W piątek Karina G., była opiekunka Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Gnieźnie, stanęła przed Sądem. Chociaż na etapie postępowania przygotowawczego nie przyznawała się do stawianych jej zarzutów, na sali rozpraw zmieniła zeznania.
Obrońca oskarżonej próbował wyłączyć jawność sprawy, jednak sprzeciwił się temu obecny na Sali prokurator, co jest wiążące dla Sądu. Przepis z art. 360 kodeksu postępowania karnego określa przesłanki, które stanowią podstawę do wyłączenia jawności postępowania karnego – mówi prokurator Piotr Krystek. Fakt, że postępowanie spotkało się ze znacznym oddźwiękiem społecznym, w związku z tym jest duże zainteresowanie mediów, co może być niekomfortowe dla oskarżonej, jednak samo w sobie nie stanowi przesłanki do wyłączenia jawności. Na etapie postępowania przygotowawczego oskarżona nie przyznała się do stawianych jej zarzutów, natomiast trwa postępowanie przed Sądem, także oskarżona może złożyć w tej kwestii inne wyjaśnienia.
Radca prawny reprezentujący Karinę G. próbował również wyeliminować z postępowania oskarżyciela posiłkowego, pełnomocnika rodziny pokrzywdzonej, adwokata Radosława Szczepaniaka. Podnosił, że jego pełnomocnictwo jest nieważne. W żaden sposób nie zdziwił mnie ten wniosek, ponieważ druga strona próbuje w jakiś sposób utrudniać oskarżenie Kariny G. – mówi adwokat Radosław Szczepaniak. Nie ma żadnych podstaw, żebym nie był pełnomocnikiem pokrzywdzonej. Po pierwsze mam podpisane pełnomocnictwo, a w razie czego istnieje możliwość, aby rodzina pokrzywdzonej udzieliła mi takiego pełnomocnictwa do protokołu. Uważam, że w dniu dzisiejszym postępowanie nie zostanie zakończone. Myślę jednak, że jest szansa, że usłyszymy wyrok na kolejnym terminie. Dzisiaj na pewno przeprowadzone zostanie postępowanie dowodowe. Na pewno będziemy wnioskować o uznanie oskarżonej za winną zarzucanego jej czynu. Nie wykluczamy możliwości złożenia wniosku o orzeczenie bezwzględnego pozbawienia wolności, a także zadośćuczynienia i zakazu wykonywania zawodu.
Rodzina pokrzywdzonej Ireny Chłopickiej również stawiła się w Sądzie. Jeszcze się nie otrząsnęliśmy po tej całej sytuacji – mówi Kinga Bednarczyk, wnuczka pokrzywdzonej. Wiadomo, że bycie w Sądzie i cała ta sytuacja, która nas spotkała, są dla nas stresujące. Jest dla nas szokująca przede wszystkim. Mam nadzieję, że Pani Karina poniesie za to konsekwencje, za to co zrobiła, za znęcanie się nad moją babcią, za bicie. Od samego początku po ujawnieniu tej sytuacji nie mieliśmy kontaktu z Panią Kariną, aż do dzisiaj. Patrzenie na nią na sali rozpraw też nie jest dla nas łatwe. Przede wszystkim mam nadzieję, że nie powtórzy się taka sytuacja i inne osoby nie ucierpią. Będziemy się domagać, żeby nie wykonywała już tego zawodu i aby był sprawiedliwy wymiar kary, adekwatny do czynu.
Ku zaskoczeniu wszystkich, Karina G. od razu zmieniła składane przez siebie wcześniej wyjaśnienia i przyznała się w części do zarzucanego jej czynu. Przyznaję się do popełnienia zarzucanego mi czynu – mówi Karina G. Chciałabym złożyć wyjaśnienia. Będę odpowiadała na pytania. Chciałabym jak najserdeczniej tylko mogę przeprosić rodzinę pokrzywdzonej, jak też samą Panią Irenę Chłopicką. Po prostu minął rok od momentu, kiedy to się wydarzyło i każdy mój dzień jest wypełniony tak niedobrymi emocjami. Jeżeli miałabym określić dzień 12 września 2018 roku, po prostu nie wiem jakie emocje musiały mną targać w tym dniu, że dopuściłam się takiego czynu a nie innego. Jeszcze raz podkreślam, że szczerze z całego serca żałuję tego, co się stało. Pamiętam z tamtego okresu, że to był dla mnie jakiś taki bardzo ciężki czas. Czułam się po prostu bardzo zmęczona, może i przepracowana. Ja wiem, że to nie tłumaczy tego co się stało, ale po prostu tak się nazbierało. Nie ma wytłumaczenia na to, co się stało. Ja do tej pory zadaję sobie pytanie co mogło być powodem mojego zachowania, gdyż w życiu nigdy się nie zachowywałam w ten sposób, w jaki stało się to 12 września 2018 roku. Tak naprawdę nie wiem co się działo w mojej głowie. Jest mi naprawdę niezmiernie przykro. Jeszcze raz przepraszam wszystkich tutaj na sali zgromadzonych, rodzinę i Panią Irenę Chłopicką. (…) Zeznania były w tak trudnym dla mnie okresie, że po prostu nie wiem czy szok, że nie przyznałam się do tego. Nie wypieram się tego, że taki czyn nastąpił. Niestety czasu nie mogę cofnąć. Jestem tylko człowiekiem, popełniam różne błędy. Wiem, że nie wytłumaczenia na to co się stało. Niestety czasu nie cofnę. Jest mi przykro z tego powodu. Jest mi bardzo wstyd. Czasami patrząc w lustro brzydzę się sama sobą.
