Pani Żaneta w sierpniu 2020 roku straciła ojca. Niespełna rok później, w czerwcu 2021 roku, wraz ze swoją mamą zamówiła nagrobek. Nie wiedziała jeszcze, że rozpacz po stracie najbliższej osoby będzie piętnowana przez niekończącą się walkę o pomnik i pieniądze.
Tata zmarł w sierpniu 2020 roku – mówi pani Żaneta. W czerwcu 2021 roku zamówiliśmy pomnik. Wpłaciliśmy na niego 3 000 zł. Całość miała kosztować 6 000 zł. Termin wykonania usługi mieliśmy do 16 lipca, maksymalnie do 5 sierpnia 2021. Ponieważ pojawiły się problemy dotyczące sąsiadującego grobowca, 18 sierpnia pozwolenie na postawienie nagrobka zostało wstrzymane. Gdyby jednak pomnik był wykonany w terminie, tego problemu by nie było. Jednak nawet pomijając ten fakt, byłam wyrozumiała i czekałam na rozwiązanie kwestii spornych dotyczących grobowca. 10 maja tego roku administrator przywrócił pozwolenie na postawienie pomnika. Przywrócił je już wcześniej słownie, jednak dokument na to był wystawiony później. Pan Marcin miał to odebrać od administratora, jednak do dnia dzisiejszego nie zjawił się po to pismo, chociaż wiem, że był w biurze wiele razy.
Historia pani Żanety przypomina inne, które opiszemy w kolejnych artykułach. Niestety poszkodowanych osób jest wiele.
Od samego początku nie mogłam doprosić się zdjęcia wykonanego pomnika – dodaje pani Żaneta. Ta data była stale przesuwana, ponieważ pan Marcin twierdził, że nie mógł znaleźć odpowiedniego kamienia, który chciałam. Pokazywałam mu na cmentarzu, na innych pomnikach jakiego kamienia oczekuję. Na początku był problem z kamieniem. Ostatecznie znalazł niby jakąś firmę kamieniarską w Gostyninie, która miała zrobić ten nagrobek. Miał go później tylko przywieźć i zamontować na miejscu. Trochę się tego obawiałam, bo z nim ustalałam wszystkie szczegóły, a praca została zlecona innej firmie. We wrześniu dostałam informację, że pomnik jest gotowy. Oczywiście nie dostałam zdjęcia, bo właściciel tej firmy wyjechał na urlop i miał je wysłać po powrocie. Później miałam zaplanowaną operację, byłam w szpitalu i trochę ten temat pomnika odpuściłam. Była zima, ostre mrozy, więc też nie naciskałam. Odezwałam się na przełomie lutego i marca. Pytałam, co z tym pomnikiem i kiedy montujemy? Zaczął podawać terminy. Powiedział, że musi odebrać ten pomnik. Wysłał pracownika na miejsce i okazało się, że główna płyta nie jest wypisana. Pracownik musiał tam zostać i wypisać główną płytę. Powiedziałam, że czekam na zdjęcie i usłyszałam, że mam nie naciskać, bo to wszystko musi być precyzyjnie zrobione. Jak będzie gotowe miał wysłać zdjęcie. Nie mogłam doprosić się o to zdjęcie. Mijały kolejne terminy – jak byliśmy umówieni na poniedziałek, to nagle słyszałam, że chłopacy nie wyrobili się z robotą i montaż będzie w środę. Nalegałam, żeby wysłał mi zdjęcie jako potwierdzenie tego, że pomnik w ogóle istnieje. Powiedział, że nie wyśle mi zdjęcia, bo pomnik jest zafoliowany, żeby się nie porysował. To powiedziałam, żeby zdjęli kawałek folii i wysłali chociaż zdjęcie wypisanej płyty głównej. To znowuż słyszałam, że samochód jest zaparkowany gdzieś w garażu i on by tam musiał dojechać. Zdjęcia nadal nie było. Przyszła środa i znowu cisza. Koło południa usłyszałam, że ma pozytywny test na COVID. Chciał mi wysłać zdjęcie od doktora Iglińskiego. Zdjęcia pomnika nie mogłam się doprosić, ale zdjęcie testu chciał mi wysłać od razu. Miał COVID, więc no ten tydzień czasu mu dałam. Jeszcze zaczął mi opowiadać o swoich problemach z kręgosłupem. Każdy przecież ma jakieś problemy zdrowotne. Później znowu zaczęłam naciskać. Minął kolejny tydzień. Później to już nawet kostkę wokół grobu miałam mieć zrobioną za darmo. Kazał mi jechać do Castoramy, wybrać kostkę, on podstawi samochód, załadują i od razu ją położą. Ostatecznie napisałam rozwiązanie umowy, prośbę o zwrot kosztów i wysłałam to na adres firmy, na ul. Wesołą 5/1 w Gnieźnie. To do mnie wróciło, nikt nie odebrał. Wtedy udaliśmy się do biura firmy pogrzebowej, ponieważ tam została podpisana umowa z kamieniarzem i tam zostały wpłacone pieniądze. Dwa lub trzy spotkania mieliśmy w tym biurze. Na początku on był bardzo nachalny, bo niby ma dużo zleceń, nie wiedział czy rezerwować termin. Po pieniądze chciał nawet przyjechać do domu, na co się nie zgodziłam. Kiedy udaliśmy się do biura i powiedzieliśmy, że chcemy rozwiązać umowę i zwrot kosztów usłyszeliśmy, że on ma 7 dni na zwrócenie pieniędzy. To była niegrzeczna rozmowa. Nazywał mnie oszustką. Twierdził, że nie dostarczyłam mu wszystkich pozwoleń i zgód od konserwatora zabytków, że chciałam jego firmę na minę wprowadzić. To jest nieprawdą, bo konserwator jasno i wyraźnie napisał, że nie ingeruje w pojedyncze nagrobki. Po tej bardzo nieprzyjemnej rozmowie w biurze firmy pogrzebowej udałam się do administracji cmentarza i na komendę policji, gdzie złożyłam doniesienie o oszustwie. Wysłałam także przedsądowe wezwanie do zapłaty, jednak do dnia dzisiejszego nie zostało odebrane.
