O ciekawej inicjatywie Teatru im. A. Fredry w Gnieźnie „Dotknij Teatru” – ogólnopolskiego projektu z okazji Międzynarodowego Dnia Teatru, którego celem jest stworzenie możliwości twórczego spotkania artystów teatru i widzów. Z tej też okazji widzieliśmy pięknie wyreżyserowane przez dyrektora Tomasz Szymańskiego i zagrane przez aktorów naszego Teatru „Damy i Huzary” A. Fredry, a także w ramach akcji Dotknij Teatru spektakl „W zielonym” w wykonaniu grupy teatralnej „Wentylator” w reżyserii Andrzeja Malickiego. Grupa teatralna „Wentylator” działa przy Środowiskowym Domu Samopomocy Dom Anki w Gnieźnie. W ramach systematycznie prowadzonych warsztatów powstają spektakle i programy okolicznościowe. Zobaczyliśmy również próbę sztuki Maliny Prześlugi „Pręcik” (fragmenty) w wykonaniu aktorów Teatru im. A. Fredry w Gnieźnie w reżyserii Andrzeja Malickiego. Rozmawia o tych interesujących i eksperymentalnych propozycjach z Andrzejem Malickim Daniela Zybalanka-Jaśko.
To najszersza interdyscyplinarna forma obchodów Dnia Teatru w kraju, a wybrana dla niej nazwa – "Dotknij Teatru" – wskazuje jednocześnie na wielość proponowanych form teatralnych, a jednocześnie bardzo szeroką grupę odbiorców. Program oparty jest na współdziałaniu różnych grup wiekowych. Promuje i popularyzuje sztukę teatru i czyni ją dostępną w najróżniejszych przestrzeniach. Po raz pierwszy "Dotknij Teatru" odbyło się w Łodzi w 2010 roku. Inicjatorem projektu była grupa łódzkich artystów i animatorów kultury, a liderem i koordynatorem Teatr Nowy im. Kazimierza Dejmka w Łodzi. W 2012 roku dzięki współpracy z Instytutem Teatralnym im. Zbigniewa Raszewskiego z Warszawy, akcja rozszerzyła się pod wspólną nazwą, a łódzkie i ideologiczne i programowe wcielili w działanie partnerzy z kraju. "Dotknij Teatru" zorganizowano w czterech województwach: łódzkim, mazowieckim, wielkopolskim i śląskim. W dniach 18 – 28 marca widzowie 45-ciu miast w 16-stu województwach mogli wziąć udział w specjalnie z tej okazji przygotowanych wydarzeniach: spektaklach, próbach otwartych, warsztatach edukacyjnych, zwiedzaniu teatrów, spotkaniach z twórcami, wystawach, koncertach czy happeningach. Dzięki temu widzowie poznają teatr od kuchni, a artyści dzielą się swoimi osiągnięciami i doświadczeniami. Jest to czwarta edycja tego projektu.
W ramach Dotknij teatru w dniu 25 marca widzowie sceny gnieźnieńskiej mieli okazję zobaczyć spektakl grupy teatralnej "Wentylator", który działa przy Środowiskowym Domu Samopomocy Dom Anki w Gnieźnie. W ramach systematycznie prowadzonych warsztatów powstają spektakle i programy okolicznościowe. Spektakl "W zielonym" jest efektem wspólnej improwizacji. Jak pan przystępował do pracy nad tym projektem?
Warunkiem skutecznie realizowanych warsztatów jest dobre poznanie uczestników. Ich umiejętności, zdolności ich ułomności i zahamowań. Praca opiera się na połączeniu indywidualnych cech osobowości w zbiorowość grupy. Staram się, żeby praca warsztatowa była rzeczą nadrzędną i nie zawsze musi się ona kończyć efektem scenicznym. Ważne jest wspólne działanie i odpowiedzialność wszystkich za grupę.
Czy ta forma terapii, którą tym razem pan zaproponował uczestnikom była jakimś trudnym przedsięwzięciem, bowiem spektakl jest inspirowany motywami filmu niemego?
Bronię się przed użyciem słowa terapia w sensie naukowym mimo, że głównym celem jest rozwój twórczej wyobraźni, która umożliwia aktorom przełamywanie siebie i barier społecznych. W większości przypadków trudnością jest język – mowa, dlatego w spektaklach jest ona wykorzystywana umiarkowanie, a emocje i fabułę prezentujemy głównie w postaci teatru ruchu, który narzuca aktorom odpowiednią dyscyplinę zachowań. Sięgnięcie po formę kina niemego wspomaga ten proces, a jednocześnie nadaje mu kształt artystyczny.
