To, co wydarzyło się w sobotni wieczór w hali przy ulicy Paczkowskiego w Gnieźnie można by śmiało porównać do słów Alfreda Hitchcocka: „Najpierw było trzęsienie ziemi, a później napięcie nieprzerwanie rosło”. Mecz miejscowego KS-u z AZS Uniwersytetem Warszawskim to istny dreszczowiec z happy endem dla gospodarzy. Biało-czerwoni zwyciężyli 3:2.
Mecz X kolejki 1. ligi grupy północnej rozpoczął się dla gnieźnian niezbyt dobrze. Już od pierwszych minut ekipa warszawska postawiła rywalom wysoko poprzeczkę. W 6. minucie przed genialną okazją na zdobycie bramki znalazł się Waniek, jednakże wówczas zatrzymał go Michał Wasielewski. Goalkeeper miejscowych miał swój dzień – tu nie ma żadnych wątpliwości. Bronił naprawdę przednio, nieraz wygrywał pojedynki "sam na sam". Niestety, w 10. minucie został po raz pierwszy pokonany. Trener gnieźnieńskiej drużyny na moment opuścił bramkę, co bezlitośnie wykorzystał Nikodem Starek. Na odpowiedź gospodarzy długo nie trzeba było czekać. Rozwścieczony Oskar Stankowiak odpalił petardę prosto w okienko. Ależ to było fantastyczne trafienie! Ten zawodnik również prezentował się wyśmienicie. Następnie zaczęli atakować przyjezdni, lecz ich natarcia stawały się coraz bardziej nieśmiałe. W 16. minucie biało-czerwonych na prowadzenie wyprowadził Dariusz Rychłowski. Akademików to niesłychanie rozeźliło. Wyprowadzili kilka groźnych akcji, aczkolwiek zawsze fantastycznymi robinsonadami popisywał się Wasielewski. Do przerwy mieliśmy wynik 2:1.
Podczas drugiej połowy na parkiecie się niemalże gotowało. Emocje sięgały zenitu, temperatura w hali także. Mieliśmy do czynienia ze sporą ilością dyskusyjnych decyzji sędziego, co wpłynęło na zachowania graczy oraz kibiców. Dość niespodzianie po przerwie lepiej prezentowali się goście. Miejscowi wyprowadzali akcje, jednakże mieli problem z ich domknięciem. Klasyk mówi, że błędy niewykorzystane się mszczą. Niestety tak było i teraz. W 30. minucie do wyrównania doprowadził Buzurgmehr Yusupov. Ależ to była błyskawiczna kontra zakończona celnym trafieniem. Następnie na boisku zawrzało na dobre. Z kieszonki sędziego posypały się żółte kartki. Wpierw upomniany został strzelec bramki, następnie Jacek Sander, a chwilę później Adam Grzyb. Po krótkiej nerwówce gnieźnianie zdołali strzelić gola. Znakomity rajd lewą flanką przeprowadził Adam Heliasz, po czym skierował futbolówkę do siatki. Warszawiacy nie mogli się z tym pogodzić. Czerwoną kartką został ukarany Nikodem Starek. W związku z tym biało-czerwoni przez dwie minuty grali w przewadze. Jednakże nie zdołali jej wykorzystać. Przy końcu meczu praktycznie nieprzerwanie w strefie ofensywy znajdowali się przyjezdni. Miejscowi bronili się bardzo skutecznie, co pozwoliło im odnotować kolejne ligowe zwycięstwo.
Status quo zostało zachowane. KS Gniezno wciąż zajmuje pozycję wicelidera tabeli ligowej. Biało-czerwoni o kolejne punkty będą walczyć już za tydzień. Będzie to niesłychanie trudne spotkanie wyjazdowe. Podopieczni Wasielewskiego zmierzą się z Politechniką Gdańską, z którą w pierwszym meczu przegrali. Oby tym razem wynik był korzystniejszy dla naszych ulubieńców!