Profesor Bogdan Chazan – od pewnego czasu jednoznaczny w swoich poglądach. Ten sam, który odmówił kobiecie aborcji nieodwracalnie uszkodzonego płodu i nie udzielił informacji o innym lekarzu i szpitalu, który mógłby się tego zabiegu podjąć, zważywszy na to, że w świetle obowiązującego prawa zabieg byłby legalny. Profesor Chazan sprawował wtedy jednocześnie funkcję lekarza i dyrektora w Szpitalu Specjalistycznym św. Rodziny w Warszawie.
Profesor Chazan powiedział na spotkaniu, że oprócz niego Deklarację Wiary podpisało około 3 500 tys. lekarzy, a tekst Deklaracji został złożony u stóp wizerunku Najświętszej Marii Panny w Częstochowie. Deklaracja zawiera stwierdzenie, że jest się lekarzem wierzącym i że prawo Boże dla takiego lekarza jest ważne. Podpisując tę deklarację nie przypuszczałem, że stanie się to powodem sporego zamieszania – mówi profesor. Otóż rozpoczęła się ogólnopolska akcja dyskredytacji sygnatariuszy Deklaracji. Utworzono konkurencyjną listę lekarzy, którzy przez swój podpis wyrazili dezaprobatę dla tej Deklaracji Wiary.
Ponadto prelegent wspomina tamten okres jako wojnę, która została wytoczona przeciwko lekarzom sumienia. Ilustruje sytuację stanowiskiem reprezentanta Wojskowej Izby Lekarskiej we Wrocławiu, który sugerował, by lekarze, którzy podpisali Deklarację nie otrzymywali kontraktów z Narodowym Funduszem, ponieważ nie gwarantują pacjentom prawa do stosowania wszystkich metod leczniczych według najnowszej wiedzy, a lekarze, kierownicy klinik i dyrektorzy placówek oraz konsultanci wojewódzcy, którzy podpisali Deklarację nie powinni być dopuszczani do działalności kierowniczej, czy też dydaktycznej z uwagi na to, że działanie medycyny powinno być wolne od wszelkich światopoglądowych treści. Jednocześnie wyrażał nadzieję, że sytuacja w Polsce się zmieni. Jeszcze do niedawna lekarze, którzy odmawiali zapisania środków antykoncepcyjnych byli zwalniani pod byle pretekstem z pracy – dodaje. Profesor nie zaprzecza istnieniu Klauzuli sumienia, ale jego zdaniem miała ona niewłaściwą postać z uwagi na to, że lekarzom trudno było z niej korzystać, ponieważ obawiali się umieszczenia na czarnej liście do zwolnienia. Na szczęście doszło do bardzo korzystnej zmiany właśnie tej formuły Klauzuli sumienia w Trybunale Konstytucyjnym – kontynuuje Profesor i swoje oczekiwania odzwierciedla w stanowisku Naczelnej Rady Lekarskiej, która zwróciła się w tej sprawie do Trybunału. Już nie będzie mam nadzieję nigdy obowiązku, aby lekarz, który nie chce wykonywać danego zabiegu, danej procedury, czy operacji, czy wydać recepty na określony środek, nie będzie już musiał szukać kolegów, czy koleżanek, które go zastąpią, ponieważ uznano, że w ten sposób musiałby też ktoś współpracować w rzeczy złej, niemoralnej. Klauzula sumienia, na podstawie, której również ja zostałem zwolniony z pracy została więc zmieniona.
Prelegent uważa także, że powołanie do życia Katolickich Uniwersytetów Medycznych przyczyniłoby się do uwzględniania przez system opieki medycznej – przez lekarzy, położne i pielęgniarki, nie tylko ciała pacjenta, ale i duszy.
