We wczorajszym meczu 5. kolejki IV ligi Pelikan Niechanowo pokonał u siebie drużynę GKS-u Dopiewo 3:0. Zwycięstwo to pozwoliło niechanowskiej ekipie ponownie znaleźć się na szczycie ligowej tabeli.
Początek wczorajszego meczu zapowiadał twardy i ostry bój o każdą piłkę. Niestety czasem zbyt brutalne podejście do gry obu drużyn zaważyło na atrakcyjności spotkania, a próby przejęcia piłki zbyt często musiał przerywać sędzia główny.
Jedno z takich niezgodnych z duchem futbolu zachowań skończyło się dość niefortunnie dla gości z Dopiewa. W 17 minucie meczu nieprzepisowe zatrzymanie w polu karnym Huberta Oczkowskiego zaskutkowało podyktowaniem rzutu karnego; tę wyśmienitą szansę na 1:0 dla Pelikana w stu procentach wykorzystał Damian Pawlak. A Oczkowski jeszcze kilka razy gościł w polu karnym rywala, konsekwentnie szukając drogi do bramki GKS-u. Swoje plany "Oczko" zrealizował w 34 minucie meczu, mocnym strzałem z linii pola karnego, zwiększając prowadzenie Pelikana na 2:0.
W drugiej połowie kibice mogli obejrzeć zdecydowanie więcej ładnych akcji. Wciąż jednak obraz gry przyćmiony był zbyt ostrymi zagraniami. W tym kontekście warto dodać, że arbiter główny wczorajszego spotkania aż dziewięć razy sięgał po żółtą kartkę. Dwa kartoniki w tym kolorze ujrzał kapitan Pelikana Paweł Ignasiński, który z czerwoną kartką na koncie musiał opuścić boisko w 68 minucie, poważnie osłabiając swój zespół. Goście z Dopiewa zwietrzyli szansę na kontaktowego gola. Zbytni optymizm odbił im się jednak sporą czkawką – wprowadzony do gry w drugiej połowie Kamil Chopcia przypuścił atak prawą flanką i dośrodkował na piąty metr. Piłka trafiła wprost pod nogi dopiewskiego obrońcy, który ku zaskoczeniu i jednoczesnej radości niechanowskich kibiców pokonał własnego bramkarza, ustalając tym samym wynik wczorajszego spotkania na 3:0. Była to 73 minuta meczu.
Na kilka sekund przed końcowym gwizdkiem szansę na gola miał jeszcze brat Kamila, Adrian. Niestety piłka po jego uderzeniu zamiast w siatce GKS-u znalazła się w brzozach okalających niechanowskie Planty. Zanim zabrzmiał końcowy gwizdek, dyrektor sportowy Pelikana poinformował zebraną publiczność o odejściu z klubu trenera Mariusza Bekasa. Informacja ta spotkała się z różną reakcją na trybunach; no cóż, zaskoczeni byli chyba wszyscy. Trener Bekas w najbliższych dniach rozpocznie pracę z III-ligową Polonią ze Środy Wielkopolskiej, a nazwisko nowego trenera Pelikana poznamy być może już jutro.
Kolejny mecz Pelikan rozegra na wyjeździe. 13 września, już pod wodzą nowego trenera, GLKS podejmie w Kostrzynie tamtejszą Lechię.
Jedno z takich niezgodnych z duchem futbolu zachowań skończyło się dość niefortunnie dla gości z Dopiewa. W 17 minucie meczu nieprzepisowe zatrzymanie w polu karnym Huberta Oczkowskiego zaskutkowało podyktowaniem rzutu karnego; tę wyśmienitą szansę na 1:0 dla Pelikana w stu procentach wykorzystał Damian Pawlak. A Oczkowski jeszcze kilka razy gościł w polu karnym rywala, konsekwentnie szukając drogi do bramki GKS-u. Swoje plany "Oczko" zrealizował w 34 minucie meczu, mocnym strzałem z linii pola karnego, zwiększając prowadzenie Pelikana na 2:0.
W drugiej połowie kibice mogli obejrzeć zdecydowanie więcej ładnych akcji. Wciąż jednak obraz gry przyćmiony był zbyt ostrymi zagraniami. W tym kontekście warto dodać, że arbiter główny wczorajszego spotkania aż dziewięć razy sięgał po żółtą kartkę. Dwa kartoniki w tym kolorze ujrzał kapitan Pelikana Paweł Ignasiński, który z czerwoną kartką na koncie musiał opuścić boisko w 68 minucie, poważnie osłabiając swój zespół. Goście z Dopiewa zwietrzyli szansę na kontaktowego gola. Zbytni optymizm odbił im się jednak sporą czkawką – wprowadzony do gry w drugiej połowie Kamil Chopcia przypuścił atak prawą flanką i dośrodkował na piąty metr. Piłka trafiła wprost pod nogi dopiewskiego obrońcy, który ku zaskoczeniu i jednoczesnej radości niechanowskich kibiców pokonał własnego bramkarza, ustalając tym samym wynik wczorajszego spotkania na 3:0. Była to 73 minuta meczu.
Na kilka sekund przed końcowym gwizdkiem szansę na gola miał jeszcze brat Kamila, Adrian. Niestety piłka po jego uderzeniu zamiast w siatce GKS-u znalazła się w brzozach okalających niechanowskie Planty. Zanim zabrzmiał końcowy gwizdek, dyrektor sportowy Pelikana poinformował zebraną publiczność o odejściu z klubu trenera Mariusza Bekasa. Informacja ta spotkała się z różną reakcją na trybunach; no cóż, zaskoczeni byli chyba wszyscy. Trener Bekas w najbliższych dniach rozpocznie pracę z III-ligową Polonią ze Środy Wielkopolskiej, a nazwisko nowego trenera Pelikana poznamy być może już jutro.
Kolejny mecz Pelikan rozegra na wyjeździe. 13 września, już pod wodzą nowego trenera, GLKS podejmie w Kostrzynie tamtejszą Lechię.
Ernest Kowalski