Jednostka Ratowniczo Gaśnicza w Gnieźnie jest modernizowana i ulepszana. Strażacy dzięki temu będą jeździć nowym, ciężkim wozem. Wymieniono motopompy oraz ciągnik siodłowy w jednostkach Ochotniczej Straży Pożarnej. Na ten temat rozmawialiśmy z zastępcą komendanta JRG Gniezno, Starszym Kapitanem Bartoszem Klichem.
Zmiana systemu pracy nie należy do planu tej modernizacji. Inne komendy w Polsce już wprowadziły taki system, np.: we Wrocławiu i w województwie małopolskim. Nie we wszystkich oddziałach on działa ze względu na ilość ludzi. W Gnieźnie pracuje 70 ratowników, a w Słupcy czy we Wrześni ok. 30. Są to komendy o połowę mniejsze. Tak duże oddziały jak nasz w całej Wielkopolsce są tylko 3 lub 4 (Leszno, Ostrów Wlkp.). W dużych miastach, jak Konin, są już dwa oddziały. Tutaj mamy do czynienia z komendą działającą na bardzo dużym terenie. Dopiero przy takim stanie osobowym jak nasz opłaca się wprowadzić taki system zmianowy. Zanim wprowadziliśmy tą zmianę obserwowaliśmy inne komendy, które pracowały na 4 zmiany, robiliśmy symulacje. Niestety zdarzenia powodziowe w tym roku, które spowodowały to, że strażacy pracowali 24 na 24 czyli dzień służby – dzień przerwy i tak przez chyba 2 tygodnie, skumulowały dość dużą liczbę nadgodzin. Gdyby nie to, okazałoby się, że na razie liczba nadgodzin spada. Natomiast wszystko będzie można zaopiniować po roku czasu, kiedy skończy się okres urlopowy i rozliczymy nadgodziny. Strażacy mają 28 dni urlopu plus 15 dni szkodliwego. Dodatkowo 12 ludzi studiuje i im też musimy zagwarantować urlop szkolny.
W takim razie jakie są zmiany związane z tą modernizacją i kto jest pomysłodawcą?
Pomył nie urodził się wczoraj ani miesiąc temu. To jest coś, co tworzymy od dwóch lat. Z tym, że niedawno usiedliśmy i spisaliśmy wszystkie pomysły i rozwiązania. Spięliśmy wszystko w jeden dokument. Musieliśmy pewne rzeczy uporządkować. Jeżeli chodzi o modernizację to trzeba oddać poprzedniemu komendantowi, że dzięki jego staraniom pod koniec tego roku otrzymamy samochód ciężki. Pojazd będzie mógł zabrać 9,5 tony wody. Scanią o napędzie 6 na 6 będzie można dojechać wszędzie. Wcześniej opieraliśmy się tylko na dwóch samochodach średnich i jelczu. Średni to jest taki pojazd, który może zabrać dwie tony wody. Przez prądownice leci 200 litrów wody, czyli w autach średnich starczy jej tylko na 10 min. Jak są podłączone dwa węże to pozostaje tylko 5 min. W nowym samochodzie ciężkim to praca węży wydłuża się pięciokrotnie.
Czy poza samochodem coś jeszcze się zmieniło?
Drugą rzeczą, która została zrealizowana jest wymiana ciągnika siodłowego w cysternie w OSP Czerniejewo. Teraz mamy cysternę osiągalną, szybką, mocną, zwrotną. Inny mały sukcesik to wymiana motopomp w wybranych jednostkach OSP. Jednostki OSP są jednostkami, które są włączone do systemu, czyli są jednostkami szybkiego działania. Nasz dyżurny uruchamia syreny w całym powiecie. Są jednostki takie, które nie mają dużych samochodów tylko jakieś żuki, przyczepki i motopompy i służą jako zaplecze. W czasie akcji potrzebni są strażacy nie tylko do gaszenia pożarów, ale także do dowożenia wody i jejpobierania. Mamy już dwie super nowoczesne motopompy, które są w stanie podać 1600 l wody. Takie właśnie motopompy posiadają OSP Wiekowo i OSP Mnichowo. Te jednostki zostały stworzone tylko do zasilania samochodów w czasie akcji.
Zmiany dotyczą tylko pojazdów?