Profesor mówił o dwóch podejściach do prokreacji w Polsce. Stwierdził, że przyszło nam żyć w czasach, gdzie płodność postrzega się jako obciążenie, prawie chorobę, a kobieta czuje się zagrożona możliwością poczęcia dziecka. Profesor mówił o coraz wcześniejszych inicjacjach seksualnych, o tym, ze czas menopauzy nadchodzi później niż kiedyś, że aktywność prokreacyjna jest w związku z tym coraz dłuższa. Kiedyś godziliśmy się z tym, że dziecko było jak deszcz , wiadomo było, że przyjdzie, a nie wiadomo było kiedy – Profesor posłużył się tu cytatem warszawskiego etyka i zaakcentował fakt, że dzisiaj już się na to nie godzimy. Cykl miesiączkowy postrzegamy nie jako błogosławieństwo, ale jako trudność, jakąś przeszkodę w naszym życiu, którą trzeba koniecznie usunąć. Nie jako przedmiot dumnej radości kobiety, że jest płodna, a jako kłopot, jak coś co trzeba stłumić, co trzeba zniszczyć. Wyjaśnia także antykoncepcyjne podejście do płodności: Kobiety i mężowie, nasze społeczeństwo jest przyzwyczajone teraz do takiego sposobu myślenia, że płodność jest czymś, co można włączyć i wyłączyć, wyłączyć i włączyć. Wziąć tabletki antykoncepcyjne, brać przez 10 lat i potem oczekiwać, że płodność oczywiście wróci taka, jaka była przedtem. (…) Jest antykoncepcyjne podejście do płodności – oznacza to częsty stres wynikający z obawy przed zapłodnieniem, a w przypadku niepowodzenia środków antykoncepcyjnych jest częste uciekanie się do aborcji. Im częściej stosowana jest antykoncepcja, tym więcej jest aborcji.
Zdaniem Profesora Chazana przekładanie czasu realizacji planów prokreacyjnych na później jest współcześnie największym przyczyną zaburzeń płodności. Wśród innych przyczyn znalazły się również: stawianie na pierwszym miejscu kariery, studiów, wieloletnie stosowanie środków antykoncepcyjnych, wczesna inicjacja seksualna, choroby przenoszone drogą płciową, papierosy, a długotrwała antykoncepcja w ocenie Profesora może nieść ryzyko ciężkich powikłań zakrzepowo – zatorowych, raka piersi, czy przedwczesną menopauzę. I tak jak do tej pory kobieta nie chciała mieć dziecka, tak teraz, gdy już zrodziła się w niej potrzeba jego posiadania, zapragnęła je mieć, pojawiają się problemy. Zdrowie już nie to, objawy płodności wcześniej trudne żeby ich nie zauważyć zanikają – argumentuje profesor. Zmęczenie i panika wywołana nieprzemyślanymi lub celowo wypowiedzianymi przez lekarza słowami, że będzie ciężko, że tylko in vitro, że trzeba łapać czas. I ten strach, panika podsuwa radykalne rozwiązania: może zrobią nam dziecko w laboratorium? Tylko trzeba odłożyć trochę pieniędzy. Dzieci poczęte przy pomocy in vitro częściej chorują, gorzej się rozwijają, ale są oczywiście kochane przez rodziców, upragnione i wyczekiwane. Teraz doskwiera niektórym rodzicom myśl o własnych dzieciach zamrożonych w laboratorium, co też się z nimi dzieje. Informuje również zgromadzonych na auli słuchaczy, że podczas wielokrotnie prowadzonych rozmów z małżeństwami, które zdecydowały się na in vitro, dowiedział się od nich, że procedurze in vitro towarzyszyło poczucie winy, cierpienie i upokorzenie. Dlaczego zdaniem Profesora tak dużo ludzi w ten sposób postępuje? Myślę, że to wynika z braku wiedzy, z lekkomyślności, z pewnego perfekcjonizmu, ustawiania sobie życia, z wpływu mediów, bądź z chęci postępowania tak jak inni, którzy nadają ton, ale lekarze też nie są bez winy i firmy farmaceutyczne produkujące środki antykoncepcyjne też – rozważał Profesor. Oznajmił słuchaczom, co należy w takiej sytuacji zrobić, jak wybrnąć z otaczającej nas rzeczywistości: Bronić życia. Po prostu. Bronić życia, bo jeśli będziemy bronić życia, jeżeli będziemy propagować metody naturalnego poczęcia rodziny – naprotechnologię, to będziemy także bronić zdrowia kobiety.
