Wczoraj, w ramach 6-tej kolejki IV ligi, Pelikan Niechanowo rozegrał wyjazdowe spotkanie z Lechią Kostrzyn. Mecz ten zarówno piłkarze, jak i kibice GLKS-u w stu procentach uznać mogą za najbardziej nieudany w IV-ligowej historii Pelikana, a wywieziony z Kostrzyna remis 0:0 śmiało można nazwać szczęśliwym.
Spotkanie z Lechią było pierwszym pod wodzą nowego trenera, Mirosława Czuryło; niestety pan Czuryło tego debiutu nie zaliczy do udanych. Jego kiepsko dysponowani podopieczni zagubili się na kostrzyńskim boisku i po raz pierwszy od ponad dwóch lat nie zdobyli w ligowym meczu ani jednego gola.
Na szczęście dla Pelikana, również zawodnikom Lechii gola nie udało się zdobyć, choć szans na to gospodarzom nie brakowało, a niejeden obiektywny obserwator, patrząc na "popisy" niechanowskiej defensywy, na pewno do teraz dziwi się, że Lechia nie przełamała ponad dwuletniej passy Pelikana bez porażki w ligowym meczu. Spośród kostrzyńskich zawodników najbardziej może pluć sobie w brodę Rafał Wiąz, który w pierwszej połowie meczu otrzymał w polu karnym podanie od swojego kolegi i mając na drodze do bramki tylko jednego obrońcę Pelikana, trafił piłką akurat prosto w niego.
W 55 minucie meczu zasłużoną drugą żółtą kartkę (i w konsekwencji czerwoną) zobaczył obrońca Pelikana Taras Maksymiv. Osłabione "Pelikany" jakby zdwoiły swoją czujność i koncentrację i o dziwo zaczęły grać nieco lepiej. Najbliżej zdobycia gola był ofensywny duet Zagdański-Pawlak. W 55 minucie "Zagi" znalazł się sam na sam z bramkarzem Lechii. Jego strzał trafił jednak wprost w nogi kostrzyńskiego golkipera, a liczący na skuteczną dobitkę Pawlak musiał obejść się smakiem – po jego uderzeniu piłka trafiła w słupek.
Ostatecznie wczorajsza potyczka Pelikana z Lechią zakończyła się remisem 0:0. W Kostrzynie taki rezultat na pewno wywołał niedosyt, bo Lechia była naprawdę blisko wywalczenia trzech punktów. W Niechanowie raczej wszyscy o wczorajszym meczu woleliby zapomnieć…
Po sześciu kolejkach, z czternastoma punktami na koncie, Pelikan zajmuje trzecie miejsce w tabeli poznańskiej IV ligi. Kolejne spotkanie zielono-czarni zagrają na Plantach – w przyszłą niedzielę, 21 września, przeciwko Zjednoczonym Trzemeszno; początek meczu o godz. 15.00.
Na szczęście dla Pelikana, również zawodnikom Lechii gola nie udało się zdobyć, choć szans na to gospodarzom nie brakowało, a niejeden obiektywny obserwator, patrząc na "popisy" niechanowskiej defensywy, na pewno do teraz dziwi się, że Lechia nie przełamała ponad dwuletniej passy Pelikana bez porażki w ligowym meczu. Spośród kostrzyńskich zawodników najbardziej może pluć sobie w brodę Rafał Wiąz, który w pierwszej połowie meczu otrzymał w polu karnym podanie od swojego kolegi i mając na drodze do bramki tylko jednego obrońcę Pelikana, trafił piłką akurat prosto w niego.
W 55 minucie meczu zasłużoną drugą żółtą kartkę (i w konsekwencji czerwoną) zobaczył obrońca Pelikana Taras Maksymiv. Osłabione "Pelikany" jakby zdwoiły swoją czujność i koncentrację i o dziwo zaczęły grać nieco lepiej. Najbliżej zdobycia gola był ofensywny duet Zagdański-Pawlak. W 55 minucie "Zagi" znalazł się sam na sam z bramkarzem Lechii. Jego strzał trafił jednak wprost w nogi kostrzyńskiego golkipera, a liczący na skuteczną dobitkę Pawlak musiał obejść się smakiem – po jego uderzeniu piłka trafiła w słupek.
Ostatecznie wczorajsza potyczka Pelikana z Lechią zakończyła się remisem 0:0. W Kostrzynie taki rezultat na pewno wywołał niedosyt, bo Lechia była naprawdę blisko wywalczenia trzech punktów. W Niechanowie raczej wszyscy o wczorajszym meczu woleliby zapomnieć…
Po sześciu kolejkach, z czternastoma punktami na koncie, Pelikan zajmuje trzecie miejsce w tabeli poznańskiej IV ligi. Kolejne spotkanie zielono-czarni zagrają na Plantach – w przyszłą niedzielę, 21 września, przeciwko Zjednoczonym Trzemeszno; początek meczu o godz. 15.00.
Ernest Kowalski