Karina G. przyznała się jedynie do popełnienia przestępstwa, które zostało zarejestrowane na nagraniu video w dniu 12 września 2018 roku. Nie przyznała się do zarzutów, które obejmowały okres od sierpnia 2018 roku. Warto zaznaczyć, że przestępstwo zostało uwiecznione od razu pierwszego dnia po zamontowaniu kamery w mieszkaniu Pani Ireny Chłopickiej. To było jednorazowo dnia 12 września – mówi Karina G. Naprawdę takich sytuacji więcej nie było. Były kontrole z pomocy społecznej. Gdyby cokolwiek działo się złego, to miałoby jakiś odgłos. Przyszedł feralny dzień, był to 12 wrzesień gdzie uszło to wszystko. Nie mam innego wytłumaczenia. Przyznaję się do tego, co się stało 12 września. Od sierpnia nic się takiego nie działo. Ja cały czas mówię, że przyznaję się do tego co się stało 12 września. Nie mówię wcale o sierpniu, tylko o dniu 12 września. (…) Na pewno nie zachowywałam się w stu procentach jak normalny człowiek, nie byłam sobą w tym momencie. Na co dzień nigdy w życiu się tak nie zachowuję. Nie umiem tego wyjaśnić. Przez rok czasu próbuję sobie zadać pytanie co mogło być przyczyną, dlaczego tak zrobiłam. Do dnia dzisiejszego nie znajduję żadnej sensownej odpowiedzi. Po prostu wydarzyło się i czasu nie cofnę. Tak jak było widać na filmie, tak się zdarzyło. Nie wypieram się tego. Szarpałam pokrzywdzoną. Ubliżałam pokrzywdzonej. Nie pamiętam czy groziłam pozbawieniem jej życia. Nie umiem określić ile czasu w dniu 12 września mogło trwać takie moje zachowanie.
Po około dwóch miesiącach od ujawnienia sprawy Karina G. otrzymała zakaz zbliżania się i kontaktowania z rodziną pokrzywdzonej. Mimo tego dopiero wczoraj na Sali rozpraw przeprosiła rodzinę Pani Ireny. Nie miałam możliwości przeproszenia rodziny z tego tytułu, że miałam zakaz zbliżania się i kontaktowania z tą rodziną, więc nie próbowałam nic robić w tym kierunku – mówi Karina G. Zanim dostałam zakaz zbliżania się i kontaktowania nie podejmowałam próby kontaktu. Pani Agnieszka W. stwierdziła, że nie chce mnie widzieć na oczy. To było powiedziane przy kierowniku usług opiekuńczych. Mieliśmy iść na drugi dzień, mieliśmy wyjaśnić, ale niestety Pani Agnieszka nie wyraziła na to zgody.
Karina G. 10 lat pracował w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej i 8 lat była za granicą, gdzie także opiekowała się osobami starszymi. Obrońca oskarżonej stara się skierować sprawę w kierunku choroby jaką jest zespół stresu opiekuna. Kolejną rozprawę wyznaczono na 31 stycznia 2020 roku.
10 komentarzy
znam ja proszczok klamliwy za kratki za to .
gruba świnie z wiekowa.tucznik jedyny
Żadnych „zawiasów” nie powinno być do pierdla i niech się nad s… Pastwia wspolwiezniowie każdy ma lub miał Matkę, babcię. Osobiście nie wiem czy dałabym radę powstrzymać się od wymierzenia kary własnymi rękami gdyby to spotkało moją babcię
Taki sam los powinien ja spotkac na starosc na dziekanke z nia ona jest chora psychicznie
widać, że z mordy fałszywa
Brak słów w podobnej sytuacji byłem ja z moim ciężko chorym Ojczymem z nikąd pomocy realnej Apelowałem do Mops nie jednokrotnie bez skutku
Znając polskie prawo dostanie wyrok w zawieszeniu a taka kara to żadna kara
Zwyrodnialec bez serca. To nie chęć pomocy innym kierowała nią żeby wykonywać ten zawód lecz chęć ZNĘCANIA i pastwienia. Kara powinna być dotkliwa dla tego gestapowca.
Zespół stresu opiekuna?? Co jeszcze wymyślą zeby złagodzic karę dla tej pani? mogę się założyć,ze tłukła ta staruszke przez dluzszy czas i to nie tylko ją,jakim trzeba byc zwyrodnialcem zeby dopuścić się do takich czynow!!! Gdyby to była moja babcia poprostu bym babe …….szkoda słów..
Jestem bardzo ciekawa,czy ta pani ma sumienie i w jaki sposób traktowała swoją Mamę ,/No cóż poczekam na werdykt sadu–