W gabinetach kosmetycznych powinno być bezpiecznie, ale niestety historia Sandry Cegielskiej staje się przestrogą dla wszystkich, którzy decydują się na zabiegi poprawiające wygląd. Po nielegalnym wstrzyknięciu preparatu, jej życie stało się koszmarem, a teraz sprawą zajmuje się Prokuratura.
Sandra Cegielska postanowiła podzielić się swoją traumatyczną historią, aby ostrzec inne kobiety przed potencjalnym zagrożeniem. Zabieg baby botox, któremu poddała się w – jak myślała – renomowanym salonie kosmetycznym, okazał się katastrofą.
Mam porażone 10 na 22 mięśnie twarzy – mówi Sandra Cegielska. Wybrałam salon, któremu zaufałam i ma dobrą renomę, a pracuje na czymś, czego nie powinno być w naszym kraju, a nawet na terenie Unii Europejskiej. Dodatkowo okazało się, że osoba, która chwali się w mediach społecznościowych nieskończoną liczbą ukończonych kursów i uzyskanych certyfikatów, nie powinna w ogóle podawać tego preparatu.
Preparat, który został jej wstrzyknięty, jest nielegalny w całej Unii Europejskiej, co podnosi poważne pytania dotyczące procedur i kontroli w salonach kosmetycznych. Okazuje się, że wiele placówek szuka zysku kosztem zdrowia swoich klientek.
Pani Sandra trafiła na Szpitalny Oddział Ratunkowy w Gnieźnie.
Pacjentka dotarła na Szpitalny Oddział Ratunkowy z objawami wstrząsu anafilaktycznego – mówi Mateusz Hen, zastępcy dyrektora Szpitala Pomnik Chrztu Polski. Mówimy o reakcji na podanie substancji do organizmu, która wywołała bardzo silną reakcję alergiczną. Biorąc pod uwagę miejsce podania, czyli twarz, może dojść do bardzo poważnych powikłań, ponieważ może to być obrzęk, duszności, zaburzenia, a nawet utrata wzroku, pomijając wszystkie zmiany kosmetyczne, które wytworzyły się w miejscu podania. Mogą pojawić się ropnie, krwiaki, blizny, porażenia mięśni twarzy, które czasem mogą przejść w postać przewlekłą. W przypadku wstrząsu anafilaktycznego podajemy głównie leki przeciwzapalne, sterydowe i leki, które mają ograniczyć spadki ciśnienia, jak na przykład adrenalina.
Poszkodowana, po uzyskaniu odpowiedniej pomocy medycznej i konsultacji w profesjonalnej klinice medycyny estetycznej w Poznaniu, udała się po pomoc do adwokata.
Szczególne wątpliwości budzi użyty środek, czyli toksyna botulinowa w postaci leku MediToxin niedopuszczonego do użytku w Polsce jak i Unii Europejskiej – mówi adwokat Andrzej Łykowski. Nadto tego rodzaju zabieg mógł zostać wykonany jedynie przez osobę do tego uprawnioną, to jest przez lekarza. Z posiadanych przez nas informacji wynika, że osoba, która podała toksynę, nie posiada uprawnień lekarza. Co więcej – obawiamy się nawet, że użyty przez nią środek nie został zapisany przez medyka. Stąd pojawia się również obawa co do jego pochodzenia. Działając w imieniu mojej Klientki zamierzam niezwłocznie zawiadomiłem Prokuraturę Rejonową w Gnieźnie o możliwości popełnienia przestępstwa z art. 160 § 1 kodeksu karnego oraz art. 157 § 1 kodeksu karnego w związku z art. 58 ust. 2 ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty. W związku z powyższymi przepisami, za takie postępowanie grozi kara nawet do 5 lat pozbawienia wolności. Niezależnie od postępowania karnego, moja Klientka zamierza dochodzić naprawienia szkody i zadośćuczynienia za doznaną krzywdę na drodze postępowania cywilnego.
Poszkodowana kobieta ma teraz porażone mięśnie niemal połowy twarzy, a przed nią wielotygodniowe leczenie. Niestety, z właścicielką salonu kosmetycznego, w którym przeprowadzono zabieg, nie można się skontaktować. Sara R., po przesłaniu przez nas pytań, zablokowała nas na messengerze i facebook’u. Ograniczyła nam również podgląd konta swojego nielegalnie działającego salonu. Oczywiście nie odbiera także telefonu.
