Hubert Bartz pochodzi z Gniezna. Jego życie wypełniało wiele pasji. Teraz ma tylko jeden cel i marzenie – wyzdrowieć. Potrzebuje jednak pomocy.
Proszę zapoznaj się z moją historią. Cześć mam na imię Hubert. Do niedawna cieszyłem się życiem, sportem i dążeniem do realizacji marzeń, czyli aktorstwa. Kochałem pomagać innym, ale i w moim życiu zaczęły się pojawiać problemy zdrowotne. W 2017 roku moje ciało osłabło, zdiagnozowano u mnie guza, a w konsekwencji nowotwór chłoniak Hodgkina. Świat mi się zawalił. Straciłem Mamusię – też chorowała na nowotwór. Widziałem jak cierpiała biorąc chemię, miało być dobrze, a nie było. Mamuś umierała… Teraz ja walczę o każdy dzień mojego życia. Z pomocą mojego kolegi Adama trafiłem do świetnego lekarza. Terapia była kosztowna, leczenie, badania i konsultacje prywatne oraz leki to olbrzymie koszty. Z pomocą kolegów Adama i Sebastiana udało się podjąć leczenie i w 2018 roku wyniki się poprawiły. Jednak 2019 r nadeszły czarne chmury. Brak funduszy na dalsze leczenie, jest ciężko, choroba znów o sobie przypomniała z podwojoną siłą. Mam III stopień i przerzuty, cztery guzy. Nasilające dolegliwości utrudniają mi normalne funkcjonowanie, trudność sprawiają mi najprostsze czynności, mam problemy z wymową, pisownią, koncentracją, zaniki pamięci. Jedyna szansa na uratowanie życia – leczenie lekiem Nivolumab i na ten lek mnie nie stać. Koszt to 10 tys. zł raz na 2 tygodnie. Trudno jest prosić tych samych ludzi o pomoc i wsparcie, zwłaszcza finansowe. Mój Tatuś pomaga jak może, ale sam potrzebuje pomocy, jest po ciężkiej operacji kręgosłupa. Wciąż wierzę w to, że wyzdrowieję i jeszcze kiedyś zrealizuję marzenia. Czasem brakuje mi sił do walki, bo co nie zrobię – spotykam się z murem, którego przebić nie mogę. Będę wdzięczny jeśli troszeczkę mi pomożecie i dorzucicie maleńką cegiełkę do mojego leczenia. Dziękuję i proszę o wsparcie i zrozumienie, Hubert.
Pragnę podzielić się z Wami filmem pod koniec kwietnia. Choroba galopuje jak szalona, mam coraz mniej sił aby wstać z łóżka, boli mnie praktycznie wszystko, brak mi apetytu, chudnę. Dużą trudność sprawia mi oddychanie, czuję jakbym walczył o każdy oddech. Psychicznie trudno wytrzymać, codzienne bliskie spotkania ze śmiercią, która na oddział zagląda wyjątkowo często zabierając przyjaciół, znajomych i muszę z bólem serca oddać hołd towarzyszowi broni.
Najdzielniejsi ludzie pod słońcem walczący o swoje życie. Wymaga się od nas nadludzkiej siły, ale czasami to nie wystarcza. Czasami potrzebne są ogromne, niewyobrażalne wręcz pieniądze podarowane od obcych osób takich jak Ty … Proszę Was o wsparcie mojej zbiórki abym mógł walczyć z chorobą. Muszę przyjąć kilka dawek leku, a udało uzbierać się na 1 dawkę. Droga o powrót do zdrowia jeszcze długa i kręta.
Dziękuję za wszystkie wpłaty i okazane serce, dobre słowo i modlitwę w mojej intencji.
https://pomagam.pl/ajrgrjsy
2 komentarze
Znam Huberta osobiście przychodził do mojego syna Kacpra, który też chorował miał 18 lat. Trzymaj się kolego.
Trzymam mocno kciuki !!!