Dziki Dwór „Pod Kaczką” – tak od dzisiaj nazywa się restauracja, która do środy nosiła nazwę Leo Libra. Magda Gessler, która zawitała do Gniezna we wtorek, odwiedziła gnieźnieński lokal. Jakie zmiany wprowadziła w gnieźnieńskiej restauracji? Co powita nas na wejściu? Jakie były wrażenia „gości”? Odpowiedzi w artykule.
We wtorek pojawiła się informacja, że w Gnieźnie gości Magda Gessler – znana restauratorka prowadząca program „Kuchenne rewolucje” na antenie TVN. Lokalem, który został wzięty na celownik była Leo Libra. Udało nam się ustalić, że wczoraj (środa) został przeprowadzony casting na nowych kucharzy. Podobno zatrudniono trzech nowych kucharzy, którzy mają poprawić jakość serwowanych dań. Są to jednak niepotwierdzone informacje, bowiem przez te wszystkie dni nie udało nam się porozmawiać ani z właścicielką lokalu, ani z samą Magdą Gessler.
Dzisiaj wieczorem, ok. godz. 18.00 miała rozpocząć się finałowa kolacja. Kiedy rozeszła się informacja, że Magda Gessler jest w Gnieźnie, mieszkańcy chcieli, opierając się na tym, co zawsze widzą w telewizji, otrzymać zaproszenia na wieczorną ucztę. Jak to wyglądało opowiedzieli nam sami gnieźnianie. Cała ta sytuacja, która trwa już od wtorku jest po prostu niesmaczna – mówi Waldemar Pawlak, gnieźnianin, który przez 3 dni starał się o zaproszenie na finałową kolację. Kiedy dowiedziałem się o tym, że pani Magda Gessler przyjechała do Gniezna ucieszyłem się myśląc, że w końcu coś się w naszym mieście zmieni. Niestety czar bardzo szybko prysł kiedy przyszła pora na możliwość otrzymania zaproszenia na dzisiejszą kolację. Okazuje się bowiem, że członkowie ekipy telewizyjnej mówili swoje, a ekipa restauracji coś zupełnie innego. W ciągu trzech dni było już tyle wersji wydarzeń w tym temacie, że trudno to zliczyć. Kiedy pytałem ludzi znajdujących się w lokalu o to, w jaki sposób można dotrzeć na uroczysty finał, słyszałem rozbieżne wypowiedzi. W efekcie finalnym postanowiłem jednak dziś przyjść i raz jeszcze zobaczyć, jak to wszystko wygląda. Nie wiem do tej pory w stu procentach na jakiej zasadzie zostali zaproszeni Ci, którzy, jak widać, dzisiaj przybyli. Mogę się tylko tego domyślać. Nie chcę także wnikać w to, kto jest winien tego całego zamieszania, ale mam przesłanie dla tych, którzy do takiej sytuacji dopuścili, nie wskazując bezpośrednio winnych – otóż rozpoczynając praktycznie „od zera”, trzeba także zadbać o klienta indywidualnego, takiego, który chce przybyć z zewnątrz i po prostu poczuć się swojsko, a jeśli nie ma się na coś wpływu, to pozostaje jeszcze coś takiego jak szacunek dla człowieka i zwykłe „ludzkie” podejście. Nie trzeba chyba być restauratorem, żeby to wiedzieć. Dotyczyć to powinno wszystkich bez wyjątku, niezależnie czy zajmują wysokie stanowiska, czy też są osobami publicznymi. A teraz, jak można zobaczyć, część osób została odprawiona z kwitkiem, bo nie mogą wejść do lokalu i spotkać się z panią Gessler. Być może zaistniały problemy w komunikacji, ale teraz już do prawdy nie dojdziemy. Niesmak jednak pozostał, a szkoda. Nie starałbym się o zaproszenie przez trzy dni, wiedząc, że tak to się skończy. Ktoś tu więc najwyraźniej mija się z prawdą, ktoś ściemnia i ja się pod tym nie podpisuję. Niestety takich osób było dzisiejszego