Z Szymonem Kołodziejem młodym aktorem, który od października jest na etacie w Teatrze im. Al. Fredry w Gnieźnie, wszedł w próby „Kopciuszka” na motywach baśni Charles?a Perrault?a w reżyserii Andrzeja Malickiego rozmawia Daniela Zybalanka – Jaśko.
Szymon Kołodziej ma 23 lata. W 2010 roku skończył Policealne Studium Aktorskie im. Al. Sewruka przy Teatrze im. Stefana Jaracza w Olsztynie. Na drugim roku na egzamin z przedmiotu „Sceny prozą” przygotował sztukę „Sex nocy letniej” Woody’ego Allena w reżyserii Marzeny Bergmann rolą Maxwell’a Jordan’a, zaś na końcowy egzamin dyplomowy „Szelmostwa Skapena” Moliera, gdzie zagrał Oktawa w reżyserii Piotra Jędrzejaka, w „Samobójcy” Nikołaja Erdmana wystąpił w roli Aleksandra Pietrowicza Kałabuszkina, w spektaklu muzycznym „Dzieci Hioba” zagrał Abrama, Isrulika i operatora w reżyserii Jana Szurmieja. Jeden sezon związany był z Teatrem Lalki „Tęcza” w Słupsku. Od października 2011 roku jest na etacie w teatrze gnieźnieńskim. Obecnie w próbach „Kopciuszka”, gdzie gra Księcia.
Jest Pan od października na etacie w teatrze gnieźnieńskim. To pierwsza scena dramatyczna w Pana karierze. Wszedł Pan w próby „Kopciuszka”, gdzie gra Pan rolę Księcia. Jak przyjął Pan to nowe wyzwanie w życiu?
Przede wszystkim bardzo się ucieszyłem, że pan dyrektor obdarzył mnie takim zaufaniem, powierzając rolę Księcia. Postaram się nie zawieść oczekiwań dyrektora i zespołu.
W tej chwili zmaga się Pan z rolą Księcia, na jakim etapie prób jesteście?
Na początku drogi do zbudowania roli, bowiem reżyser Andrzej Malicki szkicuje przedstawienie próbując tym samym zbudować atmosferę, aby było nam łatwiej wejść postać.
Jak przyjęli Pana koledzy z zespołu artystycznego?
Bardzo ciepło, nie spodziewałem się tego. Z góry dziękuję.
Jeden sezon pracował Pan w Teatrze Lalki „Tęcza” w Słupsku. W jakich sztukach grał Pan w tym teatrze? Ma Pan miłe wspomnienia?
Wystąpiłem tam między innymi w „Złotym sercu” i w „Wakacjach smoka Bonawentury”. Pierwsza sztuka to były lalki i parawan, natomiast w drugiej dominował żywy plan. Mam miłe wspomnienia z tego teatru, aczkolwiek myślami zawsze byłem na scenie dramatycznej.
Warsztaty teatralne podczas studiów w Olsztynie to sztuki „Kształt rzeczy” Neil’a Labute w reżyserii Szymona Kuśmidera, gdzie zagrał Pan rolę Adama, Philipa, a także „Isabella’s Crazyness” w reżyserii Miriam Escuriola Pena, gdziewystąpił Pan w postaci Flavio – commedia dell’arte. Może Pan przybliżyć ten temat?
Tak. Podczas pracy nad „Kształtem rzeczy” udało mi się po raz pierwszy otworzyć na scenie. Drugie warsztaty, jak się później okazało, przygotowały nas do pierwszego spektaklu dyplomowego, toteż na drugim roku zetknąłem się z commedią dell’arte, dzięki której udało mi się rozwinąć plastykę ruchu.
Zagrał Pan gościnnie w Bałtyckim Teatrze Dramatycznym J. Słowackiego w Koszalinie, gdzie wystąpił Pan w roli Romea w „Romeo i Julia” W. Szekspira w reżyserii Cezarego Domagały. Jak pracował Pan nad tą postacią?
Drogą castingu udało mi się zdobyć tę rolę. Była to pierwsza moja tytułowa rola w życiu, a trudność między innymi polegała na opanowaniu wiersza i jednocześnie piosenek. Był to spektakl muzyczny. Scenariusz do tego przedstawienia napisał reżyser Cezary Domagała. Mam związane z tą postacią piękne przeżycia i doświadczenie.
