50 lat po napisaniu matury klasa profesor Bożeny Politowicz, byłej dyrektor I LO, spotkała się, aby powspominać szkolne czasy. To nietuzinkowe spotkanie, bowiem absolwenci siadają przy wspólnym stole regularnie co 5 lat.
Ja przyszłam do tego liceum w roku 1969 i dostałam wychowawstwo i tą pierwszą moją klasą była właśnie ta klasa, która spotyka się od matury, który zdawali w 1973 roku, co 5 lat obowiązkowo – mówi Bożena Politowicz, wychowawczyni klasy. Nie było takiej przerwy, żeby po 5 latach nie było spotkania. Dlatego oni są mi wyjątkowo bliscy. Nie ma takiej klasy, która by tak regularnie się spotykała. Są spotkania klasowe innych absolwentów, po wielu latach, ale nie tak regularne. Najciekawsze jest to, że to jest klasa łączona. Tak się zdarzyło, że w trzeciej klasie do tej rodzimej klasy doszło 12 osób z innej klasy, którą po prostu podzielono, zlikwidowano w szkole. Oni się zasymilowali i do tej pory bardzo dobrze się czują. Maturę zdawało 39 osób, wszyscy zdali. To nie była klasa orłów, to była klasa normalna. Widać było wśród nich serdeczność. Przychodzili czasami do mnie ze swoimi problemami. Mi to się bardzo podobało i byłam wręcz dumna, że taki uczeń przychodzi do mnie ze swoimi problemami. Ja o nich wszystko wiedziałam – co się w domach dzieje, o rodzinie. To właśnie nas zbliżało. W tym czasie było bardzo często organizowane wycieczki. Bywaliśmy na wycieczkach co roku, a nawet częściej. Byliśmy nawet za granicą, w NRD, bo otworzyli granice. Pojechaliśmy na 3 dni do Berlina. Okazało się, że musimy przedłużyć nocleg o 1 dzień. Milicja nas szukała, bo nie wróciliśmy na czas. Trudno było się porozumieć, bo nie było komórek i takich technologii, żeby szybko zawiadomić. Wszystko oczywiście dobrze się skończyło. Na tych pierwszych spotkaniach po maturze bawiliśmy się do białego rana, bo przecież ja jestem od nich tylko 11 lat starsza, więc wtedy ta różnica naprawdę nie była duża.
Jedną z uczennic profesor Bożeny Politowicz była późniejsza dyrektor I LO, Bogusława Młodzikowska.
W 1973 roku pisałam maturę – mówi Bogusława Młodzikowska, absolwentka I LO, późniejsza dyrektor szkoły. Byłam pod opieką pani Politowicz, to była moja wychowawczyni. Potem, jak rozpoczynałam pracę tutaj w liceum, już jako osoba z 10-letnim stażem nauczycielskim w 1991 roku, to wówczas dyrektorem była pni profesor Politowicz. Także my pracowałyśmy ze sobą w relacji uczennica – nauczyciel, ale również w relacji dyrektor i jego zastępca. Ja naprawdę tę szkołę czuję, mam w sobie z tego właśnie tytułu, że moje najpiękniejsze przeżycia dotyczą lat właśnie licealnych. Tutaj nawiązały się nasze przyjaźnie, które owocują spotkaniami co 5 lat. Bariery czasowej nie ma, bo gdy się spotykamy, to rozmawiamy tak, jakbyśmy siedzieli w ławce, a przeżyć jest dużo, wiele miłych wspomnień, ale też mamy przykre takie zdarzenia, które nas połączyły, bo 5 z nas już nie żyje. Generalnie rzecz biorąc pracowałam na rzecz tej szkoły z perspektywy uczennicy, która ją bardzo ceniła. Wszystko to, co przez te 23 lata było moim udziałem, dotyczyło także pielęgnowania tradycji i ceremoniału szkoły. (…) Stanowisko dyrektora obejmowała po pani profesor Politowicz. Najpierw douczałam się przy niej do tej funkcji, a później, po 8 latach przez 15 lat byłam szefową naczelną, ale zawsze, gdy zdarzały się jakieś sytuacje podbramkowe mogłam się zwrócić do pani Politowicz i zawsze mogłam liczyć na przychylność mojej pani dyrektor, mojej wychowawczyni, czyli pani Bożeny Politowicz.
Spotkanie po 50 latach przepełnione było emocjami. Nie zabrakło wspomnień, uścisków i rozmów na każdy temat. Emerytowana wychowawczyni przyniosła ze sobą plakietkę z kryształowej pamiątki, którą otrzymała od klasy, kiedy jej uczniowie wchodzili w dorosłe życie. Jak podkreśla, ten drobny upominek ma dla niej wyjątkowe znaczenie.
Kolejne spotkanie już za 5 lat.
2 komentarze
Jest taka klasa 11e matura 1969rok wychowawczyni pani profesor Maria Cisło, spotykamy się regularnie każdego roku
Fajni, normalnie wyglądający ludzie.