Grób ojca pani Żanety nadal stoi bez pomnika. Kobieta znalazła inne poszkodowane osoby, które zaczęły kontaktować się z naszą redakcją, mediami ogólnopolskimi i prosiły o pomoc.
Wersję pani Żanety udało nam się potwierdzić. Schemat działania Marcina M. jest za każdym razem bardzo podobny. Wszystkie rozmowy wyglądają podobnie i w większości rozpoczynają się w siedzibie firmy pogrzebowej mieszczącej się przy ul. Grzybowo w Gnieźnie.
Pozwolenie na postawienie nagrobka zostało wystawione 19 lipca na firmę pani Justyny M. – mówi Przemysław Piechocki, administrator gnieźnieńskich cmentarzy. Generalnie nie wnikamy w termin montażu, jeżeli chodzi o firmy kamieniarskie, ale zazwyczaj od pozwolenia to jest kwestia miesiąca, maksymalnie dwóch. Tam pojawił się problem z tym, że jest za mało miejsca na postawienie pomnika. Były rozmowy o zmniejszeniu pomnika, przeróbkach. W końcu ja wstrzymałem pozwolenie na ten pomnik do czasu wyjaśnienia z Wojewódzkim Urzędem Ochrony Zabytków kwestii sąsiedniego grobowca, który był wyremontowany za szeroko. Okazało się jednak, że ten pomnik można w tym miejscu postawić. Owszem, jest mniejszy ganek, ale to nie powoduje, że nie da się tego zrobić. Ta zgoda została przywrócona w kwietniu tego roku i o tym został poinformowany pan Marcin M. w obecności mojego pracownika. Poinformowałem go o tym osobiście tutaj w biurze i dostał informację, że może wejść i od ręki mu tę zgodę wydamy. Wtedy zaczął mówić, że to musi konserwator wydać. Powiedziałem mu, że to nie jest w gestii konserwatora, bo zgodę na pomnik wydajemy my i możemy to już zrobić, bo sprawa została wyjaśniona i zakończona. Powiedział, że przyjdzie po to w tygodniu i właściwie nie pojawił się do dzisiaj. Minęło kilka miesięcy. Na tym, z mojej perspektywy, sprawa się zakończyła. Później przyszła do nas pani Żaneta i zgłosiła sprawę. Szukała pomocy po prostu, bo już wiedziała, że prawdopodobnie została oszukana. Ja wcześniej też dostawałem sygnały, że będzie montaż pomnika, żeby ktoś był i tego przypilnował, ale była tak raz, drugi, trzeci i w sumie sprawa ucichła a pomnika nie ma.
Okazuje się, że firma Justyny M., w której pełnomocnikiem jest jej mąż, Marcin M. (to z nim zazwyczaj podpisywane były umowy, wiele osób nie miało kontaktu z właścicielką firmy), nie ma na swoim koncie zbyt wielu postawionych pomników. Od lipca 9 lipca bieżącego roku, miała zawieszoną działalność. Oznacza to, że nie może wykonywać żadnej działalności, w tym stawiania nagrobków, chociaż kamieniarz zapewniał, że w tym czasie staną zamówione pomniki.
Dokumenty nie kłamią – dodaje Przemysław Piechocki. To jest firma, która nie stawia nagrobków. Oficjalnie my wydaliśmy zgody może na kilka nagrobków w ciągu tych lat, od kiedy zarządzamy cmentarzami w Gnieźnie. To, o czym się dzisiaj dowiaduję także jest dla mnie zaskoczeniem, bo to nie jest firma stawiająca pomniki. Tyle pomników miałoby stanąć na naszych cmentarzach podczas, gdy nie było wydawanych żadnych pozwoleń na to?
