Ze Stanisławem Janikiem – zastępcą dyrektora do spraw finansowych w Teatrze im. Al. Fredry w Gnieźnie rozmawiałą Daniela Zybalanka-Jaśko.
Od czterech miesięcy pełni pan stanowisko zastępcy dyrektora do spraw finansowych. Jak doszło do tego, że objął pan to stanowisko?
Wybór zastępcy, a także kształt zespołu oraz struktura organizacyjna są w gestii dyrektora. Moja misja jest związana w części ze zmianą repertuaru oraz koncepcji funkcjonowania Teatru, lecz głównie ze zmianami organizacyjnymi, które nastąpiły w celu realizacji nowych wyzwań. Jestem osobą o bogatym doświadczeniu zawodowym, m. in. byłem Wicedyrektorem Izby Skarbowej i wdrażałem w latach ’90 obecnie funkcjonujący system podatkowy (powszechny podatek dochodowy od osób fizycznych oraz VAT), a także z dobrym skutkiem, tj. przez 10 lat wypracowując zyski, byłem odpowiedzialny za finanse w zarządzie spółki akcyjnej w sektorze zbrojeniowym. Jestem także Biegłym Rewidentem i jako osoba zaufania publicznego dokonuję także oceny finansów innych podmiotów.
Co pan wprowadził nowego podczas pana zajęć związanych z finansami?
Od czasu kiedy wynaleziono pieniądze – finanse towarzyszą zawsze wszelkiej ludzkiej działalności. Moim celem nie jest wyszukiwanie skomplikowanych mechanizmów finansowania lecz dostosowanie się do aktualnej sytuacji. Finanse teatru widzę w dwóch aspektach:
- Przy określonym budżecie staramy się zrobić jak najwięcej, najkorzystniej dla Teatru.
- Pojawiają się nowe wyzwania – szukamy pieniędzy na ich realizację.
Preferuję starą i mądrą maksymę: "Żyj rozchodzie z przychodem w zgodzie".
Komfort pracy jest tutaj lepszy od poprzednich obowiązków?
Warunki pracy uważam za dobre, lecz nie szukam spokoju Pracę w Teatrze uważam za kolejne wyzwanie. W poprzednich miejscach pracy udawało mi się osiągać dobre efekty, nawiązać współpracę prawie ze wszystkimi. Myślę, że tym razem także uda się wykorzystać dotychczasowy dorobek Teatru oraz skutecznie znaleźć sposób na osiągnięcie planowanych celów. Jestem człowiekiem otwartym na różne pomysły, lubię dyskusję, a także cenię pracę zespołową. Uważam, że sprawność organizacji zależy od wszystkich pracujących, dlatego tak należy określać cele, aby można było je wykonać i ponadto należy wzajemnie sobie pomagać. W pracy możemy się często spierać, ale na zewnątrz powinniśmy stanowić monolit.
Co zamierza pan zmienić w pracy Teatru?
Nie jestem zwolennikiem gwałtownych zmian. Będę się starał w sposób mało widoczny zmieniać niektóre nawyki, sposób postrzegania działalności poprzez finanse. Także moim celem jest jak najbardziej efektywne wykorzystanie posiadanych zasobów poprzez modernizację urządzeń, także wspieram naszą obecność w Internecie – od września wprowadzamy sprzedaż internetową biletów.
Intensywne poszukiwania małej sceny, która jest tak niezbędna dla Teatru. Czy widzi pan jakąś szansę w odnalezieniu tej nowej siedziby?
Jeśli chodzi o małą scenę to na zasadzie pewnej atrapy poradziliśmy sobie poprzez podzielenie sceny Teatru na potrzeby sztuk kameralnych. Także zrealizowaliśmy stosunkowo niewielkim nakładem tzw. "Małą Widownię". Jednak wielkim problemem jest sala prób. Brak sali prób generuje duże koszty, gdyż próby na sali Teatru kolidują z przedstawieniami, a także wymagają częstych zmian dekoracji. Poszukujemy w dalszym ciągu sensownego, ze względu na koszty i wielkość, pomieszczenia. Ideałem byłoby posiadanie małej sceny.