wieczoru znacznie więcej. Niektórzy specjalnie zwalniali się w dzień z pracy, żeby otrzymać zaproszenie na finałową kolację. Bardzo chętnie wypowiem się na temat tego jak wygląda wejście na finałową kolację – mówi Zbigniew Podgórski, mieszkaniec Gniezna. Dzisiaj około południa specjalnie urwałem się z pracy, żeby zrobić żonie niespodziankę i wieczorem zabrać ją na kolację. Usłyszałem, że zaproszenia nie były jeszcze rozdawane, bo nie ma jeszcze pani Magdy Gessler. Czekałem prawie godzinę, po czym od ekipy technicznej, obsługi (nie wiem dokładnie jak określić te osoby) dowiedziałem się, że zaproszenia były rozdane wczoraj. Powiedziano mi jednak, że można przyjechać wieczorem i wejdzie się na kolację. Przyjechaliśmy więc ze znajomymi, kupiliśmy kwiaty dla właścicielki lokalu, nastawiliśmy się na miły wieczór, po czym usłyszeliśmy, że nie wejdziemy, bo nie mamy zaproszenia. Ja doskonale widzę dlaczego nie wpuszczono nas do środka. Gniezno nie jest dużym miastem. Przynajmniej 1/3 ludzi, którzy weszli kilka minut temu do środka znana jest większości gnieźnian. Zresztą wystarczy zobaczyć jakie samochody stoją w tej chwili przed restauracją. Ja nie neguję zapraszania osób znajomych, wpływowych itp., ale można było powiedzieć wprost jakie są zasady. W każdym razie czuję się potraktowany nieludzko. Nie mam zamiaru psuć sobie, i przede wszystkim żonie, tego wieczoru, więc wybierzemy się na kolację do innej restauracji.
Jedną z najbardziej widocznych zmian są … kaczki, które pojawiły się wszędzie. Na zewnątrz pojawił się baner z nową nazwą Dziki Dwór "Pod Kaczką". Na drzwiach wejściowych naklejono przejrzyste fotografie kaczek. Na ścianach wewnątrz lokalu także wszędzie widnieją kaczki. Jedzenie? Z tego, co piszą nam nasi czytelnicy, którzy gościli na finałowej kolacji, to menu zdecydowanie się poprawiło. Powitano ich zupą kurkową na rosole z kaczki, później podano pierogi z nadzieniem z kaczki, na drugie danie kaczka, a na deser pierogi z jagodami polane słodką śmietaną. Jeżeli uda się gnieźnieńskiej restauratorce utrzymać poziom, na jakim zaserwowana była dzisiejsza kolacja, to Dziki Dwór "Pod Kaczką” powinien zyskać wielu nowych klientów. Magda Gessler przyjedzie jeszcze na kontrolę za kilka tygodni. Oceni wówczas czy „nowa” restauracja podołała postawionemu zadaniu.
Nie wiem jak można trzy dni żebrać o kawałek kaczki 😀
Nicol on
Ha ha jak za dużo wypił to teraz cierpi:)
zal on
Komentarz pod spodem to chyba złośliwość i zazdrość które przez panią przemawiają.
Lidia on
ależ „ciekawy” temat pan redaktor znalazł, na prawdę nie można sie oderwać…..nie ma juz nic ciekawszego ????
niezadowolona on
Dnia 14.06.2013 odbył się w Leo Librze bal gimnazjalny trzecich klas gim nr 1 z Gniezna . Jedzenie było stare,rozmrożone nie wiadomo od kiedy!!!!!!!! ,syn dostał zatrucia pokarmowego i cierpi już trzeci dzień !!!!!!!
Dewolaje były przeterminowane ,może od pół roku zleżałe w zamrażalce !!!!!!!!!
Sanepid powinien zamknąć tą restaurację!!!!!
Agnieszka Dubaj on
Witam,w dniu 12.05 br byłam na komunii w Leo librze jako gość. Jestem mile zaskoczona obsługą i smacznym jedzeniem.Wszystko było gorące, smaczne i ładnie podane. Owoce ułożone na lustrach robiły wrażenie. Moim zdaniem wybór tej restauracji był trafiony.
