Koncert podzielony był na dwie części - spektakl muzyczno-filmowy oraz akustyczny koncert Tom Bishop Orchestra w składzie: Olas - wokal, gitary, harmonijka ustna, Rafał Jędruch - saksofon tenorowy u sopranowy, Janusz Lewandowski - kontrabas, Maciej Czarnecki - instrumenty perkusyjne i Michał Matela - piano.
Olas, czyli Aleksander Schmidt - sprawca całego "zamieszania", jakim jest Tom Bishop, czyli humorystycznej, lekko absurdalnej wariacji na temat Don Kichota. Widzowie są świadkami swoistego kolażu, spotkania świata muzyki i światłoczułego obrazu. Inspiracją jest oczywiście powieść Cervantesa, podobno częściowo napisana w więziennej celi. Droga, którą podąża tytułowy bohater wraz ze swoim przyjacielem, jest łudząco podobna do tej, którą kiedyś podróżowali słynni Don Kichot i Sancho Pansa. Czy to przypadek? A może takich współczesnych błędnych rycerzy jest więcej? Może żyją obok nas? Może sami nimi jesteśmy?
Olas na scenie czuje się jak "ryba w wodzie". Śmiało można stwierdzić, że to jego naturalne środowisko. Chociaż koncert był raczej w kameralnym klimacie, nie można powiedzieć, że brakowało emocji i energii. Dało się odczuć fenomenalny kontakt z publicznością. Pozostaje mieć nadzieję, że jeszcze nie raz będzie okazja do zobaczenia Tom Bishop Orchestra na gnieźnieńskiej scenie.
Olas, czyli Aleksander Schmidt - sprawca całego "zamieszania", jakim jest Tom Bishop, czyli humorystycznej, lekko absurdalnej wariacji na temat Don Kichota. Widzowie są świadkami swoistego kolażu, spotkania świata muzyki i światłoczułego obrazu. Inspiracją jest oczywiście powieść Cervantesa, podobno częściowo napisana w więziennej celi. Droga, którą podąża tytułowy bohater wraz ze swoim przyjacielem, jest łudząco podobna do tej, którą kiedyś podróżowali słynni Don Kichot i Sancho Pansa. Czy to przypadek? A może takich współczesnych błędnych rycerzy jest więcej? Może żyją obok nas? Może sami nimi jesteśmy?
Olas na scenie czuje się jak "ryba w wodzie". Śmiało można stwierdzić, że to jego naturalne środowisko. Chociaż koncert był raczej w kameralnym klimacie, nie można powiedzieć, że brakowało emocji i energii. Dało się odczuć fenomenalny kontakt z publicznością. Pozostaje mieć nadzieję, że jeszcze nie raz będzie okazja do zobaczenia Tom Bishop Orchestra na gnieźnieńskiej scenie.