Pelikan Niechanowo – Sparta Oborniki Wielkopolskie 2:0. Takim wynikiem zakończył się rozegrany wczoraj na Plantach mecz 11. kolejki IV ligi grupy północnej.
Rozpoczynający to spotkanie zawodnicy z Obornik już od pierwszych sekund musieli stawić czoło presji gospodarzy. Atut własnego boiska zielono-czarni wykorzystali do maksimum, zaskakując Spartan pierwszym golem już w 4 minucie meczu; strzelcem bramki Hubert Oczkowski.
Pierwsza połowa spotkania ogólnie mogła się kibicom podobać. Zwłaszcza kibicom Pelikana, którym dane było ujrzeć swój zespół podczas przeprowadzania kilkunastu ciekawych akcji. Pelikan jednak (po raz kolejny w sezonie) chciał wejść z piłką do bramki, a jego dość czytelna gra – akcja skrzydłem, próba dośrodkowania i próba strzału – nie mogła zaskoczyć defensorów i bramkarza Sparty. Być może kibice w Niechanowie obejrzeliby więcej goli, gdyby napastnicy Pelikana zdecydowanie częściej próbowali zaskoczyć bramkarza z Obornik strzałami z daleka.
Kontry gości zazwyczaj kończyły się przed polem karnym GLKS-u, choć jedna z nich mogła zakończyć się doprowadzeniem do remisu. Napięcie kibiców, którzy oglądali całą tę sytuację, kapitalną interwencją rozładował niemający w pierwszej części spotkania zbyt wiele roboty Damian Zamiar. Kilka minut później, tuż przed przerwą, Hubert Oczkowski, dobijając piłkę po zablokowanym strzale Łukasza Zagdańskiego, dał Pelikanowi dwubramkowe prowadzenie.
Druga połowa to okres nieco chaotycznej gry obu drużyn. Piłka, przerzucana z jednej połowy na drugą, nie mogła sobie na dłuższy czas znaleźć właściciela, który w należyty sposób pokierowałby ją do bramki przeciwnika. Impet, atrakcyjność i przede wszystkim skuteczność gry Pelikana zdecydowanie osłabła. Nawet wprowadzenie Kamila Chopci, który zazwyczaj potrafił "zamieszać" pod polem karnym rywala, zbytnio nie zmieniło tego monotonnego obrazu gry.
Spartanie szukali okazji do kontaktowego gola. Choć czynili to z kiepskim rezultatem, to kilka razy mogło się do nich uśmiechnąć szczęście, gdy obrońcy Pelikana mało ostrożnie pogrywali sobie w popularnego "dziadka" przed własnym polem karnym. Szczęścia do goli już do końca meczu nie miał jednak nikt i spotkanie zakończyło się zwycięstwem Pelikana 2:0.
Zespół z Niechanowa, mając na koncie 24 punkty, zajmuje 3. miejsce w tabeli, tracąc do lidera zaledwie 2 punkty. Kolejny mecz już w nadchodzącą niedzielę – wyjazd do Przyprostyni na spotkanie z tamtejszym Płomieniem.
Pierwsza połowa spotkania ogólnie mogła się kibicom podobać. Zwłaszcza kibicom Pelikana, którym dane było ujrzeć swój zespół podczas przeprowadzania kilkunastu ciekawych akcji. Pelikan jednak (po raz kolejny w sezonie) chciał wejść z piłką do bramki, a jego dość czytelna gra – akcja skrzydłem, próba dośrodkowania i próba strzału – nie mogła zaskoczyć defensorów i bramkarza Sparty. Być może kibice w Niechanowie obejrzeliby więcej goli, gdyby napastnicy Pelikana zdecydowanie częściej próbowali zaskoczyć bramkarza z Obornik strzałami z daleka.
Kontry gości zazwyczaj kończyły się przed polem karnym GLKS-u, choć jedna z nich mogła zakończyć się doprowadzeniem do remisu. Napięcie kibiców, którzy oglądali całą tę sytuację, kapitalną interwencją rozładował niemający w pierwszej części spotkania zbyt wiele roboty Damian Zamiar. Kilka minut później, tuż przed przerwą, Hubert Oczkowski, dobijając piłkę po zablokowanym strzale Łukasza Zagdańskiego, dał Pelikanowi dwubramkowe prowadzenie.
Druga połowa to okres nieco chaotycznej gry obu drużyn. Piłka, przerzucana z jednej połowy na drugą, nie mogła sobie na dłuższy czas znaleźć właściciela, który w należyty sposób pokierowałby ją do bramki przeciwnika. Impet, atrakcyjność i przede wszystkim skuteczność gry Pelikana zdecydowanie osłabła. Nawet wprowadzenie Kamila Chopci, który zazwyczaj potrafił "zamieszać" pod polem karnym rywala, zbytnio nie zmieniło tego monotonnego obrazu gry.
Spartanie szukali okazji do kontaktowego gola. Choć czynili to z kiepskim rezultatem, to kilka razy mogło się do nich uśmiechnąć szczęście, gdy obrońcy Pelikana mało ostrożnie pogrywali sobie w popularnego "dziadka" przed własnym polem karnym. Szczęścia do goli już do końca meczu nie miał jednak nikt i spotkanie zakończyło się zwycięstwem Pelikana 2:0.
Zespół z Niechanowa, mając na koncie 24 punkty, zajmuje 3. miejsce w tabeli, tracąc do lidera zaledwie 2 punkty. Kolejny mecz już w nadchodzącą niedzielę – wyjazd do Przyprostyni na spotkanie z tamtejszym Płomieniem.
Ernest Kowalski