Jak długo pracował pan nad przedstawieniem "W zielonym"? Przypomnijmy treść sztuki: akcja toczy się wokół zielonej tkaniny materiału i na tym tle toczą się zdarzenia.
Praca trwała około siedmiu miesięcy i głównie polegała na improwizacji, wymyślaniu fabuły, której jedynym rekwizytem jest kawałek zielonej tkaniny. Ten rekwizyt był stołem, ekranem, kurtyną, trybuną, welonem itp.
Czy podczas zajęć uczył pan aktorów wyobraźni, bowiem spektakl jest oparty na zasadach pantomimy, a jednak czytelny?
Próbowałem im uzmysłowić, że każdy z nich może grać wiele ról bez użycia kostiumu, tekstu, w zamian na rzecz ruchu, gestu, mimiki i ekspresji ciała. Każda etiuda zamknięta jest w określonym czasie wyznaczonym przez konkretny utwór muzyczny, który wyznacza rytm i aktorzy muszą się w tym czasie zmieścić. Po rozpoczęciu spektaklu nie mam możliwości ingerowania w jego fizyczny przebieg tak jak w projekcji filmowej.
Terapia sceniczna, a także muzyczna, dają jednak pożądane efekty także artystyczne i ogląda się takie przedstawienie z zainteresowaniem. To nie jest pana pierwszy spektakl tego typu. Jak wyglądały poprzednie?
Metody pracy były podobne. Zmieniali się aktorzy, ale zawsze była muzyka i stały rekwizyt. W spektaklu pt. "Ja, my, on" były to krzesła, a w przedstawieniu "Gry stołowe" aktorzy byli pionkami w postaci plastikowych butelek. Niestety żałuję, że tak rzadko możemy się prezentować na zewnątrz.
Czy każda z poszczególnych etiud budowana była osobno? Jak to było podczas pracy?
Tematykę etiud wymyślali aktorzy i o dziwo na przekór ich codziennym problemom uciekali w sferę komizmu i satyry, co pozwoliło im taką formą świetnie się bawić. Wymagało to oczywiście pracy, systematyczności, otwartości, co jak myślę może przynieść efekt również w ich życiu codziennym.
Czy trudniej reżyserowi pracuje się z niekonwencjonalnym zespołem?
Należy być wrażliwym na tak różnorodne osobowości, dostosowywanie do ich predyspozycji, ale także wymagać i rozwijać te zdolności. Koniecznym warunkiem zajęć jest obecność całej grupy jak pewnego rodzaju wspólnoty.
Prowadzenie zajęć z niepełnosprawnymi odkrywa dla nich nowy świat, daje im odskocznie od ich problemów, często w życiu trudnych do pokonania. Ten rodzaj terapii, którą pan proponuje wpływa na ich samopoczucie, a co najważniejsze – rozwija zmysł artystyczny i uspakaja wewnętrznie. Jakie ma pan plany i co pan wprowadzi nowego w następnych spektaklach?
Plany zależą od uczestników. Chciałbym – korzystając z dotychczasowych doświadczeń – większą uwagę położyć na słowo, dialog, a scenariusz ułożą sami aktorzy. Oczywiście nie zrezygnujemy z metafory znaku i działań wizualnych.
Czy podczas pracy rozmawia pan z każdym z uczestników indywidualnie proponując im zadania? Jak to wygląda podczas zajęć?
Praca jest wspólna, rozmowy są wspólne, a sami aktorzy reżyserują swoich kolegów. Ja tylko wybieram najtrafniejsze rozwiązania sceniczne. Nawet jeśli im pokażę określone zachowania – oni i tak robią to na swój indywidualny sposób.
Jak długo prowadzi pan grupę teatralną "Wentylator"?
Warsztaty prowadzę od pięciu lat, ale zajmujemy się również sztuką, plastyką, rozmawiamy o filmach, słuchamy muzyki, a także dyskutujemy nad ich własną twórczością literacką. Są stałymi gośćmi spektakli i prób generalnych w naszym teatrze.
Życzę wielu interesujących pomysłów na dalsze lata.