W sobotę odbył się już trzeci w tym roku bieg św. Huberta. Tym razem organizatorem pogoni za lisem było gnieźnieńskie Stado Ogierów oraz Klub Jeździecki Dragon. Największe obawy zarówno uczestników jak i organizatorów nie spełniły się – pogoda dopisała.
%20%5Bportal%5D.JPG)
Punktualnie o godzinie 11.00 na terenie Stada Ogierów w Gnieźnie rozpoczął się bieg św. Huberta. Tradycyjna pogoń za lisem kończąca sezon jeździecki przyciągnęła 47 jeźdźców w siodle oraz 9 zaprzęgów. Uroczystego otwarcia dokonał kierownik SO – Andrzej Matławski. Po kilku słowach otuchy oraz cennych wskazówkach uczestnicy wyruszyli na trasę Hubertusa. Prowadzącym kolumnę koni tradycyjnie był Jan Dudczak. Do pierwszego spotkania bryczek z wierzchowcami doszło w okolicy toru crossowego na żwirowni. Tam jeźdźcy mieli do pokonania 3 przeszkody. Jak zwykle nie wszyscy skakali przez drewniane pale. Jednemu z uczestników pękły wodze, ale organizatorzy byli przygotowani na tego typu przypadki i szybko pomogli wymienić je na nowe. Niestety jeźdźcy nie poczekali na pechowca i musiał on dogonić resztę stawki jadąc pomiędzy zaprzęgami. Nie lada atrakcją był szereg siedmiu przeszkód. W tym
%20%5Bportal%5D.JPG)
miejscu doszło do źle wyglądającego, ale niegroźnego w skutkach wypadku. Jedna z uczestniczek spadła na piątej przeszkodzie wprost pod nadjeżdżające z tyłu konie. Szczęśliwie wszyscy jeźdźcy szybko zareagowali i ominęli leżącą amazonkę. Niestety i tym razem nikt nie poczekał na pechową uczestniczkę. Można powiedzieć, że każdy „jechał swoje” i nie zwracał uwagi na pozostałych jeźdźców, co w tym sporcie jest rzeczą złą i zasługującą na krytykę. Następnie uczestnicy przejeżdżali dwukrotnie przez ulicę Wrzesińską. Policja mimo wniosku z prośbą o zabezpieczenie dwóch miejsc, w których konie przecinały trasę wylotową na Wrześnię nie pojawiła się na wyznaczonych skrzyżowaniach. Należy dodać, że Stado Ogierów złożyło pisemny wniosek ponad miesiąc temu, a na jednym ze skrzyżowań, przez które przejeżdżali jeźdźcy i zaprzęgi trzy tygodnie temu podczas pierwszego w tym roku biegu św. Huberta
%20%5Bportal%5D.JPG)
doszło do wypadku z udziałem konia i dwóch samochodów. Kolejnym punktem dnia była gonitwa za „lisem” na poligonie w Cielimowie. Tam także zostały ustawione przeszkody, które zawodnicy musieli pokonać lub ominąć. Tym razem zaszczyt uciekania z lisią kitą przypadł Tomaszowi Kamińskiemu. Niestety pogoń nie trwała zbyt długo. Szczęśliwym zwycięzcą Hubertusa został Marcin Frankowski ze stajni UKS Master. Ten 16-letni jeździec odniósł w tym roku wiele sukcesów startując w zawodach w skokach przez przeszkody, więc złapanie „lisa” podczas biegu św. Huberta organizowanego przez Stado Ogierów było dla niego wymarzonym zwieńczeniem sezonu oraz potwierdzeniem umiejętności jeździeckich. Po gonitwie nadszedł czas na dekorację. Marcin Frankowski otrzymał z rąk Prezydenta Miasta Gniezna Jacka Kowalskiego puchar, pamiątkową skórę z lisa od Bogusława Skotarczaka – Prezesa Zarządu Gospodarstwa Rolno-Hodowlanego w Żydowie, pod które podlega gnieźnieńskie Stado Ogierów oraz gratulacje od Posła na Sejm Tadeusza Tomaszewskiego. Pozostali uczestnicy otrzymali pamiątkowe flo. Również zaprzęgi zostały udekorowane. Prezydent Jacek Kowalski udekorował swoim flo konie fryzyjskie pana Franciszka Feli ciągnące bryczkę, którą jechała nasza Redakcja. Reszta zaprzęgów otrzymała
