Po raz drugi z powodu pandemii doroczne uroczystości świętowojciechowe w Gnieźnie ograniczone zostały do Mszy św. odpustowej celebrowanej w katedrze gnieźnieńskiej pod przewodnictwem Prymasa Polski. Nie odbyły się tradycyjne procesje ulicami miasta oraz wiele zwyczajowych wydarzeń towarzyszących.
Kard. Stefan Wyszyński, jako biskup Świętowojciechowego Kościoła, właśnie stąd, od relikwii świętego Wojciecha, w swym pierwszym liście pasterskim skierowanym do wiernych archidiecezji gnieźnieńskiej i warszawskiej napisał, że „od kołyski męczeńskich narodzin świętego Wojciecha, apostoła Polski (…) nasz duch czerpie swe natchnienie i nieśmiertelne, ofiarne moce. Wszyscy tak bardzo potrzebujemy dziś tych duchowych mocy – mówił Prymas. Potrzebujmy ich w obliczu przeżywanych w Kościele, w naszej Ojczyźnie i w całym świecie tak licznych wewnętrznych i zewnętrznych trudności, wobec wyzwań i problemów, z którymi w tym przedłużającym się czasie pandemii wciąż musimy się zmagać. Potrzebują ich nasze rodziny i nasze wspólnoty, nasi siostry i bracia, którzy z takim poświeceniem i oddaniem służą od tak wielu dni przy łóżkach chorych i cierpiących. Potrzebuje ich nasza młodzież i dzieci, zwłaszcza te, które w najbliższych miesiącach po raz pierwszy w Komunii świętej przyjmą Chrystusa do swojego serca.
Do Niedzieli Dobrego Pasterza nawiązał też w homilii ordynariusz diecezji warszawsko-praskiej bp Romuald Kamiński.
Popatrzcie na powołanie każdego z was. Jesteście ojcami, matkami, małżonkami, nauczycielami, wychowawcami, opiekunami, odpowiedzialnymi za zdrowie innych, sprawujecie funkcje kierownicze i tym podobne. Czyż każdy z was, ze względu na odpowiedzialność i troskę o drugiego człowieka, nie powinien być dobrym pasterzem? – pytał kaznodzieja.
Wiele miejsca poświęcił ksiądz prymas Stefan sprawie obecności i posługi Kościoła katolickiego w kazaniu odpustowym w 1959 roku. Ukazał jak Kościół każdego dnia podejmuje zadania bycia obrońcom prawdy przed ateizacją i laicyzacją, jak wytrwale uczy szacunku dla człowieka, przypominając wszystkim, że najwspanialszym bogactwem, największą wartością w narodzie i w państwie jest człowiek – mówił bp Kamiński.
Rodzina jest tą komórką, której się należą najważniejsze prawa w narodzie i w społeczeństwie – mówił za kard. Wyszyńskim bp Kamiński. Stąd też płynie prawo rodziny do wolności i wychowania dzieci. Aż trudno sobie wyobrazić i uwierzyć, że w tej Bożej przestrzeni, w której fundamentalne miejsce zajmuje kochający Bóg i kochany przez Niego człowiek, mogły pojawić się i trwać takie rzeczywistości jak aborcja, eutanazja, pozaustrojowa prokreacja, małżeństwa homoseksualne, filozofia gender i temu podobne. A co my na to? Konieczna jest zdecydowana, stała i cierpliwa wykładnia o Bożym porządku i o wartościach, które nie podlegają zmianom, przedawnieniu czy modzie.
Święty Wojciech – patron jednego i niepodzielonego Kościoła, patron Polski, archidiecezji gnieźnieńskiej i Gniezna urodził się w 956 roku w czeskich Libicach. Był szóstym dzieckiem książęcej pary Sławnika i Strzyżysławy. Od dziecka przeznaczony do stanu duchownego w wieku 27 lat został mianowany biskupem Pragi. Do swojej biskupiej stolicy wszedł boso. W posłudze był gorliwy i bezkompromisowy. Nie troszczył się o siebie, większą część dóbr biskupich przeznaczał na ubogich, zaopatrując ich potrzeby, odwiedzając ich i pilnie słuchając. Odwiedzał też więzienia, a przede wszystkim targi niewolników. Praga leżała na szlaku ze wschodu na zachód i stąd dostarczano niewolników do krajów mahometańskich. Święty Wojciech miał mieć pewnej nocy sen, w którym usłyszał skargę Chrystusa: „Oto ja jestem znowu sprzedany, a ty śpisz?” Scenę tę przedstawia jedna z kwater Drzwi Gnieźnieńskich.
Wojciech nawoływał też usilnie do przemiany życia i porzucenia złych obyczajów zarówno ówczesne elity świeckie, jak i duchowieństwo. Niezrozumiany i skonfliktowany z nimi wyjechał wraz ze swoim bratem przyrodnim Radzymem do Rzymu. Tam razem z nim wstąpił do klasztoru benedyktynów na Awentynie, posługując wśród braci zakonnych jako najmniejszy z nich. Po nakazanym przez papieża powrocie do Pragi i ponownym konflikcie z diecezjanami zdecydował się na wyjazd na misje. W drodze na północ do pogańskiego plemienia Prusów Wojciech gościł w Gnieźnie u księcia Bolesława Chrobrego, a następnie w Gdańsku, gdzie nauczał i chrzcił. Towarzyszył mu Radzym Gaudenty i subdiakon Benedykt Bogusza, który znał język plemienia Prusów i mógł służyć za tłumacza. Prusowie nie chcieli nawrócenia. Rankiem 23 kwietnia 997 roku po Mszy św. odprawionej przez Wojciecha Prusowie otoczyli misjonarzy zabijając biskupa ciosami włóczni. W chwili zgonu Wojciech miał 41 lat.
Według tradycji książę Bolesław Chrobry wykupił ciało męczennika za tyle złota, ile ono ważyło, a następnie złożył je w Gnieźnie, w kościele zbudowanym na Wzgórzu Lecha. Dwa lata później, w 999 roku papież Sylwester II wyniósł Wojciecha na ołtarze, a w roku następnym do Gniezna pielgrzymował cesarz niemiecki Otton III, który ogłosił papieską decyzję o erygowaniu pierwszej polskiej archidiecezji i metropolii ze stolicą w Gnieźnie. Według Galla Anonima Otton miał wówczas włożyć cesarski diadem na głowę polskiego władcy, co miało zapowiadać jego koronację. Faktycznie doszło do niej ćwierć wieku później, w 1025 roku, na kilka miesięcy przed śmiercią Bolesława Chrobrego. Po nim w Gnieźnie koronowało się jeszcze czterech władców: syn Bolesława Mieszko II (również w 1025 roku), Bolesław Śmiały (1076), Przemysł II (1296) i Wacław II (1300).