Z Szymonem Kołodziejem młodym aktorem, który od trzech lat jest na etacie w Teatrze im.Al.Fredry w Gnieźnie, obecnie wszedł w próby „Tanga” Sławomira Mrożka, gdzie zagra główną rolę Artura w reżyserii Józefa Jasielskiego rozmawia Daniela Zybalanka-Jaśko.
Szymon Kołodziej ma 25 lat. W 2010 roku skończył Policealne Studium Aktorskie im. Al. Sewruka przy Teatrze im. St. Jaracza w Olsztynie. Wystąpił gościnnie w Bałtyckim Teatrze Dramatycznym J. Słowackiego w Koszalinie w roli Romea w "Romeo i Julia" W. Szekspira. Zagrał wiele ról w Teatrze gnieźnieńskim w okresie trzech lat m.in. Księcia w "Kopciuszku" na motywach baśni Charlesa Perrault’a, Asystenta ds. menu w "Cha – Cha" Rafała Szamburskiego, Pokojowca w "Nowych szatach króla" H. Ch. Andersena, Stritartowca, Obywatela w "Nie – Boskiej Komedii Rzecz o Krzyżu" Zygmunta Krasińskiego, Markiza Dorseta w "Królu Ryszardzie III" W. Szekspira, Edmunda Porucznika w "Damach i huzarach" Al. Fredry. Ostatnio wystąpił w roli Regana i Parra w "Dzikich łabędziach" na motywach baśni H. Ch. Andersena. Obecnie jest w próbach "Tanga" Sławomira Mrożka, gdzie zagra główną rolę Artura.
To już trzeci sezon jak Pan pracuje w Teatrze gnieźnieńskim. Czy zmieniło się w tym okresie coś w Pana życiu?
Najwięcej zmieniło się w moim życiu teatralnym. Mam nadzieję, że tylko na dobre.
W tym czasie wystąpił Pan w wielu rolach, ale najważniejsza jest przed panem, bowiem wszedł Pan w próby "Tanga" Sławomira Mrożka, gdzie zagra Pan główną postać Artura w reżyserii Józefa Jasielskiego. Jak Pan odebrał decyzję o obsadzeniu Pana w tej roli w kultowym już przedstawieniu?
To jest dla mnie wielkie przeżycie ze względu na to, że nikt do tej pory nie obdarzył mnie tak wielkim zaufaniem. Próby do "Tanga" to dla mnie wielka przygoda i odpowiedzialność.
Artur to postać przyrównywana do Hamleta W. Szekspira. Jak Pan pracuje nad rolą?
Przede wszystkim staram się odnaleźć Artura w sobie i siebie w Arturze.
Artura grali znakomici Pana poprzednicy jak Piotr Adamczyk czy Jan Nowicki, który zdobył za tę rolę nagrodę na Festiwalu Sztuk Współczesnych we Wrocławiu. Czy świadomość ta nie jest stresująca podczas pracy?
Powiem szczerze, że nie śledziłem losów poprzednich "Arturów" po to, aby nie mieć takiej świadomości.
"Tango" to dramat Sławomira Mrożka utrzymany w charakterystycznej dla pisarza konwencji groteskowej, surrealistycznej i realistycznej zarazem, podejmujące problematykę roli i miejsca intelektualisty we współczesnym świecie. Akcja toczy się w rodzinie Stomila, artysty – improduktywa. Bohaterowie żyją na śmietniku historii nagromadzonym w ich mieszkaniu, w inercji, której nie chcą ani nie umieją przezwyciężyć. Wszystkie stare konwencje zostały już przełamane, nie ma z czym walczyć bowiem wszystko wolno, wskutek czego nie ma wolności. Próba sztucznego narzucenia rodzinie starych form, zainicjowana przez syna Stomila, Artura, kończy się fiaskiem, forma bowiem powstaje tylko ze skostnienia treści, a żadnej treści ani idei nie ma. Poszukujący wyjścia z tej sytuacji Artur zostaje zabity przez panoszące się w domu indywiduum, Pana Edka, prymitywnego, agresywnego chama, który obejmuje władzę dyktatorską i zmusza całą rodzinę do uległości. W ostatniej scenie na rozkaz pana Edka stary wuj tańczy z nim tango La Cumparsita, a cała rodzina asystuje temu przedstawieniu. Postaci sztuki i jej problematyka są nawiązaniem do tradycji dramatu St. I. Witkiewicza, zakończenie zaś odwołuje się do "Wesela" Wyspiańskiego do motywu chocholej muzyki. Czy trudno będzie się w tym wszystkim odnaleźć?
Oczywiście, że tak. Dlatego przy sporej pomocy reżysera mam nadzieję, że uda mi się przebrnąć przez tak trudne zadanie.
Dwudziestopięcioletni Artur jest kluczową postacią "Tanga". Syn Stomila i Eleonory, mimo młodego wieku, wydaje się być najprawdziwszym, najrozsądniejszym i najporządniejszym członkiem rodziny. Właściwie tylko on dostrzega wszelkie dziwactwa i nieprawidłowości w funkcjonowaniu swoich najbliższych i zależy mu na tym aby je wyeliminować. Przede wszystkim stanowczo sprzeciwia się obecności Edka w domu. Jego schludny wygląd odbiega od reszty wizerunku rodziny. Na tle ubranej jak nastolatka Babci, Stomila odzianego w piżamę, wyzywającej Eleonory, czy prostackieg Edka, normalny wygląd Artura powoduje wrażenie odrębności bohatera. Jak odbiera Pan dzisiejszego Artura jako 25-letni młodzieniec?