%20%5Bportal%5D.JPG)
ozdobne pamiątki z rąk prezesa Klubu Jeździeckiego Dragon Włodzimierza Olejniczaka oraz Wojciecha Krawczyka – członka zarządu Starostwa Powiatowego w Gnieźnie. Wśród bryczek znalazły się m. in. zaprzęgi: Franciszka Feli z Jankowa Dolnego, Adama Rakowskiego z Jankowa Dolnego, Ireneusza Wachowskiego również z Jankowa Dolnego, Feliksa Borysa ze Stajni pod Wierzbami z Jankówka, państwa Dobrzyńskich z Ranczo Ganina, ze Stada Ogierów w Gnieźnie. Oprócz bryczek wszyscy, którzy chcieli dołączyć do Hubertusa a nie posiadali własnego transportu mogli zająć miejsce na przyczepie ciągniętej przez traktor. Po posileniu się ciepłą grochówką z wojskowej kuchni polowej oraz kiełbaskami z ogniska kolumna koni ruszyła w drogę powrotną do SO przy ul. Kłeckoskiej. Tam na jeźdźców, którzy pierwszy raz uczestniczyli w biegu św. Huberta czekała kąpiel w basenie z wodą wcześniej zmąconą przez przejeżdżające konie. Także faworyt tegorocznej pogoni zaliczył brudną i lodowatą kąpiel. Zawodnik UKS Master nie po raz pierwszy brał udział w Hubertusie w SO, ale zawsze po pogoni za lisem wracał bezpośrednio do stajni przy ul. Kawiary, żeby nie przemęczać konia. Tak robią również inni uczestnicy, ponieważ trasa biegu św. Huberta jest bardzo męcząca dla wierzchowców. W sumie podczas tegorocznej gonitwy jeźdźcy mieli do pokonania aż 18 przeszkód.
Kolejnym punktem programu była wieczorna zabawa taneczna w ujeżdżalni na terenie Stada Ogierów. Trwała ona do późnych godzin nocnych.
Nasza Redakcja serdecznie dziękuje panu Franciszkowi Feli, który zapewnił nam transport swoją bryczką. Dziękujemy również organizatorom za zaproszenie oraz świetną zabawę i życzymy kolejnych udanych Hubertusów.
Ostatni bieg św. Huberta w Gnieźnie odbędzie 23 października w JUKS Kłusak na Prochowni.
tekst: (Buk)
foto: Karolina Wengerek, Agnieszka Stefańska, (Buk)
Czytaj także:
Pierwszy Hubertus za nami
Hubertus zdominowany przez Stajnię Pod Wierzbami
Jesień w siodle
Terminarz biegów św. Huberta
22 komentarze
Ustosunkowując się do komentarza brak sma brak słów. Kobieto lub mężczyzno kimkolwiek jesteś, po pierwsze: na Hubertusie Kłusaka szły wałachy, po drugie każdy większy lub mniejszy profesjonalista lub zwyczajny amator wie , że przegląd to sprawa tylko stada, to są profesjonaliści, a nie nikogo innego, natomiast ogiery przed przeglądem chodzą popd siodłem normalnie,każdy z nas potrzebuje ruchu i powietrza. to chyba normalne. Więcej wiedzy Ci życzę, zamiast ciętej riposty nie zawsze zgodnej z prawdą.Cokolwiek zamieścicie w komentarzu, przemyślcie 5 razy bo robicie niesmak.
