Aleksandra Politowicz od 2011 roku reprezentuje Polskę na światowych matach karate tradycyjnego. Multimedalistka Mistrzostw Europy i Świata robi kolejny krok naprzód i … w pewnym sensie opuszcza Gniezno. To ogromna strata dla naszego miasta, ale konieczna dla rozwoju tej utalentowanej zawodniczki i młodej trenerki.
Od ilu lat trenujesz karate i kiedy pierwszy raz zostałaś powołana do kadry narodowej?
Karate trenuję już prawie 20 lat. Od początku związana jestem z Akademią Karate Tradycyjnego Samuraj Gniezno. Od początku też szkolę się pod okiem senseia Andrzeja Zarzecznego, który jest również trenerem kadry narodowej. Pierwszy raz wystąpiłam na zawodach z orłem na piersi w 2011 roku. To było naprawdę ogromne przeżycie. Doskonale to pamiętam. Ogromny stres, ogromna presja, ale wiedziałam, że razem z koleżankami z klubu jesteśmy dobrze przygotowane jako kadra. No i przywiozłam z Lublina brązowy medal Mistrzostw Europy Juniorów Młodszych w kata drużynowym.
Od pewnego czasu coraz głośniej mówi się o tym, że reprezentujesz Polskę, reprezentujesz swój klub, ale nie chcesz, żeby dalej kojarzono Ciebie ze zdobywaniem medali dla Miasta Gniezna. Dlaczego?
Tutaj muszę sporo wytłumaczyć, bo nie jest to proste w przekazie. Przede wszystkim jestem Polką, ale także gnieźnianką. Tutaj się urodziłam, wychowałam, tutaj mieszkam, pracuję i trenuję.
Mam na swoim koncie coraz więcej medali mistrzowskich. Nie chcę, żeby było to w jakikolwiek sposób łączone z samorządem miejskim, ponieważ Miasto Gniezno nie tylko nie wspiera karate na poziomie odpowiadającym wynikom, które zdobywamy, ale nigdy nawet nie dostałam gratulacji od władz. Może inaczej – podczas tegorocznej Gali Gnieźnieńskiego Sportu prezydent nawet do mnie nie podszedł, nie pogratulował udanego sezonu, chociaż już od Mistrzostw Europy 2021 w Katowicach były informacje, że usiądziemy razem, porozmawiamy. Po pół roku prezydent wysłał pracownika Wydziału Promocji, Kultury, Turystyki i Sportu, żeby przekazał nam gratulacje. Nie mam żalu. To jest po prostu przykre i w jakimś stopniu poniżające mnie. Także oczywiście reprezentuję mieszkańców Gniezna, ale proszę nie łączyć mnie z tym, że zdobywam medale dla naszego miasta.
Nigdy nie dostałaś podziękowań? Masz jednak sponsorów. Wśród nich nie ma samorządu miasta?
Mam niesamowitych sponsorów. I nie mówię tego dlatego, że wspierają mnie finansowo. Ludzie z tych firm są tak różnorodni, tak niepoprawnie optymistyczni, szaleni i uparci w dążeniu do celu, że z ogromną przyjemnością odwiedzam ich w firmach, piję z nimi kawę, rozmawiam, śmieję się. Volkswagen Berdychowski był pierwszy i bardzo bałam się, że ich zawiodę. Wszyscy mówili mi, że tutaj nie chodzi o najwyższe stopnie podium, ale ja sama narzucałam sobie presję zwycięstw, żeby nie stracić zaufania tak dużej firmy. V-Med Clinic dołączył przed Mistrzostwami Świata w Lublinie i w sumie to była naprawdę „dzika akcja”. Wszystko załatwialiśmy z dnia na dzień. Marcin Król, właściciel firmy, żyje w ciągłym biegu, ma mnóstwo pomysłów ale także niesamowitych ludzi dookoła siebie. Teraz, jak mam gorszy dzień, jadę do dziewczyn, do V-Med i po prostu wpadam w inny świat – świat relaksu i ładowania baterii. Na dole, pod siedzibą V-Med są dwie ładowarki do aut elektrycznych, a na ostatniej kondygnacji dwie ładowarki do ludzi: Wiktoria i Justyna, które serdecznie pozdrawiam. Supersi i Kamila Jabłońska – każdy, kto zna Kamilę wie, że gdyby za optymizm karano, ona dostałaby dożywocie. Powiem ci, że nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak Kamili zależy na współpracy ze mną – przynajmniej tak to odczuwam. A ja też zawsze chciałam, żeby nasze drogi się skrzyżowały. Kamila jest osobą, która nie rzuca słów na wiatr i nie mówi, że coś zrobi, tylko po prostu to robi. Poza tym obie jesteśmy kobietami i na ostatniej Gali Sportu bardzo czułam jej wsparcie. Ona wie, o co chodzi i za to bardzo jej dziękuję.
