To, co obecnie dzieje się wokół Jeziora Jelonek, to nic innego jak realizacja zaplanowanej wcześniej masowej wycinki drzew. Co gorsza, niektórzy radni miejscy uważają, że nie było mowy o tak masowej redukcji drzewostanu. Najwyraźniej nie czytali wcześniejszych doniesień medialnych i projektu rewitalizacji lub próbują zrobić z wyborców głupków.
Otrzymałam przerażające zdjęcia od mieszkańców, przedstawiające nieuzasadnioną według mnie wycinkę drzew.
Dlaczego? Czy jest na to jakieś sensowne wytłumaczenie? Kto jest za to odpowiedzialny? Od razu po otrzymaniu zdjęć podjęłam interwencję. Serce pęka patrząc na te zdjęcia. O planie takiej wycinki radni nie zostali poinformowani.
Minęło ledwo kilkanaście dni od spełnienia mojej prośby o zasadzenie ok. 30 drzew na ul. Lema przy ul. Orzeszkowej, ale co z tego skoro tutaj tak fatalne wieści. Jestem w szoku.
„Pierwotnie wyciętych miało zostać 686 drzew, z czego 545 to klon jesionolistny. 140 pozostałych drzew to głównie wierzby i topole. Na 48 z nich decyzję wydano już 2 lata temu. Obecnie, po ponownym przyjrzeniu się drzewostanowi, odstąpiono od wycinki 10 sztuk z planowanej ilości.”
Oczywiście w pełni zgadzamy się z radną i zaniepokojonymi mieszkańcami. Teraz jest już jednak za późno. Kiedy pisaliśmy o tym na poczatku czerwca 2021 roku ("Drzewa na Wenecji jednak do wycinki! Uratowano raptem 10 okazów!") był jeszcze czas na reakcję i zmianę decyzji, ale media przecież zawsze wyolbrzymiają. Pozostaje jeszcze kwestia: ile miasto zarobi na sprzedanym drewnie? No chyba, że jeszcze do tego dopłaci? Radni już policzyli? Kto ma pełne kieszenie, a kto ma na plecach napisane "frajer"?
Kolejną kwestią jest wymiana słupa ogłoszeniowego na Rynku. Nie wiemy, czy Miejski Konserwator Zabytków był na urlopie, czy po prostu miał gorszy dzień, że zgodził się na taki bubel, który obecnie szpeci centralną płytę Pierwszej Stolicy Polski. Być może owe dzieło miało pasować do fontanny – wówczas można uznać projekt za udany. Radny Tomasz Dzionek pisze na swoim fanpage’u:
W ramach metamorfozy gnieźnieńskiego Rynku zamieniono stary, betonowy słup ze stylowym daszkiem na metalową rurę…
Podoba się? Komponuję z zabytkową częścią miasta? Warto było wydać na to kasę?
Ja uważam, że 3x NIE
Po reakcjach mieszkańców na nowy słup ogłoszeniowy na Rynku postanowiłem złożyć interpelację ws. stworzenia katalogu mebli miejskich.
Od dawna zwracam uwagę na to, że w mieście instaluje się różne ławki, słupki, kosze, etc. Nie ma w tym spójności i jednolitości.
Efektem tego są takie sytuacje jak ten nieszczęsny słup, o którym mówi się więcej niż o pozytywnych zmianach na Rynku.
Czas zrobić porządek w przestrzeni miejskiej.
Klapki, które wydają się mieć na oczach gnieźnieńscy radni, najwyraźniej przysłoniają im perspektywę poza własnym nosem i kieszeniami. Bezwiedne podnoszenie rąk podczas głosowań na sesjach będzie skutkowało tym, że kolejne pokolenia będą wychowywały się w betonie, bo piękne drzewa wytniemy, a młode nie zdążą jeszcze urosnąć. Dzieci, w upalne letnie dni, będą mogły także przypiekać sobie rączki o metalowy słup ogłoszeniowy. Może zimą nawet ktoś wpadnie na pomysł polizania go i przymarznięcia do tego dzieła sztuki mieszczącego się na gnieźnieńskim Rynku? Możliwości jest wiele.