Wojciech Krawczyk wygrał z posłem Zbigniewem Dolata przed Sądem Apelacyjnym. Przypomnijmy, że parlamentarzysta pomawiał lokalnego polityka o to, że w czasach PRL-u był tajnym agentem Służb Bezpieczeństwa.
Wyrok Sądu Apelacyjnego zapadł 21 sierpnia – mówi Wojciech Krawczyk. Wygrałem proces cywilny z panem posłem Zbigniewem Dolatą w całości o naruszenie moich dóbr osobistych, czci i godności. Sąd nakazał panu Zbigniewowi Dolacie przeprosin i wyrazów ubolewania w gazecie i portalu internetowym. Myślę, że wygrana w procesie cywilnym będzie doskonałym argumentem do dołączenia do akt procesu karnego, bo jak państwo sobie przypominają – złożyłem pozew cywilny i pozew karny, w którym grozi panu posłowi do 2-óch lat pozbawienia wolności za pomówienie poprzez media. Myślę, że ten argument posłuży do tego, że sprawa nabierze rozpędu i niebawem odbędzie się proces karny. Chciałbym w tym miejscu zaapelować do pana posła Zbigniewa Dolaty – jeżeli posiada choć trochę honoru niech nie kryje się za immunitetem i podda się procesowi karnemu z Wojciechem Krawczykiem. Moje dobra osobiste, cześć i godność zostały naruszone poprzez zamieszczanie oświadczeń, poprzez pomawianie mnie, jako że byłem tajnym agentem Służb Bezpieczeństwa. Na moje życie na pewno miało to duży wpływ, ponieważ informacja, która ukazał się w biuletynie IPN-u była tuż przed wyborami samorządowymi. Myślę, że takie pomawianie przez posła wpłynęło na to, że część ludzi uważała, że rzeczywiście być może podjąłem taką współpracę. Jednakże postanowienie prokuratora z 13 maja 2010 roku powinno zakończyć tą sprawę. Jak się okazuje nie zakończyło, ponieważ byłem cały czas pomawiany przez pana posła Dolatę. Postanowienie prokuratorskie było takie, że zostałem uniewinniony i oczyszczony z zarzutów. Moje oświadczenie lustracyjne zostało uznane za prawdziwe i na tym sprawa powinna się zakończyć.
(Buk)
3 komentarze
Lidia nie kompromituj sie
Nie wiem czy kapowanie na kumpli z woja to współpraca z UB ale świadczy to o tym jakim jest się człowiekiem – po prostu donosicielem tym bardziej w PRL u.
Samochwała w kącie stała
I wciąż tak opwiadała:
„Zdolna jestem niesłychanie,
Najpiękniejsze mam ubranie,
Moja buzia tryska zdrowiem,
Jak coś powiem, to już powiem,
Jak odpowiem, to roztropnie,
W szkole mam najlepsze stopnie,
Śpiewam lepiej niż w operze,
Świetnie jeżdżę na rowerze,
Znakomicie muchy łapię,
Wiem, gdzie Wisła jest na mapie,
Jestem mądra, jestem zgrabna,
Wiotka, słodka i powabna,
A w dodatku, daję słowo,
Mam rodzinę wyjątkową:
Tato mój do pieca sięga,
Moja mama – taka tęga
Moja siostra – taka mała,
A ja jestem – samochwała!”