Z końcem czerwca ksiądz Krzysztof Stawski przestał pełnić funkcję dyrektora Caritas Archidiecezji Gnieźnieńskiej i został mianowany ekonomem archidiecezji gnieźnieńskiej. Czy jest zadowolony z 12 lat prowadzenia CAG? Czy czegoś nie udało mu się zrealizować?
Jak ksiądz wspomina lata spędzone na stanowisku dyrektora Caritas Archidiecezji Gnieźnieńskiej?
To był naprawdę piękny i owocny czas dla mnie. Pamiętam jak przychodziłem tutaj 12 lat temu. Byłem przerażony, bo Caritas to był dla mnie wielki i skomplikowany organizm, w który nawet nie próbowałem się wcześniej zagłębiać i zastanawiać, jak to funkcjonuje. Zawsze z podziwem patrzyłem na osoby, które to prowadziły. Niewiele z tego rozumiałem i kiedy arcybiskup Kowalczyk oświadczył mi, że mam przyjść tutaj pracować, to rzeczywiście byłem bardzo przerażony. Przerażała mnie ta ilość różnych placówek, działań i złożoność tej sytuacji. Nie znałem przepisów. Co chwilę rzucali mi tutaj jakieś ustawy, paragrafy, rozporządzenia. Z czasem to wszystko dało się jakoś poznać i nauczyć tych wszystkich rzeczy. To, co tutaj zostało stworzone przede mną, udało się utrzymać i w niektórych przypadkach też rozwinąć. Był to czas bardzo piękny i cieszę się, że Pan Bóg dał mi to przeżyć. Po drodze była jeszcze praca w Domu Księży Seniorów, więc też związana z posługą miłosierdzia, charytatywną, którą tutaj w Caritas miałem na co dzień, więc to także było piękne doświadczenie. Tutaj są dwie płaszczyzny – jedna typowo administracyjna, a druga to konkretna służba potrzebującemu człowiekowi i to jest mniej stresujące, bo idzie się do konkretnego człowieka, który jest w potrzebie, rozmawia z nim, on okazuje swoją wdzięczność za pomoc, którą otrzymuje. Ale, żeby móc mu okazać tę pomoc, trzeba było przebrnąć przez ten gąszcz administracyjny, no i tę pomoc organizować.
Ten rok to jest zakończenie naprawdę dużych inwestycji, bardzo potrzebnych, bo zarówno nowy magazyn żywności, jak i Centrum Edukacyjno-Rehabilitacyjne w Powidzu.
Dużych słów pan redaktor użył. To jest normalne. No jest prawdą, że to, co przeżywamy przez ostatnie tygodnie, czyli oddanie ośrodka w Powidzu i oddanie magazynu żywności przy ulicy Wierzbiczany w Gnieźnie, to jest efekt wielu lat pracy. Jestem z tego zadowolony. Jest radość, że będą mogli ludzie z tego korzystać, kształcić się, wypoczywać, mieć dobre warunki do przechowywania żywności, którą Caritas obdarowuje potrzebujących, natomiast jest to oczywiście radość, ale to nasza normalna praca.
Jest jakiś niedosyt? Jest coś, czego nie udało się zrealizować, a zależało na tym?
Im bliżej był ten moment opuszczenia się zbliżał, tym większy żal i smutek. W kurii już przez rok pracowałem, to jednak jest to zupełnie nowe środowisko i zupełnie inaczej funkcjonujące. Będą też inne obowiązki i moje zadania, to jest zupełnie inna praca, tak jest to zorganizowane, tak funkcjonuje i absolutnie nie zamierzam tego zmieniać. Natomiast tutaj był rzeczywiście taki zespół, który często się spotykał. Niektóre rzeczy „tłukliśmy” miesiącami, szukaliśmy rozwiązania i zazwyczaj to się udawało. To była praca zespołowa i cokolwiek się udało osiągnąć, to tylko dlatego, że jest grupa ludzi, którzy są temu oddani. Poza tym placówki żyją swoim życiem. One mają swoich przełożonych, zadania, regulaminy i to także sprawdza się w bardzo dobry sposób. Nie mieliśmy większych przypadków złego zarządzania, kierownicy są bardzo oddani i sumienni i jestem im wdzięczny za tę współpracę. Czy czuję niedosyt? Pewnie tak, bo jednak było mało czasu. Czuję niedosyt, że za mało czasu spędzałem w Domu Dziecka w Kołdrąbiu. Pamiętam, że jak 12 lat temu przyszedłem do Caritas, to obiecałem sobie, że będę tam często przyjeżdżał. Niestety nie udało się. Także tutaj w przedszkolu spędzałem mało czasu, a też obiecałem sobie, że będę wchodził, żeby się z tymi dziećmi pobawić i pomodlić. Niestety nawał obowiązków zabierał sporo czasu i nie wszystko się udało zrobić. Mam świadomość tego, że można było zrobić więcej – dużo więcej.
Nowe zadanie i bardzo wysoko postawiona poprzeczka. Wejście na miejsce księdza ekonoma. Czy ksiądz się w tym odnajdzie?
Nie wiem czy się odnajdę, ale powtarzam sam sobie, że tak samo było 12 lat temu. Kiedy przychodziłem do Caritas byłem przerażony i Pan Bóg jakoś pomógł mi przez to przejść. Jestem świadom, że wchodzę na stanowisko po człowieku, który dokonał bardzo wielu rzeczy i to takich rzeczy, za które można go tylko podziwiać, bo naśladować będzie trudno. Jestem mu wdzięczny, że mnie w to wprowadził. Liczę na Bożą pomoc i ludzkie wsparcie i myślę, że jakoś to będzie. Ojciec duchowny mówił mi, że jak „Pan Bóg Cię posyła, to da tyle siły, żebyś to zrobił”, więc z tym przeświadczeniem idę.
3 komentarze
Wspaniały człowiek i ksiądz dużo mu zawdzięczam
Ksiądz Krzysztof jest wspaniałym Kapłanem czego Sam doświadczyłem ! Życzę Dużo Zdrowia i Wytrwałości! Wszystkiego Dobrego!
Da ksiądz radę. Zawsze daje ksiądz z siebie 200%. Powodzenia