Wracając jednak do sedna pytania, od Miasta Gniezna przez 20 lat kariery w karate i 12 latach w kadrze narodowej dostałam voucher o wartości 500 złotych do wykorzystania w dowolnym sklepie sportowym. To było właśnie ponad pół roku po Mistrzostwach Europy 2021. Do 18-tego roku życia owszem dostawałam stypendium sportowe z miasta, ale od kiedy stałam się formalnie pełnoletnia, niestety przestało się jakiekolwiek wsparcie od samorządu. I wiesz co – tutaj nie chodzi o pieniądze. Ja nigdy nie negocjuję kontraktów, robi to za mnie ktoś inny, bo ja się do tego nie nadaję. Wiem, że za karate nie idą pieniądze. Dlatego skończyłam studia, jestem magistrem budownictwa i pracuję w zawodzie na pełen etat. Poza tym w sporcie nie o to chodzi, a przynajmniej nie powinno o to chodzić. Ci wszyscy sponsorzy, oni po prostu są. Po zawodach dostaję telefony i SMSy z gratulacjami, jadę zawsze na kawę. Z Miasta Gniezna nikt nigdy nie zadzwonił, nikt nigdy nie przysłał e-maila. Skoro ja dla nich nie istnieję, nie chcę być kojarzona z samorządem. Mamy świetnych młodych karateków, którzy mają ogromne aspiracje i możliwości. Przecież my trenujemy w Gnieźnie pod okiem trenera kadry narodowej. Mało kto ma taką możliwość. Wiele osób z Gniezna może występować na światowych matach z orłem na piersi. Szkoda, że nie jest to doceniane lokalnie. Miasto Gniezno nigdy nie było dla mnie wsparciem. Można wręcz powiedzieć, że ten samorząd źle wpływa na moje poczucie psychiczne, bo jakiś czas temu padło pytanie, dlaczego nie mam loga czy herbu miasta na kimonie. Nie do końca wiedziałam, co odpowiedzieć. Zrobiło mi się przykro.
Kiedy była potrzeba nagrania w trakcie pandemii krótkiego filmiku, żeby nie wychodzić z domu, to zadzwonili do mnie z miasta czy mogłabym zrobić taki filmik. Oczywiście nie odmówiłam, więc jak coś miało być zrobione dla miasta, to znali mój numer telefonu. Szkoda, że tylko wtedy.
Pewnym fundamentem do utrzymania Ciebie w gnieźnieńskim klubie jest sensei Andrzej Zarzeczny.
Nigdy nie opuszczę mojego trenera chyba, że sam mnie „pogoni”. Sensei jest moim „ojcem od karate”. To naprawdę niesamowity człowiek, który nie tylko nas trenuje, ale także bawi do łez. Mam tyle historii z nim związanych, że mogłabym napisać książkę i raczej wyszłaby z tego komedia.
Pięć statuetek z Gali Gnieźnieńskiego Sportu, w tym trzy za drugie miejsce, jedna za czwarte i jedna za ósme. Można powiedzieć, że dopadł Ciebie „syndrom Fajdka”?
Myślę, że po części tak. Karate to sport niszowy i nie ma co ukrywać, że tak jest. Kraków żyje karate. Są też inne miasta, gdzie ten sport „gra pierwsze skrzypce”. W Gnieźnie na topie są inne dyscypliny sportu i oczywiście nie neguję tego. Mamy wspaniałe szczypiornistki, mieliśmy świetnych żużlowców. Tylko ja nieco inaczej patrzę na ten plebiscyt. Gala Gnieźnieńskiego Sportu to ocena lokalnych dziennikarzy, którzy kierują się jakimiś kryteriami. Dla mnie najważniejsze medale to te, na które zapracowałam swoją ciężką pracą, czyli zdobywane na matach. Kolejne najważniejsze nagrody, to uśmiechy na twarzach dzieci, które trenuję.
