Katarzyna Groniec po raz drugi wystąpiła w Gnieźnie. Piątkowy koncert, który odbył się w Centrum Kultury „Scena To Dziwna” zgromadził prawie 200 osób. Artystka zaśpiewała m.in. utwory ze swojej najnowszej płyty.
Katarzyna Groniec po raz drugi wystąpiła na scenie eSTeDe. Jej koncert wypełnił salę widowiskową po brzegi. Artystka w trakcie trwającej trasy koncertowej promuje swoją najnowszą płytę „Pin-up Princess”. Poza nowymi utworami: „Stare Babki”, „Kosmonautka”, „Trawa”, Katarzyna Groniec zaśpiewała również znane kawałki. Trudno opowiada się o muzyce i to jest chyba najgorsze co można zrobić – próbować opowiadać o muzyce, o piosenkach i o czym one są. Nie mniej jest to płyta przełomowa dla mnie, bo kończę 40 lat w lutym i jest to jakiś rodzaj podsumowania – mówi Katarzyna Groniec. Skłoniło mnie to do pewnego bilansu doświadczeń. Ta płyta zawiera te doświadczenia i przemyślenia, być może nie wesołe, ale mam nadzieję, że podane muzycznie w taki sposób, że nie ciążą. Tych utworów jest za mało, żeby mogły wypełnić czas trwania koncertu. Wiem też, że ludzie czekają na te piosenki, które już znają, więc dużo łatwiej jest przyswoić nowe piosenki wraz z towarzystwem tych starszych, które są już rozpoznawalne. Zaczynałam swoją karierę w 1988 roku. Miałam wtedy 16 lat. W Poznaniu był taki festiwal młodych talentów i z kolegą śpiewaliśmy w duecie. To był bardzo ekscentryczny duet, bo ja byłam taką kluską śląską i śpiewałam bardzo nisko, a on był chudy i śpiewał bardzo wysoko. O dziwo wygraliśmy ten przegląd. Później byliśmy zapraszani na kolejne imprezy w Polsce. Podczas koncertu w Gnieźnie było bardzo przyjemnie, ciepła atmosfera, gorące przyjęcie. W teatrach grałam okazjonalnie i to były muzyczne przedstawienia. Wszystko było związane z muzyką. Jestem wolnym strzelcem. Nigdy nie chciałam być na etacie. Propozycje teatralne nadal przychodzą i są o tyle rzadkie, że są bardzo fajne, bo nie znudzę się nimi. Moje główne plany Sylwestrowe, to przede wszystkim przeprowadzka. W domu są okresy kiedy niczego nie słucham, bo mam taki przesyt dźwiękowy, że potrzebuję odpoczynku. Moje gusta muzyczne się zmieniają. Jeżeli natomiast chodzi o stworzenie spektaklu na scenie, to cały czas się tego uczymy. Za każdym razem kiedy przychodzimy z nową płytą, z nowym repertuarem, to uczymy się tego na nowo, uczymy się energii tych piosenek. Trzeba tak szukać, czasami błądzić jak się układa kolejność, żeby przejść z piosenki, która jest mocno introwertyczna wejść na historię szafy grającej. Ja strasznie lubię takie zmiany klimatu. Zawsze jest radość kiedy śpiewam. Od pierwszego dźwięku, który wydajemy na scenie zaczyna się zupełnie inny świat. Każdy pewnie coś takiego ma, ale dla mnie to jest mój świat. Przed Katarzyną Groniec dalszy ciąg intensywnej trasy koncertowej. Artystka z optymizmem podchodzi do intensywnego koncertowania.
(Buk)