Sylwia Tomicka on
Jestem na nie. W dniu wczorajszym uczestniczyłam w przyjęciu z okazji I Komunii Św., które odbywało się właśnie w Leo Librze. Jestem zażenowana tym co zostało zaserwowane. Mieliśmy wrażenie jakby całe menu to były odgrzewane porcje z piątku i soboty, które ostały się po weselach. Nie mam oczywiście pojęcia czy były tam te imprezy, ale podane mięsa takie sprawiały wrażenie. Rosół przesolony, jedyny plus to to że był gorący. Goście nie bardzo wiedzieli jak się zachować kiedy szefowa kuchni podeszła zapytać czy wszystko smakuje.
My nie będziemy w tej restauracji jadać, wręcz będziemy odradzać wszystkim którzy wpadną na pomysł by tam zajrzeć.
Jeśli we wszystkich restauracjach, które firmuje Magda Gessler jest podobnie to my mówimy pass.
mieszkancy grodu nad Brda on
Dzisiaj byliśmy z naszymi przyjaciółmi z Gniezna na obiedzie w głośnej ostatnio restauracji Dziki Dwór „Pod kaczką. Była godzina około 15-ta a w lokalu było zajętych około 50 % miejsc, w sali, która była udostępniona gościom.Zamówiliśmy żurek w chlebku oraz pieczoną kaczkę z pyzami oraz przystawkami.Żurek dość ciepły, gęsty, dobrze przyprawiony, smaczny.Kaczka pieczona, nadziewana, trudno powiedzieć czym, dość smaczna, podane pyzy letnie, przystawki na poziomie średnim.Od czasu wizyty Pani Gessler dużo w lokalu się zmieniło.Przede wszystkim nie ma już bardzo zdolnych kucharzy a jest pani, która kieruje kuchnią i to widać w jakości podawanych potraw.Obsługa kelnerska bardzo miła i na wysokim poziomie.
Wystrój wewnętrzny lokalu bardzo przyjemny, w przeciwieństwie do zewnętrznej elewacji i postkomunistycznej architektury !
Paola on
Witam, ja natomiast polecam ta restauracje. Jest bardzo smacznie i obsługa jest bardzo miła.
Adam on
Byłem wczoraj na tej słynnej Kaczce.Noi klapa ohydna była,odbijało mi się nią aż do Świecka.W pierwszym przydrożnym BARZE można smaczniej zjeść.Przereklamowana ta Restauracja.Pozdrawiam
Byla on
W telewizji było widać bardzo mało, więc może napiszę kto m.in. był: Agnieszka Rzempała – Chmielewska (starostwo, Z. Kwiatkowski (Przemiany), Grzegorz Słomowicz (nazwisko znane), Marcin Bajer (sklep z art. dla koni), rodzina Ławniczków (Copypoint)… snoooobyyyy !!! 😀 Wywyższanie się gnieźnieńskich snobów nie zna granic 😀 Jak ja się cieszę, że nie jestem takim d… lizem jak oni 😀
Jacek on
Sam bym się tam wybrał ale nie znam adresu. Może być pysznie. Pozdrawiam.
Studentka on
Na prawdę gratuluję rewolucji i trzymam kciuki! 🙂
misia on
biedny redaktorzyna nie najadl sie za free
slawek on
bardzo fajna restauracja. Wreszcie eleganckie miejsce gdzie można smacznie i zdrowo zjeść z rodziną..
Polecam całym sercem …i żołądkiem 😀
Wiesiek on
Jest Pani piękną i wspaniałą osobą. Też prowadzę lokal w Wielkopolsce i wiem jakie to trudne. Pozdrawiam! W.
restaurator on
Pani Basiu proszę się nie przejmować złośliwymi komentarzami patologicznych osób z tego miasta chcących się wbić na kolację żeby nażreć się do syta raz w roku za darmo.GŁOWA DO GÓRY!!!
klient on
Byłem w lokalu w niedziele w godz ok 13 14 ruch bardzo duży. Fakt wielu ludzi musiało czekać ale za wolnym stolikiem a co do czekania na jedzenie zamówiłem kaczkę czekałem ok 30 min dla tego że wszystkie juz zostały sprzedane a są robione naprawdę na świeżo. Warto było czekać to muszę przyznać. Obsługa miła i robiła co mogła uwijali się jak mróweczki patrząc na ruch jaki był. Moim zdaniem wszystko zmierza ku dobremu polecam
mariusz on
restauracja ktora ma jedno sztandarowe danie („tytulowa” kaczka) warte zainteresowania… cala reszta karty mniej lub bardziej przecietna. Cóż z tego skoro na jego podanie trzeba czekac poltorejgodziny (sic!) i jeszcze sie go nie doczekać!!! Pytanie do wlascicielki – po co brac sie za cos, co ewidentnie przerasta – i obsługę i tych ktorzy za ta obslugę odpowiadają? Przeciez to jasne że klient po takiej przygodzie z „dzikim dworem” bedzie to miejsce omijał szerokim łukiem.