Na drugim roku wystąpił Pan na Scenie Kameralnej z prozą Woody Allena „Sex nocy letniej” w reżyserii Marzeny Bergmann. Jak przygotowywał Pan się do tego zadania?
Było to jednorazowe przedsięwzięcie w Teatrze Jaracza w Olsztynie. Zmagałam się z tego typu tekstem po raz pierwszy, była to komedia i musiałem zastosować tu zupełnie inny sposób grania.
Spektakle dyplomowe były z pewnością dla Pana dużym przeżyciem. Molier to klasyka, rola Oktawa w „Szelmostwach Skapena” w reżyserii Piotra Jędrzejaka była współcześnie realizowana?
Reżyser Piotr Jędrzejas bazując na commedia dell’arte pomógł nam stworzyć ciekawe, charakterystyczne postacie.
Spektakl muzyczny „Dzieci Hioba” w reżyserii Jana Szurmieja, gdzie zagrał Pan rolę Abrama, Isrulika, Operatora oparty na dziejach Getta Warszawskiego, w opracowaniu współczesnym. Jak przebiegała praca nad tym materiałem?
Szczególną trudnością było dla nas opanowanie tematu zagłady w Gettcie, gdyż nasze pokolenie nie miało z tym styczności. Dzięki reżyserowi i archiwalnym materiałom filmowym udało nam się stworzyć odpowiednią atmosferę w spektaklu.
„Samobójca” Nikołaja Erdmana, w którym wystąpił Pan w przedstawieniu dyplomowym był także grany w Teatrze Dramatycznym w Warszawie, jak również obecnie w Teatrze Polskim w Poznaniu. Nikołaj Erdman to rosyjski poeta, satyryk, dramatopisarz. Napisał sztukę „Samobójca”, która opowiada o kryzysie jaki przeżywało społeczeństwo rosyjskie. „Samobójca” to paradoksalne odwrócenie „Rewizora” Gogola. Postać Aleksandra Pietrowicza Kałabuszkina w reżyserii Giovanni Castellanosa była dużym zaskoczeniem dla Pana?
Opanowanie myśli, a także fizyczności tej postaci było dla mnie nie lada wyzwaniem. Przy czym sąsiad głównego bohatera, którego grałem miał około 60-ciu lat, co stanowiło dodatkową barierę.
Rosyjska literatura jest tak bogata i mroczna, że nie dziwi się pojawienie „Mistrza i Małgorzaty” M.Bułhakowa w Teatrze im. Stefana Jaracza w Olsztynie. Czy rola Mikołaja Iwanowicza Knura był trudna do zagrania?
Spektakl reżyserował sam dyrektor teatru – Janusz Kijowski. Jako student po raz pierwszy pracowałem wśród prawdziwych aktorów. Był to epizod, który z przyjemnością wspominam.
Wystąpił Pan w „Wesołych kumoszkach z Windsoru” W. Szekspira w roli Williama Page, a później zagrał Pan Romea w „Romeo i Julia”. Czy jako młody człowiek lubi Pan repertuar szekspirowski?
William Szekspir jest moim uwielbianym pisarzem mimo to, że zagrałem dopiero w jego dwóch sztukach, a więc w „Wesołych kumoszkach z Windsoru”, miałem niewiele tekstu, ale byłem cały czas na scenie, potem przyszedł Romeo wygrany w castingu w „Romeo i Julia”. Kłaniam się przed wielkim Szekspirem.
Ma pan 23 lata,wszystko przed Panem, bowiem wchodzi Pan dopiero w szranki zawodu aktorskiego. Co jest w tej chwili dla Pana najpilniejsze?
Najważniejsze jest dla mnie aby być prawdziwym na scenie.
W wolnych chwilach uprawia Pan sport. Jaka dyscyplina najbardziej Pana interesuje?
Wszelkie gry zespołowe jak piłka nożna, koszykówka czy siatkówka.
Śpiewa Pan, tańczy, a czy gra Pan również na jakimś instrumencie?
Nie dawno nauczyłem się grać na gitarze, co sprawia mi wielką przyjemność.
Czego życzy się młodemu człowiekowi, który dopiero wchodzi w życie aktorskie, które wabi ale jest także pełne niepowodzeń, a czasami goryczy?
Twórczej pracy, odkrywania siebie na scenie oraz udanej premiery „Kopciuszka” w roli Księcia.
Dziękuję za rozmowę
tekst: Daniela Zybalanka-Jaśko
foto: Mirosław Skrzypkowski
foto: Mirosław Skrzypkowski