Z Szymonem Mysłakowskim, aktorem Teatru Nowego w Poznaniu, który gra gościnnie w Teatrze A. Fredry w Gnieźnie główną rolę Reżysera w „Naszym mieście” Thorntona Wildera w reżyserii Piotra Kruszczyńskiego rozmawia Daniela Zybalanka-Jaśko.
- 2008 – Nagroda Prezydenta Miasta Kalisza
- 2008 – Nagroda za rolę Syfona w spektaklu "Ferdydurke czyli czas nieuknionego mordu" podczas 48. Kaliskich Spotkań Teatralnych
- 2011 – Nagroda im. Jacka Woszczerowicza za rolę Jima w spektaklu "Szklana menażeria" T. Williamsa podczas 51 – Kaliskich Spotkań Teatralnych w Teatrze im. W. Bogusławskiego w Kaliszu,
- 2012 – Medal Młodej Sztuki przyznany przez Głos Wielkopolski
Jak wspomina pan pobyt w Teatrze kaliskim. Od roku jest pan aktorem Teatru Nowego w Poznaniu?
W kaliskim teatrze pracowałem dziesięć lat. Były to bardzo ważne lata w moim życiu. Spotkałem wspaniałych ludzi, mogłem spróbować swoich sił w wielu różnych rolach. Był to czas energii i radości.
Otrzymał pan wiele nagród. Która z nich jest dla pana najcenniejsza?
Myślę, że medal młodej sztuki. Miło było być docenionym nie tylko w Kaliszu.
Brał pan także udział w Koncercie Galowym 33. Przeglądu Piosenki Aktorskiej w 2012 roku z piosenką Cukierki. Jak pan ocenia to spotkanie we Wrocławiu?
Niezbyt dobrze czuję się w piosence. Było to jedno z bardziej stresujących doświadczeń w moim życiu.
W Kaliszu zagrał pan w musicalu "Ferdydurke" w roli Syfona, czy w Jimie "Summertime". Jak wspomina pan te rozśpiewane postacie?
W obu spektaklach śpiewałem po jednej piosence, więc nerwów nie było zbyt dużo. Oba spektakle i grane przeze mnie role dawały mi jednak mnóstwo frajdy. Możliwość spróbowania swoich sił w spektaklach muzycznych była warta każdych stresów.
Wystąpił pan także w roli Tartuffe w "Świętoszku "Moliera. Była to postać, która wpisuje się w kanon najbardziej interesujących ról w repertuarze pana osiągnięć?
Myślę, że Tartuffe zapisany w sztuce Moliera, był postacią o wiele ciekawszą niż Tartuffe w moim wydaniu. Tę rolę ciężko mi zaliczyć do osiągnięć.
Wiele z tych postaci w Kaliszu przyniosło panu nagrody. Która z nich była dla pana najbardziej pracochłonna?
Przy pracy nad każdym spektaklem staram się dawać z siebie wszystko. Czasem zadanie jest prostsze, czasem trudniejsze. Nie potrafię odpowiedzieć która rola była najbardziej pracochłonna.
Czy zamiana z Teatru kaliskiego na Poznań była przez pana przemyślana i jest dla pana w pełni satysfakcjonująca?
Z pewnością była przemyślana, wynikała z potrzeby rozwoju, zmiany. Jednak mówienie o pełni satysfakcji wymaga jeszcze czasu, by móc z nieco większym dystansem spojrzeć na skutki własnych decyzji.
Wszedł pan w Teatrze Nowym w zastępstwo w sztuce "Dwunastu gniewnych ludzi", zagrał pan Postać w październiku w przedstawieniu "Obwód głowy", kreuje pan także Pafnucego w "Śnie srebrnym Salomei" w "Dzieciach Zony" gra pan Mężczyznę 2 i Żandarma. Jak pan się odnajduje w repertuarze Teatru Nowego w Poznaniu?
W Teatrze Nowym pracuję dopiero drugi sezon. Zbudowanie repertuaru, wymaga czasu. Propozycje dyrektora Piotra Kruszczyńskiego uważam za ciekawe i myślę, że jest przede mną jeszcze wiele interesujących wyzwań.