Zadowolony staly klient on
Każdy piszący źle o Pani Basi musi naprawdę puknąć się w głowę. Bardzo uczciwa i rozsądna kobieta. Co do Dzikiego dworu pod kaczką jedzenie naprawdę pyszne nie ma osoby która nie wyszła by nie zadowolona. Osoby piszące o weselu za 170 zł muszą naprawdę czuć strach konkurencyjny tej firmy wszelkie imprezy robione bardzo solidnie i elegancko. A co do kaczuszki palce lizać tak trzymać.
kolo on
Pani Właścicielko!!! Sama się pani pchała do programu,a teraz jest pani zawiedziona negatywnymi opiniami??? Czasem chęć zysku popycha do irracjonalnych zachowań.
Barbara Kedzierska on
Droga Pani Moniko ” Monia ” oraz Pani „Zawiedziona” jestem właścicielką lokalu, w którym miałyście wątpliwą przyjemność gościć ( tak wynika z Waszych wpisów ), skoro jesteście takie zawiedzione to może zechciały byście się przedstawić. Myślę sobie, że jesteście moją wystraszoną konkurencją, ponieważ odkąd prowadzę restaurację tj, od 2000 r. to nigdy na uroczystościach nie doliczałam dodatkowej kawy (jak to policzyć ?, poza tym każda Para Młoda podpisuje umowę, w której zawarte są wszystkie warunki, również te które dotyczą odpłatności. Czy pozwoliła by Pani doliczyć sobie np. „klimatyczne” albo dodatkową opłatę za np. cukier lub mleczko do kawy ? Jeśli tak to gratuluję.), ponad to nie mam zestawu weselnego za 170,00zł.- to opinia Pani Zawiedzionej, lub po prostu kłamstwo konkurencji. Jeśli się z tym nie zgadzacie drogie Panie, to podajcie terminy swoich uroczystości, a ja, obiecuję Wam i Czytelnikom, że skonfrontuję to z moim kalendarzem i sprawdzimy czy rzeczywiście Miałyście w moim lokalu Swoje uroczystości. Jestem pewna, że to co opisujecie jest wyssane z palca, stąd też moja zdecydowana odpowiedź, nie chcę się wybielać, potrafię przyznać się do błędów, których zresztą popełniłam wiele w swoim życiu zawodowym, ale Wasze tzw.”opinie” są krzywdzące dla Mnie i Mojej załogi, która nie zasługuje nawet na jeden z Waszych zarzutów. Pozdrawiam Barbara Kędzierska.
zawiedziona on
Też organizowałam tam wesele i żałuję do dnia dzisiejszego! Nawet wróbel by się tym nie najadł a koszt to 170 zł od osoby! Obsługa stała a ja całą imprezę biegałam i przepraszałam gości za braki na stolikach! Najgorsza była odpłatna kawa o której nic nie wiedziałam! Właścicielka obłudna!
Monia on
Miałam wątpliwą przyjemność współpracować z restauratorką przy organizowaniu mojego wesela. Powiem jedno ku przestrodze przyszłych małżonków wierzcie mi lepsza będzie remiza strażacka na jakiejś wsi! Jedzenie może i zmienione ale właścicielka ta sama! Zakłamana! Pracownicy fatalni!