Jak stoją finanse Teatru? Czy mógłby pan coś na ten temat powiedzieć?
O finansach Teatru mogę powiedzieć, że mamy znacznie więcej pomysłów niż pieniędzy. W rzeczywistości musimy jednak realizować zadania, które zostały zaplanowane i mają pokrycie w przychodach.
Czy kontakty z Urzędem Miejskim w Gnieźnie są przyjazne?
Kontakty z Urzędem Miejskim, a także ze starostwem są przyjazne. Jednak ich słabością jest to, że dotąd nie uzyskaliśmy wsparcia finansowego. Z zazdrością patrzymy na Teatr w Kaliszu, gdzie dofinansowanie sięga kilkuset tysięcy złotych rocznie. Także wydaje mi się, że inne miasta posiadające Teatry są bardziej z tego dumne, bardziej je cenią, a także wspomagają. Biorąc pod uwagę, że byłe miasta wojewódzkie w Wielkopolsce, tj. Leszno, Kalisz, Konin nie posiadają własnego Teatru, a chciałyby mieć taką instytucję kultury na swoim terenie. Dlatego władze miasta i starostwa powinny udzielić wsparcia nie tylko finansowego, ale znaleźć sposób na rozwiązanie problemów lokalowych. Spojrzałem wiele lat wstecz i zauważyłem proces odbierania gruntów będących w użytkowaniu Teatru. Myślę, że biznes jest bardzo ważny dla miasta, jednak instytucje kultury są wizytówkami miast. Jak wybieram się do Krakowa to także do Teatru Starego.
Teatr podlega pod Urząd Marszałkowski w Poznaniu. Jaka jest dotacja z Urzędu?
Teatr podlega pod Urząd Marszałkowski i jest praktycznie jedynie finansowany z tego urzędu. Nie chciałbym powielać danych Uchwały o przyznaniu środków, gdyż samo ich wykazanie bez dodatkowej analizy jest mało czytelne. Wykaz dotacji dla instytucji kultury można znaleźć na stronie Urzędu Marszałkowskiego.
Jakie są wpływy z biletów dla Teatru?
Zacznę od tego, że ceny biletów wstępu do Teatru w Gnieźnie są jedne z najniższych w kraju. Uczestniczymy w programach Karta Dużej Rodziny, Karta Emeryta. Stosujemy także inne formy zachęty do obejrzenia spektaklu. Mimo to frekwencja i wpływy z biletów są zbyt niskie. Mam nadzieję, że do końca roku sytuacja się poprawi, chociażby poprzez zmiany w sposobie marketingu, a także poprzez reklamę i sprzedaż biletów drogą internetową.
Istotne i bardzo ważne jest prowadzenie Teatru od strony finansowej, bez niej Teatr by nie istniał. Czy wpływy ze sprzedaży biletów wspomagają wystarczająco działalność Teatru?
Wpływy ze sprzedaży biletów są drugim źródłem przychodów Teatru, jednak tylko w kilkunastu procentach pokrywają poniesione koszty. Teatr jest dość skomplikowaną jednostką i bez dotacji oraz wsparcia sponsorów nie ma szans obecnie w Polsce utrzymać się z samych przychodów ze sprzedaży biletów.
Dlaczego gra się obecnie tak mało przedstawień? Czy nie sądzi Pan, że byłoby właściwe wznowienie ubiegłorocznych spektakli jak "Dzikie łabędzie", "Kopciuszek" czy "Tango"?
Myślę, że jeśli chodzi o wznowienia to czasami nadchodzi ich kres. Nie jestem ekspertem od repertuaru, jednak zauważalny jest brak wykonania planu frekwencji. Jeśli chodzi o wznowienia w pierwszym półroczu tego roku nawet doszło do sytuacji, że po wznowieniu sztuki "Tango" nie mieliśmy dla kogo grać, więc musieliśmy z niej zrezygnować. Niestety wszystko na tym świecie ma swój czas, a niekiedy się kończy.
Jaka jest pomoc sponsorów?
