Z Katarzyną Czubkówną – aktorką Teatru im. A. Fredry w Gnieźnie, która osiemnaście lat pracuje w teatrze gnieźnieńskim – o jej różnorodnych rolach i zainteresowaniach rozmawia Daniela Zybalanka-Jaśko.
%20%5Bportal%5D.jpg)
Dwadzieścia lat pracy w teatrze – nie tylko gnieźnieńskim – jak postrzegasz ten czas, który przecież wiele zmienił w Twoim życiu?
Teatr Elbląski w 1994 roku gościł w Gnieźnie z „Tangiem” Sł. Mrożka, gdzie zagrałaś Alę – to była Twoja ostatnia rola w tamtejszym teatrze. Już w następnym sezonie byłaś w Gnieźnie. Czy pamiętasz jaką rolą debiutowałaś na deskach sceny gnieźnieńskiej? Czym się wówczas kierowałaś, angażując się do Teatru gnieźnieńskiego?
%20%5Bportal%5D.jpg)
Zagrałaś parę lat temu Alinę w „Balladynie” J. Słowackiego, we wspaniałym spektaklu w reżyserii Tomasza Szymańskiego ze znakomitą scenografią Lucjana Zachmoca. Ten spektakl wpisał się na trwałe w klimat Gniezna. Alina to rola subtelnej, a jednak nieustępliwej dziewczyny, która walczy o Kirkora w baśniowym pojedynku na dzbany malin i ginie z rąk Balladyny. Jak wspominasz tę rolę?
Egle w „Sporze” Marivaux w inscenizacji i reżyserii Henryka Tomaszewskiego ze scenografią Kazimierza Wiśniaka był niezapomnianym przeżyciem. Teatr Marivaux oscyluje wokół człowieka i zwycięstwa miłości. Młoda Egle, niestała w uczuciach, zwodzi swych partnerów i igra z miłością, co nie zawsze kończy się optymistycznie. Reżyser przedstawienia, poprzez swoje spojrzenie twórcy pantomimy, poprowadził go bardzo ciekawie. Spotkanie z tak wybitnym twórcą na pewno wiele Ci dało. Jak kształtowałaś w owym czasie swą rolę pod okiem reżysera?
W okresie Młodej Polski Stanisław Wyspiański napisał „Wesele”. Jego akcja rozgrywa się w Bronowiczach Małych, wsi podkrakowskiej, podczas wesela przyjaciela Wyspiańskiego – Lucjana Rydla. Ślub Rydla z Jadwigą Mikołajczykówną, córką chłopa z Bronowic, odbył się w Krakowie. Pan młody miał 30 lat, a urocza, pełna wdzięku Panna Młoda 17 lat. Huczne wesele trwało kilka dni. Wielu spośród jego uczestników stało się pierwowzorami bohaterów dramatu, nie należy ich jednak identyfikować, gdyż Wyspiański nie tyle ich sportretował, co użył pewnych ich rysów do ukształtowania artystycznej fikcji. Czy to było Twoje pierwsze spotkanie z tym autorem? Jak odnajdowałaś się w tej postaci?
W 2005 roku zagrałaś główną rolę Katarzyny w „Poskromieniu złośnicy” W. Szekspira. Temat komediowy – „jak mężczyzna podchodzi do dziewczyny” jest tam potraktowany zgoła inaczej (jak zresztą we wszystkich niemal pozostałych komediach Szekspira), jego celem bowiem jest przedstawienie nie tylko zalotów, nie tylko ich rezultatów w postaci szczęśliwie ustawiających się na ślubnym kobiercu par, ale także przecież ukazanie chociażby krótkiego okresu wychodzącego poza uroczystość weselną i konsumpcję małżeństwa, a więc jak wygląda życie i jak wygląda…komedia wtedy, kiedy normalnie już kończy się akcja innych komedii Szekspira – inne jego komedie kończą się ślubem, a ta można by niemal stwierdzić – zaczyna się po ślubie; dopiero wtedy bowiem Petruchio poskramia Katarzynę, usposobioną do mężczyzn wręcz brutalnie i agresywnie, co ma podtekst zarówno seksualny, jak i obyczajowo-społeczny… Na co szczególnie zwracałaś uwagę podczas pracy nad rolą, którą zagrałaś zresztą brawurowo?