Właśnie, prowadzisz sekcję w Gnieźnie, ale planujesz zmiany. Jakie?
Tak, to w sumie pierwszy raz kiedy oficjalnie to wybrzmi. Startujemy z sekcją w Fałkowie, w VR Inkubator. Nie będę zdradzać zbyt wielu szczegółów, ale to właśnie ten krok naprzód i przeskoczenie muru, którego w Gnieźnie od tylu lat nie dało się przebić. Idziemy do miejsca, które rozumie jakie plusy niesie ze sobą krzewienie kultury fizycznej poprzez karate. Świetne zaplecze techniczne, pozytywne podejście do sekcji oraz możliwość spędzenia czasu przez rodziców czekających na swoje pociechy w restauracji, na masażu lub bezpłatnej siłowni.
Wróćmy jeszcze na chwilę do Gali Gnieźnieńskiego Sportu. Twoja kreacja wprawiała w osłupienie, ale nie na tym skupiła się całą uwaga. Nie miałaś dobrego humoru. Dlaczego?
To chyba właśnie ten „syndrom Fajdka”. Wiedziałam też, że prawdopodobnie ostatni raz wychodzę na scenę w Gnieźnie. Jest to w pewnym stopniu koniec jakiegoś etapu, ale naprawdę czas na krok do przodu, bo czuję, że tkwię tutaj w miejscu, a chcę więcej. Mam jeszcze kilka lat kariery sportowej. Zaczęłam prowadzić własną sekcję. Chcę, żeby młodzi karatecy, których trenuję mieli lepsze perspektywy, niż ja. Dla mnie coś się kończy, ale zmieniam to, żeby kolejne pokolenie miało lepiej, żeby było doceniane, żeby miało większe możliwości. Coraz lepiej rozumiem i doceniam, ile poświęcał przez lata mój trener, żebym ja – i inni zawodnicy – miała lepiej. Tutaj nie mogę także zapomnieć o moim tacie, który od początku jeździł ze mną na zawody. I w sumie chyba zupełnie podświadomie tak dobieramy sponsorów, że zaspokajamy te najważniejsze potrzeby nie tylko moje, ale częściowo także sekcji, którą tworzę. Volkswagen Berdychowski dba o transport na zawody i zgrupowania kadry narodowej – teraz to ja wożę senseia, co sprawia mi ogromną radość. V-Med Clinic to między innymi rehabilitacja tak ważna dla każdego sportowca. Supersi to działalność charytatywna, społeczna, co także jest ważne, bo w końcu mamy być pewnego rodzaju wzorem do naśladowania dla dzieci. To naprawdę świetnie spina się w całość.
Czyli można powiedzieć, że od samego początku kariery trenerskiej chcesz budować porządne zaplecze dla młodych karateków?
Tak, zdecydowanie tak. Wiem, że tutaj nie jestem w stanie wypracować tego, czego oczekuję. Nie mogę patrzeć teraz tylko na siebie. Jestem trenerem i chcę, żeby te małe dzieci w białych kimonach mówiły o mnie tak, jak ja mówię o swoim senseiu. Mam do nich tylko małą prośbę: niech będą mniej pyskate, niż byłam ja na początku swojej przygody z karate. (śmiech)
Ruszyły zapisy do sekcji, która będzie trenować w VR Inkubator w Fałkowie. Co istotne, do dyspozycji rodziców czekających na swoje pociechy jest bezpłatna siłownia. Przygotowano także specjalne rabaty na masaże relaksacyjne i rehabilitację oraz do Restauracji InSide. Wszystkie szczegóły poznacie dzwoniąc pod numer telefonu 798 745 670 lub pisząc na kontakt@vmedclinic.pl
33 komentarze
Mieszkańcy miasta. Zastanówcie się kogo wybraliście na Prezydenta Miasta. Nie popełnijcie tego błędu przy następnych wyborach. Nie che się nawet pisać o władzach tego miasta.
Ola jesteś świetną zawodniczką i nie przejmuj się hejtem, bo absolutnie na niego nie zasłużyłaś. Rób dalej to, co robisz i tak, jak robisz. Gnieźnieńscy sportowcy są z Ciebie dumni i mieszkańcy Gniezna także. Samorząd nie wspiera osób takich, jak Ty. Nie dajesz się wplątać w rozgrywki polityczne i nie dajesz się wciągnąć w wyborcze igrzyska. Trzymaj tak dalej!
