Studenci Wydziału Medycyny Weterynaryjnej Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie odwiedzili jedną z ferm Rajmunda Gąsiorka. Ponad 40 studentów z całej Europy mogło zobaczyć kuchnię, czyli jak wygląda przygotowanie paszy dla zwierząt futerkowych oraz przekonać się w jakich warunkach hodowane są norki.
Studenci zwrócili uwagę na porządek, który panuje na terenie centralnej kuchni oraz na terenie ferm, a co za tym idzie dbałość i perfekcyjność w wykonywaniu tej działalności, co jak twierdzi dr Tadeusz Jakubowski, daje sukces ekonomiczny. Chcę pokazać studentom hodowlę zwierząt futerkowych z tej prawdziwej strony, nie z blogów internetowych, gdzie pseudo organizacje, które mają w statutach ochronę zwierząt, pokazują ją w krzywym zwierciadle – dodaje dr Tadeusz Jakubowski. Przede wszystkim kłamią, bo pokazują hodowców jako tych, którzy znęcają się nad zwierzętami, a to jest oczywisty absurd, dlatego że jeżeli zwierzęta nie mają właściwego dobrostanu to po prostu nie mamy efektów hodowlanych, czyli nie ma właściwej średniej od jednej samicy, nie ma właściwej jakości okrywy włosowej i tak dalej, dlatego hodowcy szczególnie dbają o zwierzęta, żeby były w jak najlepszym stanie, w jak najlepszych warunkach, żeby były jak najlepiej żywione i hodowane, żeby ten dobrostan był jak najwyższy. Wystarczy przejść się po obiektach, gdzie produkowana jest żywność dla tych zwierząt i widać, że tu są najwyższe standardy higieniczne, wyższe nawet niż w zakładach przetwarzających produkty pochodzenia zwierzęcego dla ludzi, czyli w rzeźniach, masarniach. Tu jest dbałość o czystość, ten perfekcjonizm i dbałość o porządek. Studenci po pobycie tutaj, nawet jeśli mają jakieś wątpliwości co do tej hodowli, widzą że jest to robione w sposób perfekcyjny i nie można nic zarzucić.
Dr Tadeusz Jakubowski uczestniczy w certyfikowaniu ferm zwierząt futerkowych, dzięki czemu ma doskonałe rozeznanie co do standardów chowu. Polska zajmuje 2 miejsce w produkcji surowych skór. Minister rolnictwa i politycy powinni wspierać ten dział rolnictwa dlatego, że to jest jedyny dział nie obciążony oczekiwaniem o dopłaty, o wspieranie, o dofinansowania, a hodowcy sami się borykają z kryzysami – kontynuuje dr Tadeusz Jakubowski. A trzeba powiedzieć, że około pół miliarda euro wpływa do naszych hodowców, na nasz rynek, z tytułu sprzedaży tych skór w 4 domach aukcyjnych: Helsinki, Kopenhaga, Seattle, Toronto, także jest to dziedzina naprawdę warta wsparcia, tym bardziej, że mamy dobre warunki do tego typu hodowli, i klimatyczne, i jeżeli chodzi o pozyskiwanie ubocznych produktów pochodzenia zwierzęcego kategorii 3 i 2. Nie zdajemy sobie sprawy z tego, że jesteśmy właściwie potentatem w Europie jeśli chodzi o przetwórstwo rybne. Poza tym jesteśmy wiodącym producentem mięsa drobiowego i w zasadzie przodujemy w hodowli brojlerów kurzych i indyczych. Te uboczne produkty stanowią ponad 50%, czyli korpusy, łepki, łapki, jelita – i to wszystko zjadają zwierzęta futerkowe. Gdyby nie było ferm zwierząt futerkowych to wzrosła by cena produktów mięsnych i drobiowych i innych, dlatego że w tej chwili hodowcy płacą za te uboczne produkty, które w innym przypadku musiałyby być przetworzone przez zakłady utylizacyjne, a zakłady utylizacyjne każą sobie płacić np. 1 zł od kilograma tych produktów ubocznych, natomiast w tej chwili hodowcy płacą od 0,3 zł do 1 zł, czyli tu widzimy, że hodowla zwierząt futerkowych odgrywa kapitalne znaczenie w tanim zagospodarowaniu bardzo nieprzyjaznych dla środowiska produktów pochodzenia zwierzęcego. Poza tym inny aspekt ekologiczny, który jest niezmiernie ważny, to np. odchody tych zwierząt, stanowią kapitalny organiczny nawóz i nie potrzeba wtedy stosować w nadmiarze nawozów azotowych. Zresztą żeby je wyprodukować czy w Puławach, czy w Policach, to trzeba olbrzymie ilości gazu. Ci niby ochroniarze niby środowiska zdają sobie z tego sprawę, tylko kłamią. To jest najgorzej, że oni okłamują społeczeństwo, naiwnych ludzi, przedstawiając hodowców w fałszywym świetle. Poza tym jeszcze jeden aspekt: futra naturalne jak wszyscy wiedzą bardzo łatwo się utylizują. Wystarczy złożyć je na składowisku gdzieś w kompostowni i po roku tego futra nie ma, natomiast goreteks jak położymy to będzie 300 lat leżał i nadal będzie goreteksem i żeby ten goreteks wyprodukować to ileż to trzeba energii zużyć z różnych produktów energetycznych, jak węglowodorów i tak dalej, czyli ropopochodnych. Jeżeli ktoś nazywa sztuczne futro futrem ekologicznym to sobie kpiny robi z natury i przyrody, bo wiadomo że to jest z włókien syntetycznych, które wymagają zatrucia środowiska. Stąd też ja jestem wielkim zwolennikiem dobrej hodowli, dobrego zagospodarowania tych ubocznych produktów, wysokiego standardu zwierząt, czyli dobrostanu no i oczywiście sukcesu polskich hodowców na rynkach międzynarodowych.
Studenci SGGW kilka razy w roku odwiedzają fermy Rajmunda Gąsiorka i, jak sami twierdzą, za każdym razem przekonują się, że nie należy wierzyć we wszystko co słyszy się od obrońców zwierząt i pseudoekologów.
4 komentarze
teraz to sobie mogąÂ zwiedzać, jak zwierzęta są ubite a ferma pusta.
Co to za serwis który sprawdza komentarze pod pretekstem niby wulgaryzmów!? Cenzurę robicie i tyle!
Czy na tego doktorka mówią czopek? Bo tak wchodzi p. Rajmundowi nie powiem gdzie 😉
ładnie wam zapłacił za ten artykuł aby postawić jego hodowle w pozytywnym świetle.