Gra pan także w wielu filmach i to w różnorodnych – poprzez seriale, kryminały, słowem często w zaskakujących tematach. Czy praca na planie filmowym bywa trudniejsza od działań na scenie, gdzie próby sztuki trwają około trzech miesięcy?
Teatr i jego dwa-trzy miesiące prób to bardzo komfortowa sytuacja. Jest czas by oswoić się z rolą, przepróbować różne pomysły. Na planie jest trudniej, wszystko dzieje się szybciej a świadomość i gotowość muszą być na wyższych obrotach.
Reżyser – kluczowa postać dramatu, którą panu powierzono, jest głównym animatorem akcji. Wystąpili w tej roli Aleksander Zelwerowicz, Gustaw Holoubek czy Jan Nowicki. Zagranie takiej znaczącej postaci w przedstawieniu "Naszego miasta" Thorntona Wildera jest zobowiązujące. Jak przystępował pan do pracy nad tą rolą?
Tak jak do pracy nad każdą inną. Nigdy nie ważę roli, nie oceniam na ile jest znacząca. To daje mi możliwość skupienia się w pełni nad postawionym przede mną zadaniem.
Postać, którą pan odtwarza jest trudna w realizacji bowiem scala całe przedstawienie i je ukierunkowuje. Jak odnajdował pan się w tych przestrzeniach scenicznych?
Początkowo miałem kłopot z określeniem swojej funkcji w spektaklu. Nie gram przecież scen, jedynie jak pani to ujęła scalam przedstawienie. Długo czułem się z tym zadaniem zawieszony w próżni. Kontakt z widzem okazał się być ostatnim elementem układanki i wszystko złożyło się w całość.
Reżyser jest newralgicznym punktem całego spektaklu, od niego zaczyna się początek akcji i zakończenie sztuki, uświadamiając widzom jakie jest Gniezno i jak zamyka się świat w którym kończy się życie. Te relacje Gniezno Crover Corner są bardzo bliskie i wprowadzają wątek całego "dziania" się akcji. Jak pan ocenia to przedstawienie będąc w toku wydarzeń?
Myślę, że bardzo trudno jest oceniać będąc częścią spektaklu. Grany przeze mnie Reżyser, mimo pozornej możliwości oglądu, w gruncie rzeczy jest integralną częścią przedstawienia. Mogę jedynie intuicyjnie ocenić czy scena ma dobre tempo, czy nie i w odpowiednim momencie próbować zareagować.
Gra pan w różnorodnym repertuarze będąc wszechstronnym aktorem – poprzez komedie, musicale, dramaty. W którym z tych gatunków czuje pan się najlepiej?
Myślę, że w komedii mogę najpełniej zaprezentować swoje dramatyczne zdolności.
Jak pan wspomina przygodę z Teatrem gnieźnieńskim?
Bardzo miła praca z zaangażowanymi ludźmi. Krótko i intensywnie.
Od czego rozpoczyna pan pracę nad powierzoną rolą?
Nie mam żadnej metody. Jedne role inspirują od razu, budzą mnóstwo skojarzeń. Przy innych trzeba włożyć więcej wysiłku, by samemu się uruchomić.
Czy są jakieś problemy, które niepokoją pana podczas rozpracowywania postaci?
Tak. Kompletny brak skojarzeń, intuicji na dany temat.
Jest pan młodym aktorem. Mając 33 lata jeszcze wszystko przed panem. Czy ma pan jakieś marzenia o roli? Co ciekawego chciałby pan zagrać?
Nie mam, dzięki temu wszystko mnie zaskakuje.
Ma pan jakieś zainteresowania poza teatralne?
Żeglarstwo. To jest mój sposób na złapanie dystansu.
Co jest w tej chwili dla pana najważniejsze albo najcenniejsze?
Rodzina.
Czego życzyłby pan sobie na dalsze lata pracy?
Świeżości i energii.
Dziękuję za rozmowę