Ola prowadzi już swoją sekcję. Robi to świetnie. Przekazuje zdobytą wiedzę kolejnemu pokoleniu. To odważny krok, tym bardziej w dzisiejszych czasach. Znam ją od wielu lat. Od zawsze starała się łączyć, a nie dzielić ludzi. Służyła pomocą. Niestety nie każdy potrafił to docenić. Cieszy kierunek, w którym idzie PZKT obecnie i mam nadzieję, że ten rok będzie dla Oli równie udany co ostatnie lata.
To prawda. Córka chodzi i jest zachwycona. My także. Dziwią mnie komentarze tutaj. Nie wiem o co chodzi ale współczuję jeżeli chodzi o jakąś inną zawodniczkę bo chyba właśnie jej dokopali. Przykre to że są takie podziały.
Panie ,,sąsiad” staram się odpowiedzieć z imienia i nazwiska na komentarze powyżej. Niestety administrator strony sukcesywnie je kasuje. Wyglada na to że tylko komentarze, które pasują właścicielowi artykułu są wyświetlane.
Mam córkę która uczęszcza na karate w Gnieźnie. Nie raz widziałam jak niektóre zawodniczki, a właściwie zawodniczka dąży po trupach do celu wraz z rodzicami. Szkoda tylko ze ludziom brakuje kultury i pokory bo choć dorośli to chęć bycia „pierwszymi” sprawia że zachowują się jak dzieci. Komentarze pisane przez rodzine są żenujące. Gratuluje Pani Oli, która jest osobom pomocną i szerzy to co se liczy w karate czyli szacunek, pasje, dobro, chęć pomocy innym ! To samo jeśli chodzi o Senseia, który jako jeden z nieugięty trenerów przekazuje dzieciom, młodzieży i dorosłym ogromna widzę i praktykę, robi to z pasji i każdy u niego jest równy. Moja córka jest bardzo zadwolona z karate u senseia który sprawił ze jest lepszym człowiekiem.
Niestety nie wszyscy ludzie są tacy.
Panie ,,sąsiad” staram się odpowiedzieć z imienia i nazwiska na komentarze powyżej. Niestety administrator strony sukcesywnie je kasuje. Wyglada na to że tylko komentarze, które pasują właścicielowi artykułu są wyświetlane.
No chyba jednak nie. Tylko zdecyduj się czy jesteś Kamilą czy Michałem, bo już pomijam rozbieżność imion, ale płeć się rozjeżdża 😀
Po raz kolejny. Ale może chociaż przez chwile mój komentarz będzie wyświetlony.
Odnosząc się do komentarza (nie wszystko złoto, co się świeci), napisanego przez rzekomego „witkowianina”. Rozumiem, że wskazany przez właściciela komentarza młodzieżowiec otrzymał złoty medal mistrzostw świata młodzieżowców w promocji w hipermarkecie do coca coli( Tylko on wie ile czasu i zdrowia poświecił żeby zdobyć ten medal). Jeżeli chciałby Pan/Pani porozmawiać na temat jak wyglada gnieźnieńskie karate, służę pomocą. Dokładnie opiszę sytuację jaka panuje w tej dyscyplinie. Jak gwiazdy tego sportu dostają się do kadry narodowej i reprezentują kraj na międzynarodowych imprezach(bo napewno nie za pracę i osiągnięcia – artykuł na ten temat jest w opracowaniu)
A jeżeli chodzi o osobę która nie trenuje od grudnia to będzie ona miała okazję ,,Sama”wyjaśnić powody absencji w treningach.
Facet chyba żeś właśnie narobił problemów własnej córce … Przecież będzie spalona w związku.
Ja nie wiem gdzie ów młodzieżowiec otrzymał ten medal ale skoro tak twierdzisz, to tak musiało być. Nie wiem tylko, w którym markecie, bo tego nie podałeś.
Z takim podejściem może sportowo na niego zasłużyła ale biorąc pod uwagę aspekt moralny, zachowanie chociażby rodzica i podejście do wygrywania na zasadzie „medal za wszelką cenę” coś mi się wydaje, że ktoś tu trzyma córkę twardą ręką.
