Idealny przykład antyreklamy, przynoszący zupełnie odwrotny efekt - tak w skrócie można opisać naklejki i ulotki napisane niby pismem odręcznym rozwieszane na tablicach ogłoszeń w blokach. Z informacji wynika, że ktoś chce kupić mieszkanie w tej okolicy. Problemem jest to, że ogłoszenia tego typu pojawiają się na terenie całego Gniezna, bez zgody zarządców nieruchomości.
Zadzwoniliśmy pod numer z ulotki. Poinformowaliśmy osobę, która odebrała telefon, że mamy na sprzedaż mieszkanie "w tej okolicy". Pani zapytała: "W jakiej?". Odpowiedzieliśmy: "W tej, w której rozwieszała Pani ulotki". Jak można było się spodziewać, kobieta nie wiedziała o jakim osiedlu mowa. Mamy nawet wątpliwości, czy określenie obszaru do samego Gniezna byłoby wystarczające.
Mało prawdopodobne, że ktoś sprzeda mieszkanie podmiotowi, który już na starcie poddaje czyjąś inteligencję w wątpliwość i stara się oszukać. Kserowanie ulotki napisanej ręcznie może sugerować, że osoba lub firma skupująca nieruchomości ma potencjalnego właściciela mieszkania za kogoś raczej mało spostrzegawczego, kto nie zauważy, że jest to wielokrotne ksero. Jeżeli natomiast owej firmy nie stać na drukarkę i musi kserować ulotkę stworzoną ręcznie, nie możena mówić o wypłacalności przy zakupie mieszkania za gotówkę.
Ulotki i naklejki są umieszczane na tablicach ogłoszeń bez zgody wspólnot i spółdzielni mieszkaniowych. Jak z tym walczyć? Wystarczy, że przedstawiciel danej nieruchomości umówi się na spotkanie i zwróci się o pomoc do Straży Miejskiej lub Policji, na przykład dzielnicowego. Wówczas funkcjonariusz może wylegitymować osobę, która pojawi się na spotkaniu jako zainteresowana zakupem mieszkania. Od tego momentu sprawa będzie już prosta. Kto wie, być może już niebawem film z takiej prowokacji pojawi się na naszym portalu?
Zadzwoniliśmy pod numer z ulotki. Poinformowaliśmy osobę, która odebrała telefon, że mamy na sprzedaż mieszkanie "w tej okolicy". Pani zapytała: "W jakiej?". Odpowiedzieliśmy: "W tej, w której rozwieszała Pani ulotki". Jak można było się spodziewać, kobieta nie wiedziała o jakim osiedlu mowa. Mamy nawet wątpliwości, czy określenie obszaru do samego Gniezna byłoby wystarczające.
Mało prawdopodobne, że ktoś sprzeda mieszkanie podmiotowi, który już na starcie poddaje czyjąś inteligencję w wątpliwość i stara się oszukać. Kserowanie ulotki napisanej ręcznie może sugerować, że osoba lub firma skupująca nieruchomości ma potencjalnego właściciela mieszkania za kogoś raczej mało spostrzegawczego, kto nie zauważy, że jest to wielokrotne ksero. Jeżeli natomiast owej firmy nie stać na drukarkę i musi kserować ulotkę stworzoną ręcznie, nie możena mówić o wypłacalności przy zakupie mieszkania za gotówkę.
Ulotki i naklejki są umieszczane na tablicach ogłoszeń bez zgody wspólnot i spółdzielni mieszkaniowych. Jak z tym walczyć? Wystarczy, że przedstawiciel danej nieruchomości umówi się na spotkanie i zwróci się o pomoc do Straży Miejskiej lub Policji, na przykład dzielnicowego. Wówczas funkcjonariusz może wylegitymować osobę, która pojawi się na spotkaniu jako zainteresowana zakupem mieszkania. Od tego momentu sprawa będzie już prosta. Kto wie, być może już niebawem film z takiej prowokacji pojawi się na naszym portalu?
Czy spółdzielnia już poprosiła tych wandali o usunięcie naklejek?
Powinni placic ciezkie pieniadze za usuwanie tych nalepek. Na czolo niech se nakleja jak nie maja gdzie. Ustalic gdzie mieszkaja i tez im cale obejscie pooklejac plakatami i naklejkami
Ja tez juz do spoldzielni zglaszalem ten problem cala tablica upstrzona naklejKami- to jest zwykla dewastacja. Osobie oklejajAcej wystaWic fakture za usuwanie naklejek Np. 10zl od naklejki i odechce mu sie zasmiecac tablice. A poki co polecam w wolnej chwili umieszczac te numery telefonu w roznych bazach typu fotowoltaika, anonse Matrymonialne, chwilowki itd.
Ten co się ogłasza co chętnie kupi mieszkanie to kupi ale za 10% wartości szuka frajerów Ci sami co kupią każdy samochód do 100000zł