie jak to zmontować. Ale dojście do tego trwało miesiące. Wracając do milionera z Moskwy – pierwszy tatuaż, jaki zrobił sobie na przedramieniu, to była nasza trajka.
Byliście w ostatnim czasie na zlocie w Belgii. Co to było za wydarzenie, bo odgrywaliście tam bardzo ważną rolę?
Tak – to był zlot King Trikke w Belgii. Na głównym plakacie oczywiście była nasza trajka. Organizator poprosił nas o to i zależało mu, żebyśmy byli. Mieliśmy – można powiedzieć – VIP-owskie miejsce na tej imprezie. Byliśmy cały czas oblegani. Było nam ciężko się komunikować, bo tam wszyscy mówią po francusku, ale dostaliśmy dwie osoby, które przez całą imprezę tłumaczyły nam wszystko z francuskiego na angielski i w drugą stronę. Dla nas było to ogromnie pozytywne zaskoczenie. Naprawdę świetnie się nami opiekowali i jesteśmy im za to bardzo, bardzo wdzięczni. Pokazaliśmy też możliwości trajki, czyli było palenie gumy, kilka kółek. Tam ludzie nienauczeni są jeździć w trakcie imprezy. Oni siadają, piją piwo, rozmawiają i się bawią.
Dla kogo budujesz kolejne motocykle?
Jest to projekt, który zamówił pół Włoch, pół Kolumbijczyk. Motocykl będzie pomalowany w kolor Ferrari z flagą Włoską. Na stałe klient mieszka w Polsce. Natomiast na jesień budujemy trajkę we współpracy z firmą Game Over Cycles z Rzeszowa. Jest to firma, która w zeszłym roku wygrała zlot European Bike Week w Austrii, na który przyjeżdżają 2 miliony ludzi. Motocykl cały obłożony skórą i wytatuowany. Zbudowali między innymi Behemoth Bike dla Nergala. Wracając jednak do wspólnego tematu – wspólnie budujemy motocykl dla klienta, którym jest gubernator Nigerii. Ma być to batmobil z drugiej części, czyli opancerzony, ciężki, w kolorze czarnym z czerwonymi akcentami. Oni zajęli się stylistyką, wysyłką i promocją. Klient jest bardzo wymagający. Zmieniamy nieco design, ponieważ zażyczył sobie, że ma być inny niż wszystkie. Tak naprawdę gubernator Nigerii jeździ motocyklami zbudowanymi w Polsce, ponieważ to będzie już trzecia maszyna, którą zakupił w naszym kraju. W grudniu w Nigerii odbywa się wielki festiwal i ten motocykl ma jechać jako pierwszy, otwierający cała imprezę.
To pierwszy wywiad z Kaszpirem. Kolejny już za kilka dni. Przeczytacie w nim o niezwykłej loterii, w której do wygrania jest trajka – motocykl o niebagatelnej wartości. Losowanie odbędzie się w Gnieźnie! W albumie artykułu możecie natomiast zobaczyć zdjęcia z warsztatu, w którym powstają trajki. Ekipa pracuje na pełnych obrotach, jednak w niesamowitej atmosferze. Można powiedzieć, że Ci ludzie nie pracują – oni robią to, co kochają, a dodatkowym atutem jest wypłata.
Jednocześnie zapraszamy Was do odwiedzenia fanpage’y na facebook’u:
4 komentarze
A jest szansa załatwić u was dokumenty na trajkę która ich nie posiada ?
Tel.781670253 Dzień dobry panu Widzialem w Łagowie Na Zlocie Trajke w Wykonaniu Pana z Silnikiem v8 Chcialbym Taka Trajke u Pana Zamówić prosze o Kontakt chcialbym Dowiedzieć się więcej dziekuje Pozdrawiam i Czekam Na Odpowiedź
O kim tu mowa?Kaszpir?Czy Daniel?
Ciekawy wywiad, czekam na ciąg dalszy.