Z Andrzejem Malickim, który po reżyserii „Kopciuszka” na motywach baśni Charles’a Perrault’a przystąpił do realizacji współczesnej czarnej komedii „Cha – Cha” pióra Rafała Szamburskiego, autora dramatów i scenariuszy filmowych, rozmawia Daniela Zybalanka-Jaśko.
Rafał Szamburski, z wykształcenia historyk, znany we Wrześni animator ruchu teatralnego i filmowego, za film według swego scenariusza „Wszystko będzie dobrze” w roku 2007 otrzymał nagrodę za scenariusz. Spory rozgłos przyniosło Rafałowi Szamburskiemu opowiadanie pt.: „Wypracowanie nadobowiązkowe z Bogumila Hrabala”.
Po reżyserii „Kopciuszka” na motywach baśni Charles’a Perrault’a – „Historia możliwa” przystąpił Pan do realizacji współczesnej farsy „Cha – Cha” Rafała Szamburskiego – wrzesińskiego nauczyciela z wykształcenia historyka, autora dramatów i scenariuszy filmowych. Dlaczego wybrał Pan akurat tę sztukę, bo przecież jest wiele innych znakomitych fars czy komedii choćby angielskich, które gościły już na scenie gnieźnieńskiej?
Myślę, że warto próbować rozejrzeć się po współczesnej literaturze polskiej, tym bardziej, że od czasów weterana Sławomira Mrożka nie objawiły się żadne interesujące zdarzenia w gatunku komediowym. Angielskie farsy, chociaż bardzo dobrze skonstruowane, wydają się odległe naszym doświadczeniom. Zwłaszcza, że sięgamy po pisarza, któremu problemy lokalne są doskonale znane. Niech to będzie promocją utalentowanych młodych ludzi.
Czy farsa ta była już wystawiana i miała swoją prapremierę?
O ile wiem była ona prezentowana w formie jednoaktówki na terenie Niemiec pt.: „Przed pogrzebem”. W uzgodnieniu z autorem zmieniliśmy tytuł na „Cha – Cha”. Z jednej strony oznacza ono śmiech, a z drugiej jest tytułem piosenki Andrzeja Rosiewicza czyli popularnej „Cha – Chy”. Motyw tej piosenki wykorzystujemy w spektaklu. Chciałbym, aby finałowy taniec kojarzył się z „Tangiem” Sławomira Mrożka.
Czy nie sądzi Pan, że temat czarnej komedii wokół śmierci ojca jest banalny i przestarzały?
Na tym właśnie polega gatunek czarnej komedii, że o rzeczach pozornie smutnych i tragicznych potrafimy mówić w sposób dowcipny, groteskowy, potęgując absurd w sytuacji wyjściowej.
Akcja farsy jest umiejscowiona na terenie Gniezna i powiatu. Czy myśli Pan, że środowisko tutejsze zainteresuje temat nieporozumień rodzinnych i konsekwencji śmierci ojca jako puenty sztuki?
Obraz współczesnej rodziny jest najsilniejszym motywem polskiej obyczajowości. Uzgodniliśmy z autorem, że spróbujemy włączyć w akcję realia gnieźnieńskie (można powiedzieć, że sztuka jest napisana specjalnie na potrzeby naszego teatru),chociaż oczywiście jest uniwersalna. Autor który jest moim kolegą z rodzinnej Wrześni dał nam w tym zakresie wolną rękę i nie ukrywam, że w kolejnych próbach korzystam z intencji aktorów aktualizując tekst.
Często groteskowe i prymitywne zachowanie bohaterów obnażają ich prawdziwą naturę. Najbardziej jest charakterystyczny afisz sztuki, który bezkompromisowo pokazuje portret współczesnej rodziny.
Proszę zauważyć, że na portrecie każdy z członków rodziny jest osobno, chociaż pozornie tworzy ona zgodne stadło. To charakterystyczne, że jednoczymy się tylko na pokaz.