Sprawa pani Żanety została umorzona, jednak po naszej wizycie w Prokuraturze Rejonowej w Gnieźnie i dostarczeniu nowych materiałów dowodowych, postępowanie ma zostać ponownie wszczęte. W międzyczasie wpłynęły zawiadomienia złożone przez kolejne poszkodowane osoby. Sprawy zostały zgłoszone między innymi w Komisariacie Policji Poznań Jeżyce oraz Komendzie Powiatowej Policji w Wągrowcu, jak i Komendzie Powiatowej Policji w Gnieźnie. Na chwilę obecną jest 8 rodzin, które zgłosiły się do naszej redakcji i twierdzą, że zostały oszukane przez Marcina M.
Pani Żaneta powiadomiła o sprawie także Prymasa Polski oraz Kurię Metropolitalną w Gnieźnie. Ta jednak umywa ręce od sprawy. Z jednej strony władze kościoła nie chcą być kojarzone z niewygodnym tematem, z drugiej dały w dzierżawę jeden z gnieźnieńskich cmentarzy firmie pogrzebowej, w której pracuje Marcin M.
W kolejnych artykułach opiszemy historie innych osób oszukanych przez nieuczciwą firmę kamieniarską. Aktualnie osoby, które zgłosiły się do naszej redakcji poniosły straty w wysokości 24 000 zł.
26 komentarzy
Słyszałem, że Gniezno słynne jest z samochodowych handlarzy-oszustów. A tu proszę, i w branży funeralnej cwaniacy i złodzieje. Ech, cebulandia…
Takiego huja powinno się wsadzić do picia i żeby odrobił te pieniądze a nie ze to wadze i w ciepełku by sobie siedział chuj z jego kręgosłupem i jego bolesciami co ma… Ale i tak kiedyś jeszcze ci wpierdole za te oszustwo nie za miesiąc czy za rok ale czas przyjdzie.. A Kryskowiak i szpital to jedna mafia z nim…
To ze jedna mafia to prawda ,od razu Krakowa nie zbudowali, oni nie istnieja dlugo narynku ,jedno oszustwo i matactwo raczka raczke myje Ata wlascicielka madra jakby wszystkie rozumy pozjadala , ta firma w takich warunkach nigdy nie powinna istniec gdzie sanepid . Wlascicielka z jej mezem czuja sie bogaczami a pracownika zniszczyc ,Nikt za 2tys, nie zrobi pogrzebu niech nie pisze glupot prosze byc uczciwym i szanowac ludzi , taka jest moja rada
Jak ktoś myśli, że to tylko wina pracownika, to się GRUUUUUBO myli. Za wszystkim stoi i wszystkim steruje boss Jakub K. we własnej osobie. Jest to człowiek bardzo bardzo chciwy. Chce szybko i dużo tanim kosztem. I te jego ciągłe kłamliwe słodkie (do porzy..nia) śpiewki, żeby tylko złapać klienta. „Wszystko załatwimy”, „O nic się państwo nie muszą martwić” i „wszystko w cenie usługi, bez dodadtkowych kosztów…” A jak się ktoś upomni o swoje to bezszczelny i wuulgarny jest, że aż się kurzy. I zawsze klient ma winę. A kwota na fakturze to kapcie z nóg zwala. Nie ma o czym mówić. Przysłowia mądrością narodu… Nosił wilk razy kilka… oby ponieśli i wilka. Oszukiwanie ludzi to zwykłe draństwo. Ale dla pana J.K. to codzienne życie. Omijać z daleka bo tam liczy się tylko: Kasa kasa kasa…
Piszmy tak żebyśmy wszyscy wiedzieli. Jakub Krystkowiak. Mąż Kingi Krystkowiak. Dom pogrzebowy
Ja akurat tu owiniam tylko i wyłącznie p.Marcina… Potrafil dzwonić i sie narzucać telefonicznie o nagrobek i dawac lepsze oferty niz inne firmy… Jest kłamliwą osoba, która potrafić owijac makaron na uszy i obiecac cuda wianki!!! Nigdy przenigdy niechce miec nic już wspólnego z tym człowiekiem!!!