Pani Gosia w „Małej apokalipsie” T. Konwickiego w reżyserii Lecha Raczaka to postać, która w tej niezwykłej scenerii w owym okresie była zagrana ciekawie. Pani Gosia zajmowała się kinematografią. Jej specjalnością było przejmowanie od państwa w ajencję upadłych przedsiębiorstw filmowych. Bohater sztuki jest moralitetowym everymanem, którego życiorys łączy najróżniejsze polskie losy. Jak się znajdowałaś w tym temacie?
Eurydyka – żona Kreona w sztuce „Król Edyp – Antygona”, która popełnia samobójstwo po śmierci syna Hajmona, na skutek śmierci Antygony. Rola, którą zagrałaś rok temu w tragedii greckiej o jednym z najstraszliwszych konfliktów była wyrazem duchowych zmagań w tej sztuce. Tragiczne dzieje rodu Labdakidów to jeden z najbardziej znanych wątków mitologii greckiej. Ta postać pełna bólu po utracie syna to wcielenie rozpaczy matki. Jak ta rola wpłynęła na Twoją pracę w przedstawieniu?
„Świętoszek” Moliera wyreżyserowany przez Józefa Jasielskiego był współczesnym thrillerem. Zagrałaś tam Flipotę, służącą pani Pernelle – rolę bez tekstu. A jednak tę postać pamięta się. Jak gra się takie role?
Osobny rozdział zajmuje u Ciebie Scena Inicjatyw Aktorskich. Dotychczas zagrałaś tam trzy role, każda w swoim rodzaju była niezwykle interesująca: począwszy od uwodzicielskiej Weroniki w „Państwowym złodzieju” F. Hadźića, poprzez Wirę w czarnej komedii „Kto otworzy drzwi” N. Neżdany o problemie wolności dwóch kobiet i wreszcie Rybę w sztuce „One” wg. Pam Gems – samotną kobietę uwikłaną w życie, która umiera na skutek przedawkowania leków. Czy role te wzbogaciły Twój warsztat? Różniły się od przedstawień przygotowywanych w normalnym trybie, kiedy pracuje się dłużej i w innych przestrzeniach. Jak jest w Twoim przypadku? Czy z chęcią grasz na Scenie Inicjatyw Aktorskich?
Jesteś po premierze czarnej komedii „Cha-cha” Rafała Szamburskiego. Rzecz dzieje się w domu zamożnej mieszczańskiej rodziny. Zdarzyło się nieszczęście – śmierć ojca. Piętrzą się nieporozumienia i komiczne sytuacje. Zagrałaś rolę Kubiakowej (przyjaciółkę Matki), która podczas całej akcji sztuki towarzyszy całemu zdarzeniu i wspomaga je, ferując często nieprawdopodobne i absurdalne wyroki na temat przygotowań do pogrzebu Ojca, męża głównej bohaterki. Współczesna farsa wymaga wielu nakładów od strony reżyserskiej jaki i aktorskiej. Jak pracowało się nad współczesną farsą?
Sama Kubiakowa, to postać pełna humoru i dowcipu, która potrafi rozładować każdą sytuację. Czy taka rola, wzbudzająca sympatię publiczności sprawia satysfakcję?
Zagrałaś w „Królu Ryszardzie III” W. Szekspira rolę Królowej Elżbiety, małżonki Króla Edwarda IV.W tej mrocznej atmosferze, gdzie zbrodnia rodzi zbrodnię, rozgrywa się akcja dramatu, którego bohaterem jest Ryszard III. Tragedia opisuje jego zdradziecki spisek przeciw bratu Clarence’owi, pożałowania godne zamordowanie niewinnych bratanków (dzieci Elżbiety) oraz tyrańskie przywłaszczenie sobie prawa do tronu wraz z pełną relacją o jego podłym żywocie i w najwyższym stopniu zasłużonej śmierci. Elżbieta – matka dzieci, które zginęły z woli Ryszarda to postać tragiczna, pełna uzależnień i związków z otaczającym światem, postawiona jest w sytuacji, która zmusza ją do podjęcia decyzji, ale sam Szekspir nie kończy tej kwestii i skłania widzów do myślenia. Jak pracowałaś nad rolą Królowej Elżbiety i jak gra się po premierze?