Oprócz pojazdów jesteśmy w trakcie zmian sieci hydrantowej. Zwykły przeciętny hydrant ma średnicę 75mm. Jest to dobre dla małych pożarów, ale przy pożarach dużych już tak dobrze się to nie sprawdza. Dodatkowo będziemy mieć do dyspozycji samochód, który trzeba szybko uzupełniać wodą. Dlatego, przy współpracy z wodociągami, powstały pierwsze hydranty 110mm. Takie hydranty stoją już na ulicy Biskupińskiej i koło Biedronki na Winiarach. Nowe hydranty dają 1600 l na minutę. Tyle, co wymienione motopompy. Chcemy kontynuować współpracę z wodociągami i będziemy dążyli do tego, żeby takich hydrantów powstało więcej. Wolimy mieć mniej hydrantów, ale chcemy być pewni, że w każdej sytuacji będą działały.
I chyba ostatnią rzeczą, która to wszystko spina są zbiorniki brezentowe, w których możemy gromadzić wodę przy pożarze. Jest to koncepcja, którą ściągnęliśmy ze Stanów Zjednoczonych. Tam to funkcjonuje już od 50 lat. Właśnie teraz jesteśmy w trakcie wykonywania takich zbiorników. Wyobraźmy sobie sytuację, w której mamy do czynienia z dużym pożarem w mieście. Nie ma sensu, żeby samochód stał 20 minut podłączony do hydrantu, który daje tylko 800 l wody na minutę. Zamiast tego podstawiamy taki zbiornik, do którego woda jest puszczana cały czas. W momencie, kiedy strażacy przyjeżdżają uzupełnić wodę, robią to pobierając ją właśnie z tego zbiornika. Dzieje się to o wiele szybciej i efektywniej. Dążymy do tego, żeby mieć trzy tego typu zbiorniki na stanie. W tym wypadku dużą pomoc otrzymujemy od nadleśniczych z Gniezna i Gołąbek.
W jaki sposób są pozyskiwane pieniądze?
Bardzo ułatwioną pomoc-dofinansowanie mają komendy w województwach ościennych, przygranicznych. Dodatkowo nasz powiat jest o tyle spokojny, że nie mamy żadnej rzeki, czyli wszystkie programy powodziowe też nas nie dotyczą. Jedynym, z czego my korzystamy są szkolenia. Ale szkolenia nie dotyczą bezpośrednio naszej jednostki JRG w Gnieźnie tylko jednostek OSP na terenie powiatu. Częściowo jednostka korzysta w ten sposób, że nasi strażacy służą też w jednostkach OSP. Podobnie było z kursem pilarza. Cały projekt szkoleń został napisany na 50 tys. złotych i jesteśmy właściwie w trakcie jego realizacji. Pierwsze zadanie zostało zrealizowane – to był kurs pilarza. Drugie zadanie, które zaczyna się we wrześniu to kurs medyków. Ostatnie, trzecie zadanie tego projektu to przekazać naszą wiedzę mieszkańcom powiatu. Planujemy wizyty w każdej gminie. Będzie to podobne do tych pokazów, które odbyły się na Rynku w Gnieźnie.
Skąd w takim razie pieniądze na samochód ciężki?
Nabycie Scani jest w ramach wymiany naszego taboru, czyli część funduszy daje Komenda Główna, część Komenda Wojewódzka, Starostwo, Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska. Ta inwestycja składa się z różnych źródeł finansowania. Koszt takiej inwestycji to 900 tys. złotych. W ubiegłym roku na takich samych zasadach został wymieniony średni samochód miejski. Ten samochód z kolei kosztował 650 tys. zł. Znowu muszę wspomnieć i przyznać poprzedniemu komendantowi, że dzięki niemu wymieniono 4 pojazdy. Dodatkowo posiadamy dobry sprzęt hydrauliczny. W miarę prężnie rozwijających się samochodów musimy nadążać ze sprzętem hydraulicznym i to nam się na razie udaje. Ciągle się rozwijamy.
Ostatnie pytanie będzie na inny temat. Czy możliwe, że w gminie Kłecko ktoś specjalnie podpala stogi słomy?
Trudno na podstawie dwóch zdarzeń mówić o jakiejś teorii podpalacza. Normalne jest to, że ktoś podpala stogi. Najczęściej jest to wynikiem zwykłego lenistwa rolnika, któremu nie chce się zwieźć stogu. Czasem może to być złośliwość. Jeżeli tych podpaleń będzie 5 lub 10 wówczas będzie można mówić o jakimś piromanie. Na razie trudno spekulować i wysnuwać daleko idące wnioski.