Wiceie co… brak słów. Dziękujemy wszystkim sympatykom a z resztą nie dyskutujemy, bo nie ma najmniejszego sensu…
Oj ludzie zamiast cieszyc sie swoim swiętem i tym ze ktos podjął się zorganizowania hubertusa nie raz nie dwa a x razy w naszej okolicy, wy sie klocicie wygadujecie sobie wyszukujecie bledow i ogolem zal sluchac tego … Spedzilam hubertusy w tym roku i na koniu i na bryczce i w aucie i powiem szczerze, ze z kazdego jestem zadowolona 🙂 wystarczy dopasowac umiejetnosci swoje i przede wszystkim konia ! do trasy i tego ze juz mniej wiecej wiadomo co na jakim hubertusie moze nas spotkac i zyc nie umierac tylko sie bawic 🙂 Szkoda ze niektorzy nie potrafia obiektywnie spojrzec na siebie i swojego konia i pchaja sie tam gdzie nie powinni. Osobiscie zawsze uwazalam ze najspokojniejszy i nabardziej jak to to tu pisza w komentarzach pod artykulami z hubertusow – bezpieczny jest i zawsze bedzie hubertus UKS MASTER, dla koni dobrze skaczacych jezdzcow bardziej doswiadczonych STADO OGIEROW, a dla koni najwytrzymalszych i przyzwyczajonych do szybkiego tempa JUKS KLUSAK, wystarczy sie dopasowac i jechac z takim nastawieniem i wszyscy beda zadowoleni 🙂 ale nie … u nas panuje zasada jechac na jak najwieksza liczbe hubertusow a potem narzekac co na jakim komu nie pasowalo 🙂 Oczywiscie mi tez pare rzeczy nie pasowalo ale nie ma co upubliczniac, bo przy takiej ilosci osob NIE DA SIE DOPILNOWAC WSZYSTKICH A JUZ NAPEWNO WSZYSTKIM DOGODZIC 🙂 pozdrawiam koniarzy
Czytam poniższe komentarze i włos się jeży na głowie!!Mówi się,że koniarze to jedna wielka rodzina,a tak naprawdę wszyscy do siebie pałaja nienawiścią!Uczestniczyłem we wszystkich Hubertusach z perspektywy bryczki,wszyscy się do siebie uśmiechali,pozdrawiali i było miło do czasu,kiedy pojawiły się artykuły i fotki z imprezy.Ale to tak jest jak zjedzie towarzystwo w sile 50 i więcej koni i kazdemu z osobna wydaje się,że jest „the best”Choćby organizator stanął na głowie nie jest w stanie upilnować wszystkich.Jeszcze słowo na temat prowadzący bieg;muszę stwierdzić ,że tylko dwóch panów pokazało doświadczenie.
Nie rozumiem na czym polega poprawnosc komentarza’brak sma’.Co ma oznaczać skrót pzhk.JEŚLI JUŻ TO WZHK.i co zwiazkowi do organizacji biegów i udziału w nich koni ze Stada Ogierów?
moim zdaniem komentarz od autora „brak sma” jest całkowicie poprawny i osoba która go pisała ma 100% racje
TAK KTOS ZAPRZECZY!!!!PO PIERWSZE PRZEGLĄD HODOWLANY OGIERÓW ODBĘDZIE SIE W ŚRODE 27.10.2010.PO DRUGIE KONIE OBECNE NA HUBERTUSIE W KLUSAKU TO NIE OGIERY TYLKO WAŁASZKI,KTÓRE NIE PODLEGAJĄ PRZEGLĄDOWI.PO TRZECIE NIEOBECNOŚĆ NA BIEGACH U KRZYSIA I W MASTERZE BYLA SPOWODOWANA PRZYGOTOWANIEM KONI,KTÓRYCH CZĘŚĆ PÓŻNIEJ ROZPOCZĘŁA TRENINGI,A PO CZWARTE PROSZE NIE KOMENTOWAĆ NIE SPRAWDZONYCH INFORMACJI.JEST TO NIETAKTOWNE I ŚWIADCZY O BRAKU KULTURY …..
to, że stado wystawiło ogiery na hubertusa do kłusaka jest co najmniej nietaktowne! w poniedziałek przegląd koni w stadzie a oni tak bezmyślnie ryzykują. ale do krzysia bieleckiego i masterów nie łaska pojechać! ale zarzekali się, że nie pojadą nigdzie na hubertusa, bo mają 25.10 przegląd ogierów. kłamstwo! bezczelność! szlachectwo gnieźnieńskiego stada!
a dodatkowo pzhk w gnieźnie g…. robi!
ktoś zaprzeczy temu, co wyżej napisane?
Jest wiele osób którym się podobało sądze że jakieś 5% narzeka… ale są to tylko osoby które zazdroszczą udanego hubertusa.
JEST NAM BARDZO MIŁO,ŻE SĄ UCZESTNICY NASZEGO HUBERTUSA,KTÓRYM SIE PODOBAŁO.ZAPEWNIAMY IŻ UCZYNIMY WSZYSTKO,ABY NASTEPNY BIEG 2011 BYŁ RÓWNIEŻ UDANY.DZIĘKUJEMY!!!
mnie też się bardzo podobało. Zwłaszcza to, że co jakiś czas prowadzący podjeżdżał nawet na same tyły i pytał czy wszystko w porządku. Nie było szarpanego tempa, przeszkody stabline, bardzo dobra organizacja. Dziekujemy organizatorom.
