Podczas zlotu pojazdów militarnych w Bornem Sulinowie (woj. zachodniopomorskie) doszło do wypadku mężczyzny z Gniezna latającego na paralotni. Poszkodowany walczy o życie w szpitalu.
Do zdarzenia doszło w środę wieczorem. Mężczyzna na paralotni ciągnięty przez quada spadł na ziemię z wysokości ok. 15 metrów. Poszkodowany to Mateusz H. – lekarz z Gniezna. Mężczyzna testował skrzydło paralotni dzień przed oficjalnym rozpoczęciem zlotu pojazdów militarnych. Po wypadku został przewieziony do szpitala w Szczecinku, natomiast dzień później (w czwartek) śmigłowcem przetransportowany do kliniki w Poznaniu. W momencie wypadku Mateusz H. miał 2,2 promila alkoholu w organizmie.
Quadem kierował 33-letni mieszkaniec Wałcza, który uciekł z miejsca zdarzenia. Nie wiadomo, czy w momencie wypadku znajdował się pod wpływem alkoholu, ponieważ policja zatrzymała go dopiero w czwartek w godzinach popołudniowych. Wiadomo, że zaraz po wypadku paralotnia została spalona. Prokuratura wyjaśnia okoliczności zdarzenia. Stan poszkodowanego jest bardzo ciężki.
Nieoficjalnie udało nam się dowiedzieć, że poszkodowany nie posiadał uprawnień niezbędnych do latania paralotnią. Nie był on więc paralotniarzem.
Quadem kierował 33-letni mieszkaniec Wałcza, który uciekł z miejsca zdarzenia. Nie wiadomo, czy w momencie wypadku znajdował się pod wpływem alkoholu, ponieważ policja zatrzymała go dopiero w czwartek w godzinach popołudniowych. Wiadomo, że zaraz po wypadku paralotnia została spalona. Prokuratura wyjaśnia okoliczności zdarzenia. Stan poszkodowanego jest bardzo ciężki.
Nieoficjalnie udało nam się dowiedzieć, że poszkodowany nie posiadał uprawnień niezbędnych do latania paralotnią. Nie był on więc paralotniarzem.
(Buk)
8 komentarzy
Mateusz, wracaj do zdrowia!
Strach pomyśleć co by było gdyby spadając kogoś zabił. Dlaczego został przetransportowany do Poznania czy w Koszalinie nie ma szpitali? Dlaczego podatnik ma płacić za pijanych kierowców?
Nie był taki święty jak o nim piszą… Nie miał prawa latać tą paralotnią. Złamał prawo.
Do misia….kazdego w stanie krytycznym transpotrują śmigłem…jezeli to taka wielka odległosc…wiec jak nie wiesz nie wysuwaj zbędnych postulatów…a lekarz uzywal paralotni w miejscu nieuzytkowanym ( lądowisko )…
mati wracaj do zdrowia…
Dlaczego transportowano go śmigłowcem? Normalnego człowieka zapewne wieźliby karetką.
Zbyszku a jaka to różnica kto stanowił zagrożenie? Czy lekarz, czy ksiądz, czy robotnik fizyczny lub zakonnica.. ???
Trafiła kosa na kamień…
SZOK !!! Lekarz 2,2% alkoholu stanowił bezpośrednio zagrożenie w ruchu powietrznym a pośrednio w ruchu lądowym ((((