Mimo obostrzeń prawnych, jakie postawił na drodze spółdzielniom mieszkaniowym „warszawski rząd”, w Gnieźnie ciągle powstają nowe mieszkania. Nie buduje ich już jednak Gnieźnieńska Spółdzielnia Mieszkaniowa, bo wydane przez „Warszawę” akty prawne spowodowały, że stało się to dla niej nieopłacalne.
Nowe bloki narażałyby dotychczasowych spółdzielców na zbyt duże ryzyko i spore straty finansowe. Ale tą lukę na rynku budowlanym szybko dostrzegli miejscowi i okoliczni deweloperzy. Budują oni swoje mieszkania we wszystkich rejonach Gniezna, a nawet w jego najbliższej okolicy. Nowe budynki mieszkalne powstają obecnie w Gnieźnie przy ulicy Grunwaldzkiej, na terenie byłej jednostki wojskowej, przy ulicy Wierzbiczany za kościołem błogosławionej Jolanty, przy ulicy Orzeszkowej, naprzeciwko nowo budowanego kościoła błogosławionego Michała Kozala, przy ulicy Roosevelta na terenie po dawnej przetwórni mięsa. Lada dzień zacznie też powstawać nowy blok na końcu osiedla Kazimierza Wielkiego tuż przy nowym rondzie. A w okolicy Gniezna prym wiedzie znowu gmina Łubowo. Tutaj również tuż przy sklepie "DINO" powstaje już drugi dom 8-mieszkaniowy. Jak widać, budownictwo w Gnieźnie i w okolicy nie stanęło. Szkoda tylko, że te bloki nie są już tej samej jakości i trwałości co budynki budowane wcześniej przez Gnieźnieńską Spółdzielnię Mieszkaniową.
Ale cieszmy się chociaż z tego, że młodzi gnieźnianie mają gdzie rozpocząć swoje nowe, samodzielne życie. Możemy tylko żałować, że w tym wyścigu budowlanym nie może na razie uczestniczyć nasza Gnieźnieńska Spółdzielnia Mieszkaniowa. Byle by tylko to nowe budownictwo nie było takiej jakości jak w dowcipie. Cytuję: "Zdenerwowany murarz krzyczy do kierownika budowy: – Panie kierowniku, zawalił się blok, który wczoraj postawiliśmy! – Do licha, a nie mówiłem, żeby nie zdejmować rusztowań przed przyklejeniem tapet!". Mam nadzieję, że bloków w Gnieźnie ten dowcip nie dotyczy.
Ale cieszmy się chociaż z tego, że młodzi gnieźnianie mają gdzie rozpocząć swoje nowe, samodzielne życie. Możemy tylko żałować, że w tym wyścigu budowlanym nie może na razie uczestniczyć nasza Gnieźnieńska Spółdzielnia Mieszkaniowa. Byle by tylko to nowe budownictwo nie było takiej jakości jak w dowcipie. Cytuję: "Zdenerwowany murarz krzyczy do kierownika budowy: – Panie kierowniku, zawalił się blok, który wczoraj postawiliśmy! – Do licha, a nie mówiłem, żeby nie zdejmować rusztowań przed przyklejeniem tapet!". Mam nadzieję, że bloków w Gnieźnie ten dowcip nie dotyczy.
Marek Zygmunt
Jeden komentarz
Wszystko fajnie pieknie tylko szkoda ze w Gnieznie nie ma miejsc pracy a co za tym idzie raczej malo kogo stac na takie samodzielne dorosle zycie.. i raczej kazdy woli sie przeprowadzic blizej swojego miejsca pracy niz dzien w dzien tracic czas paliwo i pieniadze na dojazdy do miejsca zatrudnienia..