Niestety, brak znacznych sponsorów. Są firmy wspomagające, zresztą wykazane na stronie internetowej Teatru. Jestem tym faktem nieco zdziwiony, gdyż sądziłem, że Mecenas Kultury brzmi bardzo dumnie, bardziej np. niż sponsor sportu. Staramy się jednak pozyskać pieniądze, mimo niewielkiej poprawy udziału tych przychodów w przychodach ogółem jest nadal niewielki i można go ustalić jedynie w promilach.
Będąc dyrektorem od spraw finansowych ma Pan wiele innych zainteresowań, jak np. jest Pan Arcymistrzem A gry w Klasyfikacji Zawodników Polskiego Związku Brydża Sportowego. Kiedy następny turniej i jakie nagrody?
W brydża gram trochę wyczynowo, a bardziej hobbystycznie od 1977 roku. W 2006 roku przydzielono mi tytuł arcymistrza. Grałem w wielu klubach i w wielu turniejach, grałem zawsze ze znakomitymi partnerkami, a także partnerami, poznałem wielu ludzi, a przez to różne charaktery. Odniosłem trochę sukcesów, a także znosiłem mężnie przegrane. Brydż w pewnym stopniu przypomina pracę, podejmuje się decyzje a później się je realizuje, partner pomaga a przeciwnicy przeszkadzają i są także układy, na które nie ma rady, lecz te sprzyjające i w życiu i w brydżu należy wykorzystać. Za tydzień wyjeżdżam na Międzynarodowy Kongres Brydżowy w Warszawie.
Jest Pan także członkiem Towarzystwa Przyjaciół Teatru.
Obecnie zastanawiam się nad reaktywacją Stowarzyszenia Przyjaciół w Gnieźnie. Głównym celem tego stowarzyszenia powinno być wspieranie działalności Teatru. Jednak Teatr to podmiot apolityczny, więc uważam, że czas kampanii wyborczej nie jest najlepszy na jego powstanie, więc może po wyborach samorządowych. Mam nadzieję, że znajdą się chętni co będą wspierać działalność Teatru.
Pełni Pan również funkcję viceprezesa w Fundacji Znaku Przyszłości. Co to za ugrupowanie i czemu służy?
Stowarzyszenia i fundacje są to organizacje pozarządowe, które wspierają działalność państwa, w znacznej części charytatywnie i nie są nastawione na osiąganie zysku, lecz na realizację określonych celów społecznych. Fundacja Znak Przyszłości powstała głównie w celu pomocy w organizacji obchodów 1050-lecia Chrztu Polski, które odbędą się w 2016 roku.
Udziela się Pan także w Towarzystwie Pomocy Chorym w Pile. Co to jest Marsz dla Życia i Rodziny, który odbył się w 2013 roku – może Pan przybliżyć temat?
Towarzystwo Pomocy Chorym im. Sługi Bożej Stanisławy Leszczyńskiej jest stowarzyszeniem, którego głównym celem statutowym jest opieka nad chorymi. Posiada w swoich strukturach Niepubliczny Zakład Opieki Paliatywnej, który obejmuje opieką medyczną przewlekle chorych w Pile oraz w sąsiadujących powiatach. Towarzystwo słynie w Pile z aktywności swych członków, m. in. organizuje konferencje na tematy dotyczące chorych, turnusy rehabilitacyjne, prowadzi wypożyczalnie sprzętu medycznego, organizuje pomoc duchową dla chorych, a obecnie zaangażowało się w budowę Hospicjum w Pile. Przejawami aktywności jest także udział w zbiórkach w Marszach dla Życia i Rodziny. Jestem w tym stowarzyszeniu Przewodniczącym Komisji Rewizyjnej i swoją wiedzą ekonomiczną wspomagam jego działalność.
Jestem pełna uznania i podziwu dla Pana pracy społecznej i zawodowej. Czy ma Pan jakieś dalsze plany swej aktywności pomysłów w różnorakich działaniach?
Także mam nadzieję, że nie są to ostatnie wyzwania i pojawią się inne.
Czego życzyć Panu na dalsze lata?
Oczywiście zdrowia i sprzyjających układów – to jest życzenie szczęścia z nomenklatury brydżowej.
Dziękuję za rozmowę
Daniela Zybalanka-Jaśko