Ktos on
Czy takie tłumy ze stoliki trzeba rezerwować? Coś mi się wydaje że drugie imię Pani Basi to Asia. Przecież tam jest pusto.
asia on
Byliśmy dzisiaj z rodziną sprawdzić rewolucję Pani Magdy Gessler w dawnej Leo Librze – muszę przyznać, że jedzenie palce lizać za przystępną cenę ( już dawno tak małego rachunku nie płaciliśmy w restauracji) i już zarezerwowaliśmy stolik na kolejny posiłek. Co do nowej nazwy lokalu mogę tylko napisać, że z dworem to ma mało wspólnego, ale w rzeczywistości wnętrze lepiej wygląda niż przedstawiają to zdjęcia 🙂
Do oburzona on
Drogo Pani. Byłem w Leo Librze jeden raz i to mi wystarczyło. Proszę nie pisać że to lokal nieporównywalny do innych bo chyba na myśli miała Pani stragan z grochówką w Skorzęcinie choć i tam jedzenie jest lepsze. Zamówiłem dewolaja który pachniał pączkami podany był z ziemniakami i to bez sosu do tego surówka z pomidora i ogórka która pachniała rybą a wyglądała jak by za chwile chciała wyjść z salaterki. Znajomy zamówił spaghetti podane z kawałkiem „smażonego” boczku a w rzeczywistości spalonego tak, że zęby można połamać. Był to okres zimowy więc oczywiście zimno klientów zero a za to zapłaciliśmy 60 zł. Z całym szacunkiem ale w żadnym z naszych gnieźnieńskich lokali nie bylem tak zażenowany.
Trzeba właścicielce uzmysłowić że to nie studencki bar gdzie od 3 lat podaje dewolaje z kuleczkami lecz restauracja. Tutaj nie przyjdzie głodny student który nie ma wyjścia i w przerwie na szybko coś zje.
80 komentarzy
A MI SIE PODOBAŁ PRZYSTOJNIAK KELNER
nie ma jak to obiad w domu
Nie wiem jak można trzy dni żebrać o kawałek kaczki 😀
Ha ha jak za dużo wypił to teraz cierpi:)
Komentarz pod spodem to chyba złośliwość i zazdrość które przez panią przemawiają.
ależ „ciekawy” temat pan redaktor znalazł, na prawdę nie można sie oderwać…..nie ma juz nic ciekawszego ????
Dnia 14.06.2013 odbył się w Leo Librze bal gimnazjalny trzecich klas gim nr 1 z Gniezna . Jedzenie było stare,rozmrożone nie wiadomo od kiedy!!!!!!!! ,syn dostał zatrucia pokarmowego i cierpi już trzeci dzień !!!!!!!
Dewolaje były przeterminowane ,może od pół roku zleżałe w zamrażalce !!!!!!!!!
Sanepid powinien zamknąć tą restaurację!!!!!
Witam,w dniu 12.05 br byłam na komunii w Leo librze jako gość. Jestem mile zaskoczona obsługą i smacznym jedzeniem.Wszystko było gorące, smaczne i ładnie podane. Owoce ułożone na lustrach robiły wrażenie. Moim zdaniem wybór tej restauracji był trafiony.
Jestem na nie. W dniu wczorajszym uczestniczyłam w przyjęciu z okazji I Komunii Św., które odbywało się właśnie w Leo Librze. Jestem zażenowana tym co zostało zaserwowane. Mieliśmy wrażenie jakby całe menu to były odgrzewane porcje z piątku i soboty, które ostały się po weselach. Nie mam oczywiście pojęcia czy były tam te imprezy, ale podane mięsa takie sprawiały wrażenie. Rosół przesolony, jedyny plus to to że był gorący. Goście nie bardzo wiedzieli jak się zachować kiedy szefowa kuchni podeszła zapytać czy wszystko smakuje.
My nie będziemy w tej restauracji jadać, wręcz będziemy odradzać wszystkim którzy wpadną na pomysł by tam zajrzeć.
Jeśli we wszystkich restauracjach, które firmuje Magda Gessler jest podobnie to my mówimy pass.
