Film z kanonu arcydzieł filmowych Quentina Tarantino, po latach nadal aktualny i popularny. Zapraszamy na kolejny film z cyklu KINO NOWEJ PRZYGODY ,,Wściekłe psy” z 1992 roku. Start 18 października o godz. 19.00., sala widowiskowa MOK. Wstęp wolny!
Quentin objawił się nam w 1992 r. kiedy to światło dzienne ujrzał film „Wściekłe Psy”. To był wielki debiut wielkiego reżysera. Tarantino uraczył nas mocnym kinem gangsterskim, którym zadebiutował jako reżyser, scenarzysta, a nawet aktor. Od razu zauważono jego nieprzeciętny kunszt reżyserski i oryginalny styl, w którym dominowała synteza przemocy i humoru. Początkowo jednak nic nie zapowiadało tego, że „Wściekłe Psy” odniosą jakikolwiek sukces i wyniosą Tarantino do rangi reżysera kultowego. Tarantino nie miał takiej siły przebicia, żeby stworzyć film z prawdziwego zdarzenia. Ze względu na niski budżet, zamiast aktorów mieli w nim zagrać przyjaciele reżysera. Na szczęście scenariusz wpadł w ręce Keitel’a, który tak się nim zachwycił, że Quentin miał już do dyspozycji 400 tysięcy dolarów. W zamian Harvey mógł wybrać sobie dowolną rolę; zdecydował się na Mr White i został etatowym aktorem u mało jeszcze znanego reżysera. Do roli Mr Orange Tarantino upodobał sobie J. Woods’a, ale gdy ten odmówił po raz piąty, zdecydował się na Tima Roth’a, co w efekcie okazało się znakomitym posunięciem. Ciekawostką może być fakt, iż w rolę Mr Blue wcielił się Edward Bunker, który swojego czasu znalazł się na liście FBI 10 najbardziej poszukiwanych przestępców Ameryki. Eddie ze swoim 17-letnim stażem za kratkami, za napad na bank, na pewno wiele wniósł do ogólnego kształtu filmu. Nie ma to jak odpowiedni człowiek na odpowiednim miejscu. Film kręcono zaledwie pięć tygodni, co jednak nie wpłynęło na jego jakość. „Wściekłe psy” okrzyknięto jednym z najlepszych debiutów początku lat ’90. Przemoc, zabawa filmowymi konwencjami, także absurd, groteska i długie, cholernie dobre dialogi wyznaczyły kanon stylu Tarantino. To cechy, dzięki którym zarówno „Wściekłe Psy” (jak i sam reżyser) wzbiły się na wyżyny filmowej hierarchii. Warto dodać, że obraz pokazywany był w Cannes i na festiwalu w Sundance (dzięki ci Redford – dać mu Oskara!).