Urząd Skarbowy, który stawia człowieka pod ścianą rozpaczy jak to było w przypadku Ojca właściciela firmy budowlanej, powoduje często zejście człowieka, mimo że delikwent dał łapówkę. To jest sytuacja, z której nie ma wyjścia, ale znajduje się Spec od zamówień specjalnych – następny łapówkarz. Naiwność ludzka nie ma granic. Scena kończąca spektakl daje wiele do myślenia widzowi. Jak Pan znajduje ten problem kończący przedstawienie?
Nie jest to jeszcze ostatnia scena spektaklu, ale nie mogę zdradzić puenty końcowej. Zobaczą ją widzowie na premierze.
Ta galeria postaci współczesnych ignorantów, snobów, cwaniaków, łapówkarzy, którzy żerują na nieszczęściu jest szeroka – poprzez pokazanie Zakładu Pogrzebowego czy Służby Zdrowia, gdzie korupcja ciągle jest aktualna, jako dowód świeżości autora na dzisiejszą rzeczywistość. Pan Aleksander, który zajmuje się kwestią odzieży na uroczystość pogrzebową, czy ustalenie treści nekrologu na postumencie monumentu, a także człowiek od zamówień specjalnych. To wszystko pokazuje nam, jaka jest rzeczywistość w sytuacjach ekstremalnych. Czy od strony reżyserskiej pokazanie tych postaci może nastręczać jakieś trudności zwłaszcza w farsie?
Oczywiście nie są to portrety psychologiczne, ale ostro zarysowane karykatury ludzi i postaw. Ukazanie absurdu jest bardziej uderzające niż potraktowanie utworu w kategoriach komedii obyczajowej tak uwielbianej przez nieszczęsne kino polskie. Zresztą motywy filmowe i telewizyjne pojawiają się w spektaklu.
Co dla Pana podczas prób jest w tej chwili najważniejsze?
Najtrudniejsze jest dla mnie zbudowanie ciekawych sytuacji, które ogranicza nam jednorodna stała scenografia – czyli salon.
Jak Pan pokaże klimat czarnej komedii?
Myślę, że buduje go samo zdarzenie inicjujące, a także głównie dialogi i groteskowe zachowania bohaterów.
Czy jest taka sztuka, której by Pan nie wyreżyserował czy zagrał, ze względu na swe przekonania czy wartości które Pan wyznaje?
Jako aktor jestem zobowiązany do rzetelnego wykonywania zawodu, bez względu na przekonania i wątpliwości moralne. Taka jest istota naszej pracy.
Jak przystępuje Pan do reżyserii spektakli?
Głęboko analizuję tekst i próbuje sobie wyobrazić sytuacje, a także konkretnych aktorów, którzy są przecież moimi kolegami. Ważna jest także dla mnie przestrzeń, tempo i tzw. puenty wewnętrzne poszczególnych obrazów.
Kto wystąpi z aktorów naszego teatru w przedstawieniu „Cha – Cha”?
Justyna Polkowska-Malicka, Katarzyna Czubkówna, Jolanta Skawina, Martyna Rozwadowska, Andrzej Malicki, Michał Frydrych, Wojciech Siedlecki, Piotr Urbaniak, Leszek Wojtaszak, Wojciech Kalinowski, Bogdan Ferenc, Szymon Kołodziej.
Czyja będzie scenografia, muzyka, układy choreograficzne?
Scenografia – Barbary Zachmoc, choreografia – Juliusza Stańdy, a tło muzyczne to efekty dźwiękowe i fragmenty programów telewizyjnych.
Premiera odbędzie się w Wieczór Sylwestrowy, czy ma Pan jakieś życzenia z tej okazji?
Chciałbym, aby w nadchodzącym roku jak najczęściej spotykać się z widzami, śmiejąc się razem z nimi, wzruszając się, a także poprzez sztukę zastanawiając się nad sobą.
Dziękuję za rozmowę
Premiera 31 grudnia (sobota) godz.21.00, Wieczór Sylwestrowy.
Jeden komentarz
Dlaczego w Gnieźnie tak rzadko gra się farsy? ludzie muszą jechać do Poznania ,żeby coś obejrzeć…