Dzisiaj byliśmy z naszymi przyjaciółmi z Gniezna na obiedzie w głośnej ostatnio restauracji Dziki Dwór „Pod kaczką. Była godzina około 15-ta a w lokalu było zajętych około 50 % miejsc, w sali, która była udostępniona gościom.Zamówiliśmy żurek w chlebku oraz pieczoną kaczkę z pyzami oraz przystawkami.Żurek dość ciepły, gęsty, dobrze przyprawiony, smaczny.Kaczka pieczona, nadziewana, trudno powiedzieć czym, dość smaczna, podane pyzy letnie, przystawki na poziomie średnim.Od czasu wizyty Pani Gessler dużo w lokalu się zmieniło.Przede wszystkim nie ma już bardzo zdolnych kucharzy a jest pani, która kieruje kuchnią i to widać w jakości podawanych potraw.Obsługa kelnerska bardzo miła i na wysokim poziomie.
Wystrój wewnętrzny lokalu bardzo przyjemny, w przeciwieństwie do zewnętrznej elewacji i postkomunistycznej architektury !
Witam, ja natomiast polecam ta restauracje. Jest bardzo smacznie i obsługa jest bardzo miła.
Byłem wczoraj na tej słynnej Kaczce.Noi klapa ohydna była,odbijało mi się nią aż do Świecka.W pierwszym przydrożnym BARZE można smaczniej zjeść.Przereklamowana ta Restauracja.Pozdrawiam
W telewizji było widać bardzo mało, więc może napiszę kto m.in. był: Agnieszka Rzempała – Chmielewska (starostwo, Z. Kwiatkowski (Przemiany), Grzegorz Słomowicz (nazwisko znane), Marcin Bajer (sklep z art. dla koni), rodzina Ławniczków (Copypoint)… snoooobyyyy !!! 😀 Wywyższanie się gnieźnieńskich snobów nie zna granic 😀 Jak ja się cieszę, że nie jestem takim d… lizem jak oni 😀
Sam bym się tam wybrał ale nie znam adresu. Może być pysznie. Pozdrawiam.
Na prawdę gratuluję rewolucji i trzymam kciuki! 🙂
biedny redaktorzyna nie najadl sie za free
bardzo fajna restauracja. Wreszcie eleganckie miejsce gdzie można smacznie i zdrowo zjeść z rodziną..
Polecam całym sercem …i żołądkiem 😀
Jest Pani piękną i wspaniałą osobą. Też prowadzę lokal w Wielkopolsce i wiem jakie to trudne. Pozdrawiam! W.
Pani Basiu proszę się nie przejmować złośliwymi komentarzami patologicznych osób z tego miasta chcących się wbić na kolację żeby nażreć się do syta raz w roku za darmo.GŁOWA DO GÓRY!!!
Byłem w lokalu w niedziele w godz ok 13 14 ruch bardzo duży. Fakt wielu ludzi musiało czekać ale za wolnym stolikiem a co do czekania na jedzenie zamówiłem kaczkę czekałem ok 30 min dla tego że wszystkie juz zostały sprzedane a są robione naprawdę na świeżo. Warto było czekać to muszę przyznać. Obsługa miła i robiła co mogła uwijali się jak mróweczki patrząc na ruch jaki był. Moim zdaniem wszystko zmierza ku dobremu polecam
restauracja ktora ma jedno sztandarowe danie („tytulowa” kaczka) warte zainteresowania… cala reszta karty mniej lub bardziej przecietna. Cóż z tego skoro na jego podanie trzeba czekac poltorejgodziny (sic!) i jeszcze sie go nie doczekać!!! Pytanie do wlascicielki – po co brac sie za cos, co ewidentnie przerasta – i obsługę i tych ktorzy za ta obslugę odpowiadają? Przeciez to jasne że klient po takiej przygodzie z „dzikim dworem” bedzie to miejsce omijał szerokim łukiem.
Każdy piszący źle o Pani Basi musi naprawdę puknąć się w głowę. Bardzo uczciwa i rozsądna kobieta. Co do Dzikiego dworu pod kaczką jedzenie naprawdę pyszne nie ma osoby która nie wyszła by nie zadowolona. Osoby piszące o weselu za 170 zł muszą naprawdę czuć strach konkurencyjny tej firmy wszelkie imprezy robione bardzo solidnie i elegancko. A co do kaczuszki palce lizać tak trzymać.
Pani Właścicielko!!! Sama się pani pchała do programu,a teraz jest pani zawiedziona negatywnymi opiniami??? Czasem chęć zysku popycha do irracjonalnych zachowań.
