Właściciel nieruchomości w Wiewiórczynie postanowił samodzielnie rozprawić się z banerem kandydata Suwerennej Polski startującego z listy Prawa i Sprawiedliwości do Sejmu, który nielegalnie zawisł na jego płocie. Gnieźnianin potraktował baner z takim samym szacunkiem, jak sam został potraktowany przez Komitet Wyborczy.
Ostatnie dni przed wyborami parlamentarnymi obfitowały w kontrowersje związane z nielegalnym rozwieszaniem banerów wyborczych. Ireneusz Stachowiak, Prezes Zarządu Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Toruniu, znalazł się w ogniu krytyki. Oskarża się go o nielegalne wieszanie banerów na ogrodzeniach prywatnych nieruchomości. Jeden z właścicieli działki w Wiewiórczynie postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i usunąć niepożądany baner po nieudanym kontakcie z Komitetem Wyborczym kandydata. Wszystko niestety miało miejsce podczas ciszy wyborczej.
Z powodu wyborów parlamentarnych, nielegalne rozwieszanie banerów wyborczych nadal było problemem. Jednym z przypadków, który wywołał kontrowersje, jest sytuacja związana z Ireneuszem Stachowiakiem, Prezesem Zarządu Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Toruniu oraz kandydatem Prawa i Sprawiedliwości do Sejmu.
Gnieźnianin, właściciel działki w malowniczym Wiewiórczynie, znalazł się w centrum sprawy, gdy na jego ogrodzeniu pojawił się baner wyborczy Ireneusza Stachowiaka. Mężczyzna był zaniepokojony nielegalnym umieszczeniem banera na swojej nieruchomości, zwłaszcza po tym, jak próbował kontaktować się z Komitetem Wyborczym kandydata. Jak twierdzi, został w bardzo nieodpowiedni sposób potraktowany i „olany” w swoich próbach rozwiązania sprawy.
Właściciel działki w Wiewiórczynie postanowił zabrać sprawy w swoje ręce. Niezadowolenie z braku reakcji ze strony komitetu sprawiło, że zdecydował się na działanie własnymi siłami. Baner wyborczy Ireneusza Stachowiaka został zerwany z ogrodzenia i wrzucony do przydrożnego rowu.
Incident ten wywołał wiele emocji w społeczności lokalnej, a także w mediach społecznościowych. Wielu mieszkańców Wiewiórczyna i okolic wyraziło swoje poparcie dla właściciela działki, podkreślając konieczność poszanowania prywatności oraz prawa do decydowania o swoim majątku.
Kandydat Ireneusz Stachowiak nie był dostępny dla komentarza w tej sprawie. Jego przedstawiciele z Komitetu Wyborczego zapowiedzieli, że zbadają sytuację i podejmą odpowiednie kroki prawne, jeśli okaże się, że baner został nielegalnie rozwieszony. Oczywiście kontakt się urwał.
To zdarzenie jest kolejnym przykładem problemu nielegalnego rozwieszania banerów wyborczych, który dotyka społeczeństwo w okresie niemalże kampanii wyborczej. Obywatele oczekują, że kandydaci i ich komitety będą przestrzegać przepisów i poszanują własność prywatną.
Kontrowersje wokół tej sprawy stanowią ważne przypomnienie o potrzebie szanowania praw obywateli i przestrzegania przepisów wyborczych, które regulują rozwieszanie banerów wyborczych.
7 komentarzy
Trzeba mieć tupet aby wieszać banery na prywatnej nieruchomości bez pozwolenia.
Obywatel RP widać że jesteś skończonym pisiorem i uważasz tak jak oni ze w tym kraju możesz wszystko tak jak te psy !!! Więc do budy !!!
Nie warcz na swojego! Dobrze zrobił.
Tej, wyjdź z tej budy, bo psy patrzą na człowieka z szacunkiem, koty z pogardą , a świnie jak na równych sobie, więc?
To teraz właściciel owej działki poniesie konsekwencje za zniszczenie baneru, a polskie masmedia są zawsze w centrum uwagi i popierają akty wandalizmu i nigdy nie piszą rzetelnej informacji do końca
Co jest atakiem wandalizmu,?? Sciagniecie plakatu ze swojego płotu?
Baner nie został zniszczony lecz zdjęty z ogrodzenia, właściciel baneru nie zainteresował się nim i sprawę olał, los baneru powierzył naturze.