Jeżdżę konno już kilka lat i brałam udział w tym hubertusie. Bardzo mi się podobało, organizacja była bardzo dobra. Było dużo przeszkód których nie dało się ominąć co uważam za słuszne, ponieważ jeśli ktoś skakać NIE UMIE to po co w ogóle wybiera się na hubertusa?? Niestety w biegu tacy jeźdźcy brali udział. Były także osoby bez marynarek czy w popsutych czapsach ( można to zobaczyć na zdjęciach ), a także osoby nie miłe i zaczepiające innych , którzy psuli całą miłą atmosferę hubertusa. NIE mam żadnych zastrzeżeń do prowadzącego hubertusa, ponieważ bieg był prowadzony znakomicie.
To nie wina organizatora z resztą, że ktoś spadł. Przeszkody wymagały już lepszego doświadczenia-nie było objazdów-trzeba było skakać (albo omijać krzakami-jak kto woli). Niestety prawda jest taka że jak ktoś wie że nie umie skakać, nie trzyma się w siodle niech nie jedzie, bo może sobie tylko napłatać biedy. Prowadzący podczas tego upadku nie mógł nagle zatrzymać całego tabunu koni bo pozderzalibyśmy się jeden za drugim, ale cofnął się zobaczyć co się stało. HUBERTUS BYŁ SUPER!!!
W IMIENIU ORGANIZATORA DZIĘKUJĘ AUTOROWI ZA PONIŻSZY KOMENTARZ.
Mi osobiście atmosfera trasy bardzo odpowiadała. Uczestniczyłam w siodle w tym biegu i muszę powiedzieć że jestem bardzo zadowolona. Trasa nie była rwana, ani na początku, ani w środku, ani na końcu. Spokojne najazdy na przeszkody, nie szaleńczy galop i taranowanie- 9/10 przeszkód nawet do dzisiaj stoi 😉
Panie fotograf-zmień pan obiektyw- niebezpiecznie powiększa problem.Dziewcze spadło[nie pierwszy i nie ostatni raz],wstało, wsiadło na konia, pojechało dalej i wilki jej nie zjadły.A prowadzący po co miał się cofnąć na miejsce upadku?-mial jechac ;pod włos’i rozjechac maruderów?Weż pan wyluzuj bo czepiasz się…..
Od kilku lat juz nie jeżdze konno,a uczyłam sie własnie z Dragonami.Teraz moge tylko od czasu do czasu uczestniczyć w imprezach konskich[dzieci,dom,praca].Czytam artykuly,komentarze i zastanawiam sie o co tu chodzi?DRAGON taki,siaki i owaki;jednym słowem BE BE!Ale na zawody,Hubertusy ludzie sie zjezdżają!?Ten klub przez wiele lat utrzymywal się bez żadnych dotacji z zewnątrz tylko przy wsparciu dyrekcji STADA OGIERÓW.Ta grupka ludzi,to amatorzy,którym się chce robić coś z czego nie mają korzyści finansowych.Chyba nie są tacy beznadziejni skoro przez tyle lat się utrzymują.Patrzę na znajome twarze szczególnie starszych koleżanek,które nadal jeżdzą,w między czasie wyszły za mąż,urodziły dzieci-zazdroszczę wytrwałości!!!Ten rok jest wyjątkowy….pierwszy Hubertus z wypadkiem i o zgrozo pan Krzysztof B prowadzący bieg-BEZ KASKU-?!Drugi bieg wizyta policji[złośliwość ludzka],DRAGONOWI też się dostało.W sobotę ostatnia odsłona……..????
TAK, TAK, ŚWIĘTE SŁOWA- DRAGON MYŚLI TYLKO O SOBIE! Zgadzam się z wypowiedzią p. fotografa
Organizacja z perspektywy bryczki była bardzo dobra. Jak słusznie zauważył autor tekstu, nie było policji w miejscu, w którym przekraczano dwukrotnie ulicę Wrzesińską, a być powinni. Nie było to jednak winą organizatorów. Prowadzący konie w siodle jest bardzo dobrym i doświadczonym jeźdźcem. Niestety nie wszyscy uczestnicy są tak dobrzy, co skutkuje tym, że skupiają się tylko na swojej jeździe i komunikacja podczas biegu może nie być najlepsza. Gonitwa niestety też nie trwała długo:). Ogólne wrażenia bardzo dobre. Czekam na Hubertusa w przyszłym roku.