Droga Pani Moniko ” Monia ” oraz Pani „Zawiedziona” jestem właścicielką lokalu, w którym miałyście wątpliwą przyjemność gościć ( tak wynika z Waszych wpisów ), skoro jesteście takie zawiedzione to może zechciały byście się przedstawić. Myślę sobie, że jesteście moją wystraszoną konkurencją, ponieważ odkąd prowadzę restaurację tj, od 2000 r. to nigdy na uroczystościach nie doliczałam dodatkowej kawy (jak to policzyć ?, poza tym każda Para Młoda podpisuje umowę, w której zawarte są wszystkie warunki, również te które dotyczą odpłatności. Czy pozwoliła by Pani doliczyć sobie np. „klimatyczne” albo dodatkową opłatę za np. cukier lub mleczko do kawy ? Jeśli tak to gratuluję.), ponad to nie mam zestawu weselnego za 170,00zł.- to opinia Pani Zawiedzionej, lub po prostu kłamstwo konkurencji. Jeśli się z tym nie zgadzacie drogie Panie, to podajcie terminy swoich uroczystości, a ja, obiecuję Wam i Czytelnikom, że skonfrontuję to z moim kalendarzem i sprawdzimy czy rzeczywiście Miałyście w moim lokalu Swoje uroczystości. Jestem pewna, że to co opisujecie jest wyssane z palca, stąd też moja zdecydowana odpowiedź, nie chcę się wybielać, potrafię przyznać się do błędów, których zresztą popełniłam wiele w swoim życiu zawodowym, ale Wasze tzw.”opinie” są krzywdzące dla Mnie i Mojej załogi, która nie zasługuje nawet na jeden z Waszych zarzutów. Pozdrawiam Barbara Kędzierska.
Też organizowałam tam wesele i żałuję do dnia dzisiejszego! Nawet wróbel by się tym nie najadł a koszt to 170 zł od osoby! Obsługa stała a ja całą imprezę biegałam i przepraszałam gości za braki na stolikach! Najgorsza była odpłatna kawa o której nic nie wiedziałam! Właścicielka obłudna!
Miałam wątpliwą przyjemność współpracować z restauratorką przy organizowaniu mojego wesela. Powiem jedno ku przestrodze przyszłych małżonków wierzcie mi lepsza będzie remiza strażacka na jakiejś wsi! Jedzenie może i zmienione ale właścicielka ta sama! Zakłamana! Pracownicy fatalni!
Czy takie tłumy ze stoliki trzeba rezerwować? Coś mi się wydaje że drugie imię Pani Basi to Asia. Przecież tam jest pusto.
Byliśmy dzisiaj z rodziną sprawdzić rewolucję Pani Magdy Gessler w dawnej Leo Librze – muszę przyznać, że jedzenie palce lizać za przystępną cenę ( już dawno tak małego rachunku nie płaciliśmy w restauracji) i już zarezerwowaliśmy stolik na kolejny posiłek. Co do nowej nazwy lokalu mogę tylko napisać, że z dworem to ma mało wspólnego, ale w rzeczywistości wnętrze lepiej wygląda niż przedstawiają to zdjęcia 🙂
Drogo Pani. Byłem w Leo Librze jeden raz i to mi wystarczyło. Proszę nie pisać że to lokal nieporównywalny do innych bo chyba na myśli miała Pani stragan z grochówką w Skorzęcinie choć i tam jedzenie jest lepsze. Zamówiłem dewolaja który pachniał pączkami podany był z ziemniakami i to bez sosu do tego surówka z pomidora i ogórka która pachniała rybą a wyglądała jak by za chwile chciała wyjść z salaterki. Znajomy zamówił spaghetti podane z kawałkiem „smażonego” boczku a w rzeczywistości spalonego tak, że zęby można połamać. Był to okres zimowy więc oczywiście zimno klientów zero a za to zapłaciliśmy 60 zł. Z całym szacunkiem ale w żadnym z naszych gnieźnieńskich lokali nie bylem tak zażenowany.
Trzeba właścicielce uzmysłowić że to nie studencki bar gdzie od 3 lat podaje dewolaje z kuleczkami lecz restauracja. Tutaj nie przyjdzie głodny student który nie ma wyjścia i w przerwie na szybko coś zje.