Hubertus, czyli pogoń za lisem kończąca sezon jeździecki, która odbyła się w sobotę w gnieźnieńskim Stadzie Ogierów zgromadziła 29 wierzchowców oraz kilka zaprzęgów. Mimo tego, że pogoda dopisała, kiedyś najbardziej prestiżowa tego typu impreza notuje coraz niższą frekwencję.
Krótka i kamienista trasa powoduje, że coraz mniejsza liczba okolicznych stajni decyduje się na wysłanie koni, na hubertusa do Stada Ogierów. Jednak większość „rekreacyjnych wierzchowców” nie jest podkuwanych. Nie da się ukryć, że czasy, kiedy ulicami miasta przejeżdżała kolumna od 60 do nawet ponad 100 koni z jeźdźcami ubranymi w białe bryczesy i fraki oraz kilkunastu zaprzęgów raczej bezpowrotnie minęły. Niemniej ważne, że tradycja jest kontynuowana, bowiem Gniezno słynęło z największych pogoni za lisem w Polsce.
Po raz pierwszy także nastąpiła zmiana Mastera, czyli prowadzącego. Po wielu latach Jan Dudczak po raz pierwszy przyglądał się gonitwie z innej perspektywy – z ziemi. Byłemu już Masterowi należą się ogromne słowa uznania za dotychczasowe „dyrygowanie” hubertusem Stada Ogierów. Jeźdźcy zawsze chwalili rozważne, spokojne i przemyślane prowadzenie kolumny trasą biegu.
W sobotę gonitwa odbyła się na bezpiecznym polu o ukształtowaniu zapewniającym dobrą widoczność zarówno jeźdźcom, jak i zgromadzonej publiczności. Kwestię tego, czy lisia kita została prawidłowo zerwana z ramienia uciekającego pozostawiamy do oceny uczestnikom wydarzenia.
Nie zapomniano także o podniebieniach uczestników i wszystkich zgromadzonych. Nie zabrakło więc tradycyjnej gorącej grochówki, która po zmarznięciu w siodłach i na bryczkach smakuje najlepiej na świecie.
3 komentarze
Amazonka nie dość, że nawet nie była w bliskiej grupie goniących lisa to zajechała drogę innym uczciwie goniących według zasad lisa. Uważam,że mogło tu dojść też do tragedii ponieważ jak widać na filmie jeździeć, który był najbliżej lisa i przypuszczalnie zdobył by lisa rozpędzał konia na prostej ,nagle musiał wyhamować. Na całe szczęście jego umiejętności nie doprowadziły do wypadku.
Zgadzam się z Obserwatorem. Amazonka nie dość, że nawet nie była w bliskiej grupie goniących lisa to zajechała drogę innym uczciwie goniących według zasad lisa. Uważam,że mogło tu dojść też do tragedii ponieważ jak widać na filmie jeździeć, który był najbliżej lisa i przypuszczalnie zdobył by lisa rozpędzał konia na prostej ,nagle musiał wyhamować. Na całe szczęście jego umiejętności nie doprowadziły do wypadku.
Zdecydowanie nieprawidłowo zdobyta lisia kita. Tym bardziej ,iż przed gonitwą Pan Łukasz Z. wspomniał o zasadach łapania lisa. Nie powinno się przecinać toru jazdy uciekającego. Pokrzywdzeni jeźdźcy jadący prawidłowo za lisem.