Nasza córeczka cierpi tak, że wyrywa sobie włoski z głowy, gryzie policzki od wewnątrz, bije i drapie siebie i nas! Ataki przychodzą nagle. Trwają 40 minut albo dłużej… Helenka nie wie, co się dzieje. Odchodzi od zmysłów. Przeraźliwie krzyczy… Rozpaczliwie prosimy o pomoc, nie możemy dłużej patrzeć na to, jak życie naszego dziecka niszczy ból! Stan Helenki się pogarsza, jest coraz gorzej… Córeczko, błagamy – wytrzymaj…
Nasze szczęście trwało tylko 14 miesięcy. Przez tyle czasu Helenka była zdrowa… Rozwijała się wspaniale. Tak pięknie się do nas uśmiechała, gaworzyła… Czekaliśmy tylko na jej pierwsze słowo. Była naszą małą, kochaną iskierką.
Później coś się stało. To było tak, jakby ktoś rzucił na nią zły urok. Najpierw Helenka przestała na nas patrzeć. Przestała gaworzyć. Straciła zainteresowanie wszystkim – dziećmi, zabawkami, nami. Nie chciała się w nic bawić, poza jednym – łyżeczką, machała nią godzinami. Nie chciała jeść ani gryźć. Nie mogliśmy jej karmić, nie była w stanie nic przeżuwać… Nawet wodę musieliśmy podawać jej przy pomocy strzykawki. Godzinami biegała po pokoju, kręciła się w kółko, trzepotała rączkami jak mały ptaszek. Nie reagowała na nic…
Potem przyszło najgorsze – ataki autoagresji i agresji. Zdarzają się wszędzie – w domu, w sklepie, na spacerze… Napięcia, które wykrzywiały rączki i nóżki Helenki, powodują ogromny ból. Czasem mamy ochotę krzyczeć z rozpaczy, gdy widzimy, jak nasza córeczka uderza główką o ścianę, jak okłada się piąstkami, drapie się, przygryza rączki do krwi. Gdy próbujemy jej pomóc, atakuje także nas.
Gdzieś z tyłu głowy świtała nam wtedy myśl, że to może być autyzm, ale odpychaliśmy ją od siebie z całych sił. Gdy podejrzenia potwierdziły się, a diagnoza przyszła czarno na białym, to był ogromny szok i ból.
Tak zaczęła się nasza walka, która trwa do dziś. Czego próbowaliśmy? Wszystkiego. Terapii, diety, różnych rodzajów rehabilitacji, suplementacji… Przeczytaliśmy chyba wszystko, co napisano na temat autyzmu w Polsce. I szukaliśmy dalej… Tak trafiliśmy na bloga mamy, która tak jak my nie poddaje się w walce o swoje dzieci. Tak jak my nie akceptuje autyzmu. Zamierza go zwalczyć, a nie się z nim pogodzić! Dała nam kontakt do kliniki na Ukrainie, gdzie do autyzmu podchodzi się zupełnie inaczej niż w Polsce. Mają tam gorsze warunki w szpitalach niż my, ale bardzo dobrych specjalistów. Tam wyznają pogląd, który w Polsce uznawany jest za bardzo kontrowersyjny – że autyzm to kompleksowe zaburzenie całego organizmu, nie tylko psychiczne; że należy go leczyć biomedycznie, a nie tylko polegać na terapii…
Leczenie, przygotowane przez neuroimmunologa – doktora Dmitry Malseva – składa się z 3 etapów. Pierwszy to kompleksowe badania laboratoryjne i genetyczne, a po wynikach ustawienie planu leczenia. Po nim następuje podanie immunoglobulin, mających odbudować uszkodzony mózg i leków przeciwwirusowych, jeśli w mózgu zostaną odkryte wirusy. U Helenki odkryto 2 niebezpieczne wirusy, które sieją spustoszenie w jej mózgu i prowadzą do demielinizacji – uszkadzania włókien nerwowych, dlatego podanie leków będzie konieczne! Drugi etap to dalsze podawanie immunoglobulin i nootropików – środków wspomagających pracę mózgu i sprawność umysłową. Trzeci to dalsza regeneracja mózgu, wspomagana przez terapię i rehabilitację…
To ogromna szansa dla Helenki… jedyna szansa! Jeśli ktoś jest ciekawy i chce nam zadać jakieś pytania dotyczące leczenia, z chęcią odpowiemy na każde z nich. Znamy inne dzieci, których stan znacznie się poprawił! Wierzymy, że Helenka może być wśród nich!
17 czerwca rozpoczęliśmy walkę i będziemy walczyć dalej – co miesiąc czeka nas wyprawa do kliniki w Kijowie. Mamy dwa wyjścia – spróbować tego i wierzyć, że się uda lub się poddać… A to nie wchodzi w grę! Mózg Helenki ulega spustoszeniu, dlatego konieczne jest natychmiastowe działanie! Po latach rozpaczy w końcu mamy nadzieję. Jeśli ktoś jest sceptyczny i ma pytania dotyczące leczenia, z chęcią odpowiemy na każde z nich. Chcemy pomóc naszej córeczce. Chcemy ją odzyskać. Chcemy usłyszeć jej pierwsze słowo. A przede wszystkim – chcemy, żeby przestała cierpieć… Prosimy – pomóż nam.
4 komentarze
Jak można skontaktować się z rodzicami dziewczynki?
ale jak dziecko zachoruje na jakąś chorobę,bo nie dostało szczepionki, to rodzice szukają pomocy w szpitalach,służbie zdrowia,dlaczego wtedy nie szukają metod podobnych jak do tych pt..nie szczepie mojego dziecka bo nie… ja szczepiłam kilkoro moich dzieci zgodnie z harmonogramem szczepień przewidzianych dla dzieci i jakoś żadnemu krzywdy nie zrobiłam
Jak to jest,że dziecko rodzi się zdrowe,rozwija się wspaniale i nagle tak ciężko choruje? Jak można w taki mały organizm wtłaczać tak wielką ilość neurotoksyn niszcząc małego człowieka i udawać,że to przyszło samo? Ludzie zacznijcie w końcu czytać książki a nie same reklamy szczepionek. Dlaczego w Norwegii,która jest mniejsza od Polski i gdzie szczepionek jest dużo mniej niż w Polsce zgłoszonych powikłań i chorób spowodowanych szczepieniem jest dużo więcej? Tylko tępym polaczkom ładuje się wszystko jak leci a jak dziecko jest zmarnowane to problem pozostaje rodzicom.
No niestety dziecko bylo zdrowe jak rodzice sami mowia rozwijało sie i nagle cos.sie stalo stalo sie.to ze dziecko jest uszkodzone szczepionka ciekawe po której szczepionce tak dziecko ucierpialo rodzice czytajciw sklad szczepionek i jakie moga byc skutki NOP