Z komentarzy wnioskuję, że nie jesteście zbyt lubiani. Chyba także dokładnie opisano dlaczego. Więcej pokory i dystansu. Medale są wykładnią osiągnięć. Najpierw charakter, potem zaszczyty. Lepsze srebro czy brąz na sztywnej, moralnej szyi, niż złoto na chwiejnych podstawach moralnych.
Nie do wiary 🙁 coś Was pogubiło trochę w tej pogoni za sukcesem. Szkoda. Pozdrawiam.
Odnosząc się do komentarza „witkowianina” rozumiem, że wskazany przez komentującego młodzieżowiec otrzymał złoty medal mistrzostw świata w promocji do coca coli. Jeżeli chciałbym Pan/Pani porozmawiać na temat jak wyglada gnieźnieńskie karate służę pomocą. Dokładnie opiszę sytuację jaka panuje w tej dyscyplinie. Jak gwiazdy tego sportu dostają się do kadry narodowej (bo napewno nie za medale mistrzostw Polski-artykuł na ten temat jest w przygotowaniu).
A jeżeli chodzi o osobę która nie trenuje od grudnia to będzie ona miała okazję ,,Sama”wyjaśnić powody absencji w treningach.
Nikt nie ujmuje nic Twojej córce ale więcej pokory i sam jej nie ujmuj sąsiad bo zachowujesz się teraz naprawdę poniżej jakiegokolwiek poziomu. Szanuj sport i własny zawód bo także nie jest to pierwsza lepsza praca prawda? I wypada pokazać pewien poziom a nie robić szambo. Są pewne etapy przez które każdy zawodnik musi przejść. Chyba że ma tylko spełniać wygórowane ambicje swoich rodziców ale wtedy za daleko nie dojedzie bo psychicznie nie wytrzyma. Wiem to po sobie.
Czytam to i nie wierzę. Wie Pan co? Jestem w tym klubie od kilku lat i powiem wprost. Jestem od Pana dużo młodsza ale nikt Panu tego nigdy nie powiedział. Ani Pan, ani Wiktoria nie jesteście ani sympatyczni, ani lubiani. Wprowadzacie niemiłą atmosferę i odechciewa się chodzić na treningi. Od grudnia mamy spokój. Jest śmiech, niektóre osoby zmieniły się na lepsze i chce się trenować. Ola jest sympatyczna i pomocna. Wiki nigdy nikomu nie pomogła. Nikt nie chce z nią sparować bo jeżeli ktoś jest słabszy to ona nie ma wyczucia i jest w stanie nawet kontuzjować zawodnika. To nie jest w myśl tego czego uczy nas sensei. Jak zwykli zawodnicy mają się czuć po pana wypowiedzi? Czyli my jesteśmy gorsi od Wiki? Jej wolno więcej? Bo macie pieniądze większe niż inni czy dlaczego? Wyróżniacie się tylko brakiem kultury i nieodpowiadaniem dzień dobry. Jak pan może negować dobór zawodników do kadry przez tak doświadczonego senseia? Kim pan jest?
A kim ty jestes dla Prezydenta skoro tak dosadnie piszesz mały czlowieczku?
Widać lubisz żyć pod pantoflem żony, szefa i polityków. W Gnieźnie docenia się tylko lizodupów. Jest coraz więcej osób, które mają znaczące osiągnięcia. Takie osoby należy promować, pokazywać, że ciężką pracą osiąga się efekty. To nie sodówka, to poczucie własnej wartości. Coś czego większość Gnieźnian nie rozumie. Bo każdy, kto robi coś więcej niż tylko chodzenie na żużel czy siedzenie przed telewizorem i zachlewanie się alkoholem, jest odmieńcem w tym beznajdziejnie leniwym, roszczeniowym pełnym piz*deczek mieście. Tu osoby ambitne są atakowane i szykanowane. A powszechna bylejakość wywyższana i oklaskiwana.
Radzę przeczytać że zrozumieniem a potem się wypowiadać.
W pełni popieram decyzję utalentowanej zawodniczki. To nie frustracja i niedojrzałość , to szacunek dla ciężkiej pracy, którą musiała włożyć by osiągnąć takie sukcesy. To, że tym sportem interesuje się mniej gnieźnian niż żużlem i piłką ręczną , to nie jest powód do tego by lekceważyć sukcesy i ambicje młodej zawodniczki. Pani Olu życzę dalszych sukcesów w karierze sportowca jak również trenera przyszłych zawodników .