Chciała bym wyjaśnić,że nie mam nic wspólnego z DRAGONEM poza tym ,że bywam na imprezach organizowanych przez ten klub.Zastanawiam sie skąd tyle złośliwości i zawiści w autorze poniższego komentarza?Patrzac z perspektywy trzech zakończonych biegów,widać wyrażnie,że wydarzenia z pechowego biegu w ESKADO niosą za sobą przykre skutki.Ewidentnie widać,że autor jes bardzo stronniczy i uważa siebie za doskonałego.Przyszła mi na myśl pewna sentencja;;ŻADEN DOBRY JEŻDZIEC,KTÓRY SWOJĄ SZTUKĘ POSIADŁ NALEŻYCIE NIE MA SIEBIE ZA DOSKONAŁEGO.[St.Breza]
Jeżdżę konno od wielu lat. Zgadzam się z autorem, że należą się ogromne słowa krytyki za to, że nikt nie zatrzymał kolumny koni. Robiłem zdjęcia w miejscu gdzie spadła ta dziewczyna. Moim zdaniem teoria zabiła praktykę: „W sytuacji jeżeli ktoś spada z konia należy w miarę szybko uciekać z tego miejsca,a nie gwałtownie hamować ponieważ nastepne nadjeżdzające konie mają wieksze pole manewru,aby uniknąc kolizji.” W tym zdaniu widać rękę kogoś z Dragona. Kochani przestańcie czytać książki o jeździectwie i zacznijcie w końcu jeździć. Jest to sport, w którym należy zwracać na siebie uwagę. Kiedyś w Stadzie Ogierów podczas hubertusów starzy masztalerze zwracali uwagę na młodszych. Teraz Dragon jedzie i nie patrzy na nikogo. Co to w ogóle ma znaczyć? Nie jesteście w niczym lepsi mimo tego, że tacy się czujecie. Mało Wam nakładli na Mistrzostwach Gniezna? Przecież jeździliście u siebie, a poszło Wam jakbyście byli na dalekich, gościnnych występach. Prowadzący faktycznie ma ogromne doświadczenie w tym, co robi, ale najwyraźniej na tym etapie trasy niektóre osoby z czołówki nie były w stanie przekazać hasła „upadek”, bo same walczyły już o utrzymanie się w siodle nawet na prostych odcinkach. Uważam, że należy rozgraniczyć pojęcie: Stado Ogierów i Dragon. Ten klub po prostu jest najzwyklejszym klubem, który wypożycza konie ze stada. Chociażby w Eskado w tym roku po każdym upadku następowało natychmiastowe zatrzymanie kolumny koni. Dobrze wiecie, że przekazanie hasła „upadek” przez 50 koni trwa co najwyżej minutę. Prowadzący nie powrócił na miejsce upadku, bo byłem tam przy ratowniku medycznym przez kilka minut. Jak na razie najbezpieczniejszy hubertus był w UKS Master. Może wolniejszy, może lżejszy i było mniej przeszkód, ale o co w tym chodzi: o szaleństwo i samowolkę czy dobrą zabawę połączoną z bezpieczeństwem…
Uczestniczyłam osobiście w tym Hubertusie,organizacja super.Panowała duża dyscyplina,to prawda,że miały miejsce dwa małe incydenty[zerwana wodza i upadek],ale nie można mieć żalu do pozostałych uczesników ,że nie czekali na pechowców ponieważ nie ma bezpośredniej łączności z prowadzacym bieg.Kiedy poczta pantoflowa docierala na czoło zastępu prowadzacy pan Janek wycofywał sie do tyłu aby sprawdzić co się dzieje.W sytuacji jeżeli ktoś spada z konia należy w miarę szybko uciekać z tego miejsca,a nie gwałtownie hamować ponieważ nastepne nadjeżdzające konie mają wieksze pole manewru,aby uniknąc kolizji.Pozdrawiam organizatorów i czekam na następną imprezę.