Wydaje się, że rozumiem koncepcję Artura, być może również z tego względu, że jesteśmy w podobnym wieku.
W jakim kierunku poprowadzi Pan tę tak ważną rolę, która zaważyć może na całym przedstawieniu?
"Znerwicowany furiat" to nie będzie odpowiednie określenie w koncepcji spektaklu Pana reżysera. Jest ona nieco inna, ale nie mogę jej zdradzić.
O sile jego intelektu może świadczyć fakt, iż studiował jednocześnie trzy kierunki w tym medycynę i filozofię. Artur dał się również poznać od strony myśliciela. Nieodmiennie nasuwa się porównanie z trudną i skomplikowaną postacią Hamleta, którego truje Fortynbras, Artur zaś ginie z rąk Edka. Obaj nie mogli sobie dać rady w istniejącym świecie. Trzeba mieć dużo samozaparcia aby być odpornym psychicznie w dzisiejszej rzeczywistości.
Mam nadzieję, że rola ta pozwoli mi odkryć i pokonać wiele nieprawidłowości w walce z obecnie istniejącym zakłamaniem nie tylko w sztuce, które spotyka nas na co dzień. Może widz wyjdzie z tego spektaklu choć trochę odmieniony i przemyśli jak żyje.
Artur dał też, się poznać jako człowiek czynu. Kiedy zorientował się, że słowa nie są w stanie przywrócić porządku w rodzinie, decyduje się na działanie. Wydaje się, że jest gotów zrobić dosłownie wszystko, co było konieczne aby osiągnąć zamierzony cel. Widzi to w momencie, kiedy nie poskutkował jego plan ze ślubem, który miał przywrócić dawne normy. Wówczas Artur był gotów użyć nawet przemocy, lecz szybko to obróciło się przeciwko niemu. Walka trwa dopóki żyjemy. Mrożek udowadnia w tej sztuce ,że wyjście jest jedno, egzystencjalne pogodzenie się z losem. Główny bohater ponosi śmierć. Czy była jakaś szansa aby przezwyciężyć to co się zdarzyło?
Mimo tego, że znam zakończenie utworu, nieodmiennie wierzę, że Arturowi uda się na nowo przywrócić "porządek świata".
Mając talent wokalny, gdzie udowodnił to Pan grając w musicalu Romea w spektaklu "Romeo i Julia" W. Szekspira w Teatrze Dramatycznym J. Słowackiego w Koszalinie, a także w przedstawieniach gnieźnieńskich, dziś staje Pan przed premierą, która jest dla Pana niewątpliwie bardzo ważna, czy ma Pan tego świadomość?
Owszem mam, a ponadto czuję, że to może być przełom nie tylko w moim życiu teatralnym.
Nie stroni Pan także od bajek. Obecnie występuje Pan z powodzeniem w spektaklu "Dzikie łabędzie" H. Ch. Andersena, gdzie gra Pan dwie role: Regana i Parra. Czy do tego przedstawienia jest wymagana szczególna charakteryzacja? Jak nad nią Pan pracuje?
Jest dość skomplikowana, ale dzięki zajęciom z charakteryzacji w Olsztyńskiej Szkole potrafię poradzić sobie z zadaniami tego typu.
"Dzikie łabędzie" to mroczna opowieść pełna bólu i wielu konfliktów. Jak reagują dzieci na tym przedstawieniu? Czy grać dla dzieci i młodzieży to też satysfakcja?
Dzieci to bardzo szczera publiczność. Nigdy wcześniej nie spotkałem się z takim zainteresowaniem i uwagą młodej publiczności jak w "Dzikich łabędziach". Końcowe brawa właśnie to potwierdzają.
Gra Pan w wielu różnorodnych spektaklach. Czy wie Pan jakie czekają Pana zastępstwa, bowiem wchodzi na afisz "Król Edyp – Antygona", "Pippi Langstrump" czy "Zemsta"?
W "Antygonie" postaram się wcielić w rolę Haimona. Co będzie kolejnym trudnym zadaniem.
Która z ról w Pana trzyletniej karierze aktorskiej w Teatrze gnieźnieńskim wydaje się Panu najcenniejsza?
Z wszystkich ról, w których do tej pory grałem udało mi się znaleźć zawsze coś cennego dla siebie.
To dopiero Pana początek flirtu z Melpomeną. Jakie obecnie stawia Pan sobie zadania na przyszłość?
Zawsze z ciekawością oczekuję przyszłych ról, a przy rozdawaniu obsady serce mi wali jak nigdy.
Co jest dla Pana w obecnej chwili najważniejsze?
Rozwój teatralny i praca nad każdą rolą, nawet najmniejszą.
Czy ma Pan jakieś życzenia z okazji zbliżającej się premiery "Tanga"?
Życzę sobie skupienia i dobrych pomysłów na scenie oraz takiej premiery, z której cieszyłby się sam Mrożek.