Sandra Cegielska apeluje natomiast o ostrożność, podkreślając, że bezpieczeństwo klientek powinno być zawsze priorytetem. Zaznacza również, że tego typu sprawy powinny być nagłaśniane, aby zarówno klienci, jak i wykonawcy zabiegów, byli bardziej świadomi ryzyka związanego z nielegalnymi preparatami.
Sama prowadzę salon w branży beauty, jednak nie wykonuję tego zabiegów zabiegów z użyciem kwasu czy botoxu, dlatego wybrałam inne miejsce – mówi poszkodowana kobieta. Opierałam się na promowaniu salonu w mediach społecznościowych. Do głowy mi nie przyszło, że ktoś, kto tak szeroko promuje się w sieci, działa nielegalnie. Przecież są liczne instytucje kontrolujące. Naprawdę nie przypuszczałam, że „szara strefa” działa tak oficjalnie.
Niestety nielegalne biznesy w branży beauty „kwitną” dzięki społecznej aprobacie wielu klientek, które ponad swoje zdrowie przekładają niższe ceny w „ukrytych salonach”. Pod zapowiedzią materiału przygotowanego przez telewizję na temat Sandry Cegielskiej, pojawiła się fala hejtu zwrócona w kierunku poszkodowanej kobiety. Wiele z tych osób nie zdawało sobie jednak sprawy, że pisząc, iż są zadowolonymi klientkami salonu Sary R., tak naprawdę znacząco pogorszyło sytuację nielegalnie działającego miejsca, bowiem potwierdziło, że kobieta od dawna działa na rynku i prowadzi biznes nielegalnie. Dodatkowo klientki potwierdziły, że pieniądze są dla nich ważniejsze niż zdrowie.
Salon Sary R. mieści się na parterze bloku osiedla Nowe Winiary w Gnieźnie. Jest to zwykłe mieszkanie, które nigdy nie było lokalem użytkowym czy handlowym. Działalność gospodarcza jest zawieszona. Na początku działalności Sary R. wspólnota oraz deweloper interweniowali w sprawie nielegalnie powieszonego baneru reklamowego na ogrodzeniu osiedla. O komentarz w sprawie nielegalnie działającego salonu poprosiliśmy także Powiatową Stację Sanitarno-Epidemiologiczną w Gnieźnie. Poniżej odpowiedź, którą otrzymaliśmy:
Zgodnie z wpisem w Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej Rzeczypospolitej Polskiej status indywidualnej działalności gospodarczej Pani S. R. pod podanym adresem na dzień 23.01.2024 r. – zawieszony. Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Gnieźnie nie przeprowadzała kontroli w obiekcie pod wskazanym adresem, zgodnie z aktualnymi przepisami prawa nie ma uregulowań prawnych zobowiązujących osoby prowadzące działalność w zakresie: fryzjerstwo i pozostałe zabiegi kosmetyczne do zgłaszania rozpoczęcia działalności w ww. zakresie do Państwowej Inspekcji Sanitarnej. Organ nie posiadał informacji o działalności prowadzonej przy ul. Północnej nr 30 lok. 1 w Gnieźnie.
Jak się okazało, kobiecie wstrzyknięto nie tylko preparat MediToxin, który nie jest dopuszczony do obrotu na terenie Unii Europejskiej, ale także sól fizjologiczną nieprzeznaczoną do tego typu zabiegów. Na tym preparacie oszczędność wynosi około 1 zł na ampułce. To obrazuje natomiast, jak bardzo właścicielka nielegalnie działającego salonu nie liczy się ze zdrowiem swoich klientek, a patrzy jedynie na zysk.
Sprawą zajmuje się Prokuratura, która bada sprawę pod kątem konsekwencji dla Sary R. Incydent ten rzuca światło na potrzebę surowszych kontroli i regulacji w branży kosmetycznej, aby unikać podobnych tragedii w przyszłości. Ostrzeżenie Sandry Cegielskiej powinno skłonić do refleksji zarówno klientów, jak i przedsiębiorców działających w tej dziedzinie.
Jeden komentarz
A czy to nie jest tak że osoba opisująca tą sprawę to sąsiad pani Sary? dla mnie śmiech, reportaż nierzetelny ze względu na fakt że zyjac po sąsiedzku człowiek człowiekowi wilkiem. zwykłą zazdrość. Sara miała otwierać wielki salon to i konkurencją byłaby sporą 😊