Teatr gnieźnieński to teatr eklektyczny, gdzie pojawia się zarówno klasyka, komedia, farsa, a także bajki, które mogą dawać dużo satysfakcji dzieciom i młodzieży. Grasz w bajkach z powodzeniem. Wystąpiłaś niedawno w roli Kota w „Gelsomino w kraju kłamczuchów” Gianniego Rodariego w reżyserii Tomasza Szymańskiego. Sam autor odszedł od dotychczasowego języka włoskiej poezji dziecięcej na rzecz utworów, w których do małego odbiorcy mówi wprost i w sposób bliski. Często odwołuje się w nich do sytuacji i zdarzeń z życia codziennego włoskich dzieci. Z drugiej strony, zarówno jego poezja, jak i proza niosą ogromny ładunek fantastyki, równie lubianej przez najmłodszych. Scena trzech rozśpiewanych kotków budzi wiele pozytywnych emocji. Ujmujące kotki śpiewają, tańczą, słowem jest to jedna z piękniejszych scen spektaklu. Jak się gra takie postacie?
„Pippi Langstrumf” A. Lindgren, „Piękna i Bestia” L. Boswella, „Kopciuszek” A. Malickiego na motywach baśni Perraulta – różnorodność bajek, w których grałaś i grasz sprawia, że temat jest Ci bliski. Jaki jest stopień trudności w bajkach, co trzeba najpierw pokonać?
Praca z reżyserami nie zawsze dobrze się układa. Którego z reżyserów cenisz sobie najbardziej, i który z nich wiele Ci pomógł w pracy nad rolą?
Opracowałaś wspólnie z Michałem Frydrychem scenariusz do moich tekstów poetyckich z kompozycjami Marcina Głucha. We współpracy z Centrum Kultury eSTeDe w Gnieźnie powstało zdarzenie teatralne pt. „Z miłości”, w którym biorą udział także koledzy z naszego teatru, połączone z prezentacją filmu „Życie to gra”. Co było dla Ciebie w tych tekstach najważniejsze podczas pracy nad materiałem, bowiem jest przeplatana prozą poetycką, a także moimi wyznaniami. Próby będą odbywały się we wrześniu a premiera tego spektaklu w Teatrze gnieźnieńskim przewidziana jest na sobotę 15 września. Jaki charakter końcowy będzie miała premiera?
Najważniejszy w tych tekstach jest dla mnie człowiek, który zmaga się odważnie z codziennością. Jak dobrze wiesz, to zdarzenie jest ukłonem w Twoją stronę – kobiety, która łączy w sobie pasje artystyczne i pasję życia. Tytuł „Z miłości” jest wieloznaczny – wiele w życiu robiłaś z miłości (nie tylko do teatru),to zdarzenie też zrodziło się z miłości – kompozytor zakochał się w Twojej poezji tak samo jak „scenarzyści”, a wykonawcy kochają teatr i ludzi z nim związanych. Cieszę się bardzo, że udało się namówić do współpracy eSTeDe i zespół „Załoga Białego Rumu”. Dodam jeszcze, że prezentacja odbędzie się w ramach Europejskich Dni Dziedzictwa Kulturowego. Pozwolę sobie jeszcze na „prywatę” – spektakl ten chciałabym zadedykować młodym koleżankom i kolegom wchodzącym w zawód i w życie. Zapraszam wszystkich na prezentację – widzom mogę powiedzieć, że takich nas jeszcze nie widzieli.
Marcin Dominik Głuch, jak już wspominałam napisał muzykę do moich tekstów poetyckich. Czy trudno jest śpiewać wiersze i jak pracowało się nad piosenkami skomponowanymi przez pana Głucha?
Zaczynasz próby sztuki „Per Procura” Neila Simona w reżyserii i opracowaniu muzycznym Bartosza Zaczykiewicza. Po tragicznej Królowej Elżbiecie w „Królu Ryszardzie III” Szekspira – farsa. Czy wiesz co będziesz grała?
Z czego jesteś w tej chwili najbardziej dumna, co udało Ci się doprowadzić do końca?
Jak patrzysz obecnie na upływający czas?
Grasz wiele ciekawych ról, jesteś jedną z ważniejszych aktorek w tym teatrze – czy jest jakaś postać, którą byś z przyjemnością zagrała, i która dałaby Ci pełną satysfakcję w Twojej pracy zawodowej?
Dziękuję za rozmowę.
foto: Mirosław Skrzypkowski