Ponownie wracamy do tematu mieszkańców os. Władysława Łokietka w Gnieźnie. Temat ten w dalszym ciągu wywołuje sporo kontrowersji i zapewne jeszcze przez dłuższy okres czasu tak będzie.
Sprawą precedensową jest spór, który toczy się w gnieźnieńskim Sądzie. Miasto Gniezno chce, aby mieszkańcy wykupili teren przyległy do ich nieruchomości. Toczy się więc postępowanie dotyczące przymuszenia do wykupu. Jestem daleki od tego, żeby kogoś przymuszać do kupna, ale nie może być tak, że ktoś będzie z działki należącej do Miasta Gniezna korzystał bezpłatnie, bo tak uważa – dodaje zastępca prezydenta.
Mieszkańcy na własny koszt przełożyli m.in. gazociąg, który przebiegał pod ich działkami, chociaż skoro teren był przekazany najpierw w wieczyste użytkowanie, a później sprzedany przez Miasto Gniezno, logicznym posunięciem byłoby uregulowanie tego przez magistrat. Trudno odpowiadać mi za gazownię – mówi Jarosław Grobelny. To jest kwestia uzgodnień z gazownią. Nie wiem na czyj koszt był przekładany ten gazociąg. Dokumentacji z tamtych czasów generalnie jest niekompletna. Ciężko mi wypowiadać się na temat ustaleń za poprzednich kadencji. Wiadomo, że jest ciągłość władzy. Ale niestety na nas przypada wątpliwa przyjemność porządkowania tych kwestii.
W sprawie mieszkańców interweniuje przez cały czas poseł Paweł Arndt. Na ile działania parlamentarzysty będą skuteczne, jeszcze nie wiadomo. Na pewno poseł jest w stanie poprzeć mieszkańców na sali rozpraw. Sytuacja po naszej interwencji nie co się uspokoiła. Zapewnienie władz miasta, że nikt nie wykarczuje nasadzeń oraz nie rozbierze płotu sprawiło, że właściciele nieruchomości śpią spokojniej.
Wycinkę krzewów oraz rozbiórkę ogrodzenia zleciłjeden z pracowników magistratu. Zastanawia nas jak czułaby się ta osoba, gdyby ktoś jej "wyciął taki numer"?