W Gnieźnie istnieją dwa sklepy z dopalaczami. Pomimo walki, którą podejmuje Powiatowa Stacja Sanitarno Epidemiologiczna, sklepy wykorzystują luki prawne i nadal prowadzą sprzedaż niebezpiecznych dla życia produktów. Czy jest szansa, aby to się w końcu zmieniło?
Hałas, dziwnie zachowująca się młodzież siedząca przy placu dla dzieci i piaskownicy – to problemy mieszkańców bloku, który znajduje się obok sklepu z dopalaczami przy ul. Roosevelta. Niestety nic z tym nie można zrobić, ponieważ właściciele sklepu wykorzystują luki prawne i bez przerwy prowadzą handel dopalaczami. Nieustanną walkę z tym procederem podejmuje gnieźnieńskie SANEPID. Prowadzimy 3 postępowania w tej sprawie, w których nałożyliśmy kary w wysokości: 20 tys. Zł, 20 tys. Zł oraz 40 tys. – mówi Barbara Bultrowicz, kierownik Sekcji Higieny Pracy PSSE w Gnieźnie . Niestety firmy, które skontrolowaliśmy i , którym wytoczyliśmy postępowanie odwołują się od naszej decyzji. Z treści tych odwołań wynika, że kancelarie reprezentujące te podmioty mają szablon, który wysyłają do wszystkich Stacji Sanitarno-Epidemiologicznych, w których to szablonach nawet nie zmieniają nazwiska Powiatowego Inspektora. W Gnieźnie mamy dwa punkty z dopalaczami: na ul. Łubieńskiego oraz na ul. Roosevelta. Łącznie zabezpieczyliśmy ponad dwieście paczek z dopalaczami. Paczki z dopalaczami są przynoszone każdego dnia, tylko na potrzeby sprzedaży dziennej, dlatego jest to taka, a nie inna ilość skonfiskowanych produktów. Niestety pomimo naszych starań sklep na ul. Roosevelta cały czas funkcjonuje. W tym miejscu prowadzone są dwie działalności gospodarcze: jedna legalna, a druga nielegalna – właśnie ze sprzedażą tych dopalaczy. Z tego względu nie mamy podstaw prawnych do zamknięcia tego sklepu, dlatego, że podmiot gospodarczy, który prowadzi tam legalną sprzedaż może żądać odszkodowania i otwarcia sklepu. Wykonaliśmy 3 badania produktów o różnych nazwach. Okazało się, że w tych dopalaczach występują takie same substancje trujące. Pomimo tego, że wycofujemy dany produkt ze sprzedaży, firmy zmieniają tylko nazwę i sprzedają praktycznie to samo, ale w innym opakowaniu. Pomimo poprawek do ustawy, które cały czas są przygotowywane przez rząd, problem jest o tyle trudny, że nawet jeżeli dana substancja będzie widniała jako zakazana, to wystarczy zmienić jej skład chemiczny, np. jeden pierwiastek, i już będzie to zupełnie inny produkt w świetle ustawy. Dlatego uważamy, że najważniejsza w tym momencie jest edukacja młodych ludzi. Jako SANEPID nie mamy wystarczającej mocy prawnej, by zamknąć sklep z dopalaczami, ale cały czas podejmujemy walkę.
Zażywanie dopalaczy jest bardzo niebezpieczne, dlatego że w momencie, kiedy do szpitala trafia osoba zatruta dopalaczami, lekarze nie wiedzą co w nich się znajdowało, jakie substancje przedostały się do organizmu , a co za tym idzie, co muszą podać pacjentowi.
3 komentarze
Panie wolą nękać sklepy spożywcze i różne hurtownie. Wiemy dlaczego.
Pani Winiarska niech pani nie jeczy, rzadzi przeciez uwielbiana przez pania platworma PO.
Tylko jeczeć potraficie