Brawo! Głos rozsądku!
Jedno sprostowanie, miasto daje dotacje dla klubów sportowych, stowarzyszeń i takie też dostał i dostaje ,,samuraj,,
Przyznaję rację Pani Aleksandrze. Dla władz miasta i powiatu od lat liczy się tylko żużel. Tam idą miliony. Zapominają, że w Gnieźnie mamy sekcje pływackie, karate itp. Nie każdego kręci patrzenie na czterech gości co jeżdżą w kółko. Ponadto w przypadku Pani Aleksandry są jeszcze wyniki. Mistrzyni bez tytułu sportowca roku? Wstyd.
Podobnie sytuacja ma się w kwestii dotacji na kulturę. Tutaj też władze mają klapki na oczach.
indywidualna Mistrzyni świata zakończyła plebiscyt na 10 miejscu. Pani Ola z tego co wiem nie może się pochwalić takim osiągnięciem
W młodzieżowcach zapomniałeś dodać i na tym zakończyła swoją historię z karate, bo od zawodów nie pojawiła się ani razu na treningu. Nie jest mistrzynią świata tylko mistrzynią świata młodzieżowców, a to znaczna różnica. Nie wszystko złoto, co się świeci.
Nie rozumiem stwierdzenia ,,Nie wszystko złoto co się świeci”. Rozumiem, że złota nie zdobyła tylko dostała w gratisie?Wszystkim osobom, które chciałyby komentować dokonanie jednego czy drugiego zawodnika proponuje zagłębić się w temacie gnieźnieńskiego karate. Kto, ile i gdzie w jaki sposób zdobył medal oraz reprezentował państwo czy klub na matach.
W razie pytań służę pomocą.
A to w młodzieżowcach rozdają lizaki zamiast medali😂😂😂
Nie rozumiesz stwierdzenia, bo patrzysz tylko przez pryzmat medali a nie kategorii wiekowych, stażu, a także innych kwestii jak np. współzawodnictwa itp. Sport to nie tylko wyniki. Pani Ola może się za to pochwalić wysoką kulturą osobistą, chęcią niesienia pomocy, włączaniem się w akcje charytatywne, trenowaniem dzieci i innymi cechami obrazującymi sportowca. Wiele lat treningów, mnóstwo medali mistrzostw różnego szczebla, lata poświęceń. To wszystko razem wzięte stawia ją zdecydowanie wyżej niż kogoś kto trenuje np. 10 lat krócej. Ale nie jest powiedziane, że młodzi zawodnicy nie osiągną tego poziomu. Właśnie chodzi o to, żeby szli w ślady starszych zawodników i najlepiej korzystali też z przetartych ścieżek.
Osobo z rodzinki Ł. napisz komentarz na fb, żeby były widać od kogo jesteś 😉
Popieram dodam tylko że to nie pierwszy sportowiec o którym się tak pamięta.
Ja także. To nie jest jedyna dyscyplina sportu w Gnieźnie, w której zawodnicy mają ogromne sukcesy a nie są wspierani, bo coś jest niszowe i nie da się zbić na tym kapitału politycznego.
Ta pani jest inżynierem i zarabia na swoje utrzymanie ciężką pracą gnieźnianinie, zapewne z kręgów zbliżonych do władzy albo nie mającym żadnych osiągnięć poza pisaniem komentarzy na portalu anonimowo. Podpisz się z imienia i nazwiska, jak taki odważny jesteś w artykuowaniu wypowiedzi na temat innych, co zna ją świat sportowy, a nie tylko grajdoł zadupia gnieźnieńskiego
A przepraszam kto ma ja utrzymywać każdy chyba na siebie pracuje?
Ta pani jest inżynierem i zarabia na swoje utrzymanie ciężką pracą gnieźnianinie, zapewne z kręgów zbliżonych do władzy albo nie mającym żadnych osiągnięć poza pisaniem komentarzy na portalu anonimowo. Podpisz się z imienia i nazwiska, jak taki odważny jesteś w artykuowaniu wypowiedzi na temat innych, co zna ją świat sportowy, a nie tylko grajdoł zadupia gnieźnieńskiego