Profesor mówił także o tym, że w świetle naszego prawa dzieckiem jest człowiek od momentu poczęcia, zarzucił brak wiedzy w tej kwestii poprzedniemu ministrowi zdrowia, który w telewizji udzielał zdaniem profesora nieprawdziwych informacji na ten temat, odwołał się do Kodeksu Karnego, który zawiera treść o karze pozbawienia wolności za śmierć dziecka i jednocześnie dziwił się dlaczego jest przyzwolenie na poczęcie dziecka metodą in vitro, które to właśnie w swojej procedurze prowadzi do śmierci dziecka poczętego. Owszem część dzieci przeżywa, ale duża część umiera, czy to na płytce, czy po przeszczepieniu do macicy matki – wygłosił swoją opinię profesor Chazan.
Podczas swojego przemówienia nie ukrywał, że oczekuje zmian w obowiązujących ustawach o aborcji. Potrzebne jest wzmożenie naszej aktywności w zakresie obrony życia – mówi profesor. Konieczna jest nowa ustawa, która by to życie chroniła rzeczywiście w 100%, bo nie ma w tej chwili powodu, aby zabijać dziecko, dlatego, że matka jest chora. Jest to pierwszy powód do zabijania dziecka według obecnie obowiązującej ustawy. Naprawdę bardzo rzadko, do rzadkości należą sytuację, wynika to z postępu medycyny też, kiedy fakt ciąży stwarza dla organizmu kobiety sytuację, która jest bliska zagrożeniu dla jej życia. Czasami się to zdarza, ale wtedy lekarz może postąpić według zasady podwójnego skutku.
Następnie Profesor rozważał, czy słusznie jest zabijać dzieci niepełnosprawne i chore – chodzi o aborcje dokonywane na podstawie stwierdzonych wad rozwojowych. Jest polowanie na dzieci chore, zwłaszcza w I trymestrze – uważa Profesor i odnosi się do sytuacji, w której odmówił aborcji dziecku choremu z ciężką wadą rozwojową: Kiedy odmówiłem właśnie aborcji dziecku choremu z ciężką wadą rozwojową oskarżano mnie, że spowodowałem cierpienie matki przez fakt odmowy aborcji, że matka musiała patrzeć jak to dziecko umiera na oddziale intensywnej terapii. Mi się wydaje, tak myślę, właściwie to jestem nawet pewien, że w ten sposób uchroniłem tę matkę przed dużym cierpieniem, które myślę, by przyszło do niej, jeśli nie teraz to później, kiedy spojrzałaby na swoje życie wstecz (…) Fakt, że uczestniczyłaby w zabiciu swojego dziecka, jestem pewien, byłoby powodem jej cierpień w przyszłości. Oskarżano mnie także, że swoją decyzją o odmowie aborcji spowodowałem cierpienie dziecka. Myślę, że to dziecko oddziale intensywnej terapii noworodków, było otoczone troskliwą opieką pielęgniarek , otrzymywało leki znieczulające, było pod opieką matki i cierpienia tego dziecka jeżeli były, były niewspółmiernie mniejsze, niż gdyby było wyrwane z łona matki.
Trzecia kwestia dotyczyła dziecka poczętego z gwałtu. Profesor sugeruje w tym przypadku, żeby akt przemocy względem kobiety nie pociągał za sobą następnego aktu przemocy zabicia niewinnego dziecka. Sugeruje, by prowadzić ze zgwałconą kobietą rozmowy kończące się urodzeniem dziecka i oddania go ewentualnie do adopcji. Nie ma powodów, abyśmy ten stan prawny dotyczący aborcji w tej chwili, utrzymywali – ocenia Profesor i pokłada swoje nadzieje dotyczące zmian w obowiązujących ustawach w nowym ministrze zdrowia.
Wczoraj do publicznej wiadomości została podana informacja, że nowy minister zdrowia wstrzymał rządowy program finansowania in vitro, który pierwotnie miał obowiązywać do 2019 roku. Decyzją nowego ministra jego wygaśnięcie nastąpi w czerwcu 2016r. Na co w dalszej kolejności przyjdzie pora, która jeszcze z obowiązujących ustaw nowi rządzący będą próbowali zmienić, a którą wycofać?