Niedzielny wieczór był wyjątkowy dla gnieźnian. W Centrum Kultury „Scena To Dziwna” wystąpił bowiem kabaret Piwnica Pod Baranami. Artyści przyjechali do Pierwszej Stolicy Polski ze specjalnym programem z okazji 55-lecia istnienia.
%20%5Bportal%5D.JPG)
Do piątku, 21 października wszystkie bilety na koncert Piwnicy Pod Baranami zostały wyprzedane. W niedzielny wieczór 175 krzeseł ustawionych na sali widowiskowej wypełniło się publicznością, która przyszła zobaczyć śmietankę polskich artystów. Kilkunastu wykonawców bawiło gnieźnian przez dwie godziny programem przygotowanym specjalnie na 55-lecie istnienia Piwnicy Pod Baranami. Gromkie brawa i salwy śmiechu były najlepszą nagrodą za wspaniałe występy.
Pojawiali się sceptycy, którzy uważali, że przy tak wysokiej cenie bilety nie zostaną sprzedane – mówi Grzegorz Reszko, dyrektor eSTeDe.
Jak widać mylili się, bo już w trzecim dniu przedsprzedaży zabrakło biletów. Znaczy to, że Gniezno ma swoją wyrobioną publikę, która oczekuje muzyki ambitnej, która jest w stanie zapłacić za koncert. Dzięki temu możemy kontynuować pewną naszą misję i organizować koncerty, które będą opłacone biletami wstępu. Dla mnie jest to bardzo radosny fakt. Piwnica Pod Baranami jest szczególną grupą artystów. Na scenie pojawiają się bowiem osoby z różnych pokoleń. Wszyscy jednak starają się kontynuować mocno zakorzenione tradycje, których twórcą był Piotr Skrzynecki.
Z przekazów wiem, że za czasów Piotra Skrzyneckiego był to szalony czas, próba odcięcia się od komunizmu – mówi Leszek Wójtowicz, poeta, pieśniarz Piwnicy Pod Baranami.
Był to szalony pociąg i trwał przez bardzo wiele lat, aż do 1997 roku, kiedy odszedł Piotr Skrzynecki. Jestem przekonany ,że
jakkolwiek Piotra nie ma i z każdym dniem brakuje go coraz bardziej, jego dzieło trwa dalej w niezmienionej formie. To, że jesteśmy z mediów rozmaitych bombardowani byle jakością i szmirą, to Piwnicy przysparza splendoru. Ludzie chcą zobaczyć kabaret literacki, usłyszeć słowo oprawione w piękną muzykę, chcą się wzruszać. Myślę, że cała tajemnica polega na wierności formie, którą wymyślił Piotr Skrzynecki. My staramy się być tej formie wdzięczni, aczkolwiek tworzymy nowe pieśni. W czasie programów na scenie spotykają się 3 pokolenia artystów. W tej chwili tradycjonalizm idzie w parze z nowoczesnością. Umiejętne połączenie tych dwóch form przez doświadczonych artystów daje niesamowity efekt.
Piwnica zmieniła się tak, jak nasz kraj – mówi artystka, Tamara Kalinowska.
Znaczy to, że może się unowocześniliśmy, jesteśmy bliżej ludzi, a trochę dalej od abstrakcji. Ale poza tym duch pozostał ten sam. To już nie są te czasy, żeby Piwnica mogła kreować indywidualne osoby. To już nie te czasy. Cały czas do Piwnicy Pod Baranami dołączają nowe osoby. Artyści zarówno z młodych, jak i starszych pokoleń często właśnie w tym miejscu mogą pokazać swoje prawdziwe oblicze i spełnić zawodowe pragnienia.
Stres był ogromny – mówi Kamila Klimczak.
Kiedy przychodzi się do tak wspaniałego zespołu trzeba przeżyć i pokonać stres, potem jest coraz lepiej. Myślę, że są to takie chrzciny, które przechodzi się na początku po dołączeniu do grupy. Nie ma drugiego takiego
zespołu, który trwałby przez 55 lat w takiej formie, w jakiej jest Piwnica Pod Baranami, bo są wśród nas artyści, którzy grają od początku. W każdym miejscu artystycznym jest zdrowa konkurencja, bo słucha się braw, zwraca się uwagę na to jak wystąpili artyści no i chce się im dorównać. Poprzez nasze podróże po Polsce, Europie i również Stanach Zjednoczonych nawiązują się przyjaźnie, więzi i są to relacje towarzysko-artystyczne. Piwnica Pod Baranami jest jedną wielką rodziną, więc rodzą się miłości i konflikty. Na pewno jest to miejsce ze wszech miar wspaniałe, które cały czas idzie pod prąd i kultywuje swoje tradycje, które są ważne dla naszego kraju, bo tutaj można posłuchać prawdziwej poezji zarówno z przełomu wieków, jak i współczesnej. Piwnica Pod Baranami po raz pierwszy wystąpiła w Gnieźnie. Dla wielu osób było to bardzo przyjemne zderzenie z tego typu sztuką kabaretową.
(Buk)