Do naszej redakcji zgłosiła się Czytelniczka z Kłecka, która od kilku dni obserwuje niepokojącą sytuację w jednym z lokalnych marketów. Jak podkreśla w przesłanym do nas e-mailu, na półkach z produktami sypkimi pojawiły się mole spożywcze. Kilka z martwych owadów – jak twierdzi kobieta – leży w tym samym miejscu od około tygodnia, co skłoniło ją do interwencji.
Przechodziłam obok tych półek codziennie. Na początku myślałam, że obsługa szybko zareaguje, ale mijały kolejne dni, a mól nadal tam leżał. To pokazuje, że pracownicy sklepu zdają sobie sprawę z problemu, a mimo to nic z nim nie robią – pisze nasza Czytelniczka. Tych moli jest więcej, jednak większość z nich jest między produktami. Niektóre są martwe, niektóre żywe.
Mole spożywcze są owadami, które szczególnie często atakują mąkę, kasze, ryż, płatki śniadaniowe czy orzechy. Choć same w sobie nie przenoszą chorób, ich obecność sprawia, że żywność staje się niezdatna do spożycia – traci świeżość, smak i zapach, a w niektórych przypadkach może powodować reakcje alergiczne lub dolegliwości żołądkowe.
Specjaliści podkreślają, że kupienie zainfekowanego produktu oznacza nie tylko stratę pieniędzy, ale również ryzyko przeniesienia problemu do własnej kuchni. Mole bardzo szybko rozprzestrzeniają się na inne produkty i często wymagają wyrzucenia dużej ilości jedzenia.
Przepisy sanitarne jasno nakładają na sklepy obowiązek dbania o higienę i natychmiastowego usuwania produktów, które mogą być skażone. W praktyce oznacza to regularne kontrole magazynów, półek i reagowanie na najmniejsze oznaki zagrożenia.
Tego typu zaniedbania podważają zaufanie klientów i mogą narazić placówkę na poważne konsekwencje – komentują eksperci ds. bezpieczeństwa żywności.
Jak podkreślają konsumenci, problem moli spożywczych nie jest odosobniony – sygnały o podobnych przypadkach pojawiają się w różnych miastach. Klienci apelują do właścicieli marketów o większą dbałość o higienę i dokładniejsze kontrole, by uniknąć sytuacji, w której zakupy mogą stać się pewnego rodzaju zagrożeniem.
