Na ten moment długo czekała hokejowa Polska. Rozpoczął się Puchar Narodów w Gnieźnie. Za nami pierwsze spotkania i niespodzianki.
Od 31 maja do 9 czerwca Gniezno ponownie jest stolicą, lecz tym razem hokejową. 9 ekip z całego świata rywalizuje o jedno miejsce w FIH Pro League. Wśród światowej czołówki są także Polacy.
W grupie B starcie Pakistan kontra Malezja przyniosło remis 4:4. Tu Pakistańczycy wykazali się świetną pogonią, bowiem w pewnym momencie przegrywali 3:0. Austria po zaciętym meczu pokonała 4:3 wyżej notowane RPA. Grupa A, w której są biało-czerwoni rozpoczęła swoje zmagania od meczu Francuzów z Kanadą. Tam „trójkolorowi” odnieśli triumf 4:0.
Sporo emocji przyniósł pojedynek Polaków z Nową Zelandią. Rywal podopiecznych selekcjonera Dariusza Rachwalskiego zajmuje 10. miejsce w światowym rankingu i szykuje się do Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Pełne trybuny niosły Polaków i wyraźnie służyły naszej kadrze. Najpierw kontaktową bramkę strzelił w 23. minucie Damian Jarzembowski. Tuż po przerwie na 2:2 wyrównał Maksymilian Koperski. Niestety kolejne dwa trafienia były dziełem Nowozelandczyków, którzy w finalnym rozrachunku wygrali 4:2.
Ciężko się czegokolwiek spodziewać, jak się zagrało tutaj jeden mecz kontrolny przed turniejem i jak się gra z drużyną, która zakwalifikowała się na Igrzyska Olimpijskie. Skupialiśmy się na sobie i na wykonaniu swojego zadania. Broniliśmy się całkiem skutecznie i doprowadziliśmy do sytuacji, że jeszcze pod koniec pierwszej połowy mogliśmy wykorzystać karnego i doprowadzić do remisu na 2:2. Druga była zupełnie inna. Naprawiliśmy pewne kwestie, graliśmy odważniej, lepiej na piłce. Efektem tego było dużo stałych fragmentów gry dla nas – mówił tuż po meczu selekcjoner Dariusz Rachwalski.
Zdaniem byłego kapitana naszej kadry ten mecz był nawet do wygrania.
Mieliśmy tych stałych fragmentów gry za dużo, żeby wynieść punkty. Jestem dumny z chłopaków, bo zostawili kawał serducha. Nie był to mecz jednostronny, a mogliśmy go zremisować albo wygrać – podsumowuje Dariusz Rachwalski.