Nie zwalajcie winy na pracownika firmy. Nagrobki były przyjmowane w siedzibie firmy, wiec za te oszustwa odpowiada no kto? Właściciel zakładu! A jeżeli właściciel nie panuje nad swoją firmą, to znaczy, że nie powinien jej już ani minuty dłużej prowadzić. Zresztą przede wszystkim on i tak łamie prawo i zobaczymy, co się dalej wydarzy!
kuria pisze, że firma jest prywatna i nie ma związku z kurią, a kto pozwolił tej firmie prowadzić cmentarz przy Dalkoskiej? kto podpisał z nią umowę? Duch święty?? tylko prosze mi nie wmawiać, że nie z firmą kamieniarską, bo umowy podpisywane były w biurze firmy pogrzebowej, która sama chyba nawet oferowała te pomniki pewnie podczas załatwiania pogrzbu czy tez formalności grabarskich na kurialnym cmetarzu…
Dokładnie sam pan krystkowiak proponował że pomniki są i że jeśli weźmiemy to zrobi dobry rabat !!!
To potwierdza fakt kto jest pionkiem a kto dyrygentem. Oby te osoby się nie podniosły po tym skandalu.
Wstyd. Poczujcie się teraz jak Ci wszyscy poszkodowani. Oby te wasze wakacje za cudze pieniądze dupą wam wyszły. Milo będzie jak jeszcze telewizja się tym tematem zainteresuje.
Wstyd mi by było teraz do dino wejść w Goślinowie. W biedronce w Łubowie też powinni się dowiedzieć kogo zatrudniają. Wszystko co mają to za ukradzione pieniędze. Marcin Wstyd, pogrążasz swoją żonę bo to ona odpowie jako własciciel. Nie żal wam dzieci. To wszystko zostanie już w internecie. Miejmy nadzieję że długo Gniezno nie zapomni tych ludzi.
żal oszukanych ludzi ale pamiętajmy karma wraca!!!!
Maciejewscy i krystkowiak jedna mafia zablokować ich pseudo zakłady
Złodzieje i oszuści oby dopadła was kara boska !!!
wiadomo ludzie umierają i popyt na te usługi będzie zawsze. ale o poziomie tej firmy i sposobach łapania klientów świadczy sąsiedztwo przy szpitalu, żerowanie na emocjach zaraz przy wejściu do szpitala… zresztą o szpitalu tez nie najlepiej to świadczy, ze korzysta z usług tej firmy, która nie ma własnej chłodni wykorzystuje chłodnię szpitalną dla swoich celów… czego NIE WOLNO robić, ale dyrektor szpitala z powiatem za nic mają ustawy, ….a że przy okazji pojawiło się oszustwo na pomnikach… ot, pogrzeb robi się w ciagu kilku dni, i pewnych niedociagnięć nie widać, albo można je jakoś usprawiedliwić, pomnik to już konkretny towar i nie da się oszukać tak łatwo… wstyd!
Dajcie zdjęcie tego gnoja…
Panie Krystkowiak dlaczego przygląda się Pan jak pana pracownik wyłudza pieniądze w pańskiej firmie. Też ma Pan z tego procent? Prosimy o wyjaśnienia.
Proszę tu na tym przykładzie ewidentnie widać, że praca redaktora sprawia że nagle prokuratura ponownie musi rozpatrzyć czy aby na pewno ludzie zostali oszukani. Świetny artykuł, świetna robota redaktora. Wstyd dla aparatów państwowych i ewidentnie pokazali że pobieraja państwowego pieniądze za pierdzenie w fotele i umarzanie spraw. Ilu ludzi trzeba oszukac? telewizja musi zapukać do drzwi żeby wzieli cztery litery i ukarali oszusta ??? za te zaniechanie przez urzędników powinni zostać pociągnięci do odpowiedzialności karnej.
Panie redaktorze proszę o więcej artykułów żeby już nikt nie dał się oszukać. Pan Marcin M. I jego żona dla przestrogi już nie zajmują się Kamieniarsterm. Teraz naciągją ludzi rzekomo montując meble na wymiar.
Firma krzak żeruje na naiwności ludzi którzy myślą że kupują pomnik od firmy pogrzebowej Krystkowiak. Bo w siedzibie tej wlasnie firmy są podpisywane umowy i pobierane zaliczki.
Wstyd!!! Wstyd!!! Wstyd!!!
Pan Marcin.M oszukiwał nie tylko na nagrobkach. Miał na olx wystawioną ofertę z kuchnią pod zabudowę, widzieliśmy różne projekty i realizacje co okazało się kłamstwem. Zostaliśmy oszukani na prawie 7tys. Złotych. Sprawa jest wygrana w sądzie ale pieniędzy i tak nie ma…
Zachęcam wszystkich oszukanych aby zgłosili się na policję.
Skoro nic nie jest w stanie zreformować tych zdegradowanych jednostek , to po prostu im wpier…olic , przez złamany nos i zebra trudniej sie oddycha a to już skłania do refleksji …
Niestety jak szczury pochowali się. Boją się nawet do (własnego) wynajmowanego domu przyjechać.
Może pani rozwinąć temat? Robił pani meble na wymiar? (chciał zrobić), i oszukał jak na nagrobkach?