Ta relacja mogłaby zaczynać się od słów „będąc młodą studentką…”. Na ten czas bowiem przypada moja przygoda z tytułem. Z tamtej lektury w mojej pamięci nie pozostał nawet najmniejszy ślad. Wszystko wyparowało. Czytając „Flet z mandragory” po raz kolejny trudno mi uwierzyć, że to możliwe. A jednak.
Może zacznę od tego, czego w naszej dyskusji nie było. Nie rozmawialiśmy na temat twórczości publicystycznej Waldemara Łysiaka, o jego poglądach, czy trudnym do zweryfikowania życiorysie. Właściwie jedynym punktem odniesienia naszej dyskusji była książka, jej treść, czas powstania, czas w jakim ukazała się drukiem.
Niewielu z nas dało się skusić Łysiakowej prozie, pozwolić się zawłaszczyć bez pytań i wątpliwości. Jednogłośność zyskał jedynie opis szczegółu, w tym punkcie nasze uznanie było całkowite. Szczególnie zachwyciły nas dzieła malarskie jakie autor przemyca w treści. Doskonale współgrają one z treścią, tworzą sieć skojarzeń wzbogacając sens książki. Wiele krytycznych uwag dotyczyło fabuły, zbyt wiele fragmentów pojawiało się dosłownie znikąd, bez uzasadnień narracyjnych. Również bohaterowie stali się elementem dość problematycznym, niektórym z nas po prostu nie udało się ich polubić. Trudno się zresztą dziwić, w książce praktycznie nie ma pozytywnych postaci. Dwaj główni bohaterowie to para siejących postrach bliźniaków: kata znanego z niebywałych umiejętności torturowania i cynicznego policjanta bez skrupułów. Raził brak znaczących postaci kobiecych. Dla mnie najtrudniejszą kwestią okazała się duża ilość okrucieństw którymi naszpikowana jest powieść.
Jeśli zapytają Państwo czy było warto odpowiem: tak. Po pierwsze dlatego, że nie wypada Łysiaka nie znać, choć niekoniecznie z jego twórczości publicystycznej, po drugie nigdy nie wiadomo, może dzięki lekturze jego książek staną się Państwo oddanymi fanani jego twórczości i wreszcie po trzecie: obrazy, te nakreślone słowem i te prawdziwe przeplatające się z treścią.
Podziękowania dla wszystkich, którzy zdecydowali się przybyć i podyskutować. Kolejne spotkanie 21 lutego o godz. 18.00. Podzielimy się na nim wrażeniami z lektury powieści Jamesa Bowdena "Kot Bob i ja". Zachęcamy do zapoznania się z tytułem i zapraszam na kolejne spotkania.