Justyna Płomińska była mieszkanką Domu Samotnej Matki i Dziecka od stycznia bieżącego roku. 1 lipca musiała opuścić placówkę. Kobieta twierdzi, że było to spowodowane zwróceniem przez nią uwagi na przeterminowane jedzenie podawane dzieciom. Dyrektor ośrodka oraz pozostałe mieszkanki są jednak innego zdania.
Pani Justyna ma 35 lat i wraz ze swoim 9-letnim synem trafiła do Domu Samotnej Matki i Dziecka w Gnieźnie w styczniu bieżącego roku. Od stycznia przebywałam w Domu Samotnej Matki i Dziecka prowadzonym przez Caritas w Gnieźnie – mówi Justyna Płomińska. Skierował mnie tam Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej. Według decyzji MOPS mogłabym jeszcze przebywać w tym domu, jednak dyrektor placówki – pani Lucynie Muniak – nie spodobało się kilka słów prawdy z mojej strony i zrobiła krótką notatkę, że muszę ten ośrodek jednak opuścić, ponieważ ona nie wyraża zgody abym ja na terenie tego ośrodka przebywała. Na tej podstawie musiałam opuścić ośrodek, udałam się do MOPS-u zapytać co dalej mam zrobić. Dostałam propozycję, że razem z dzieckiem mam udać się do hotelu Orzeł, w którym mam przebywać do poniedziałku. W poniedziałek mam odebrać decyzję kierującą mnie i dziecko do ośrodka w Ełku. Jest mi bardzo przykro, ponieważ mówiłam czy pisałam w dobrej wierze, publicznie, na temat jedzenia, jakie dzieci otrzymywały. Jedzenie było po terminie ważności, chleb był z pleśnią. Miałam świadomość, że jest pomoc z MOPS-u, że idą na to pieniądze i to wcale niemałe pieniądze, i żeby te dzieci musiały jeść przez tydzień czasu serki po datach ważności to już przesada. Będąc w trudnej sytuacji nie oznacza przecież, że człowiek ma być jeszcze "zgnojony" w ośrodku. Podejrzewam, że to moje publiczne mówienie o tych problemach zdenerwowało panią dyrektor. Przez cały okres mojego pobytu byłam osobą spokojną, jeszcze inne mieszkanki uspokajałam. Mi zdarzyło się raz podnieść głos i przekląć w rozmowie. Absolutnie nie zgadzam się z tym co jest napisane w notatce, to jest odczucie pani Lucyny Muniak. Cokolwiek zgłaszałam, to robiłam to dla dobra dzieci.
Lucyna Muniak – dyrektor Domu Samotnej Matki i Dziecka twierdzi, że pani Justyna od dłuższego czasu stwarzała problemy, notorycznie łamiąc regulamin. Nasz dom jest przeznaczony dla Pań, które pochodzą z naprawdę różnych środowisk – mówi Lucyna Muniak. Przychodzą do nas z bagażem różnych doświadczeń. Przy ilości ponad 20-stu mieszkanek razem z dziećmi, konieczne jest przestrzeganie odpowiedniego regulaminu oraz zasad funkcjonowania i współżycia wśród mieszkanek i pracowników. Jedną z takich zasad jest kulturalne odnoszenie się do wszystkich w domu. Panie są z różnym bagażem doświadczeń, często też są po sytuacjach związanych z przemocą. Dbamy o to, żeby nie było krzyków i przeklinania na terenie naszego ośrodka. Tego akurat pani Justyna nie zrozumiała. Była u nas przez ponad pół roku. Mieliśmy różne uwagi co do jej zachowania, natomiast we wtorek (1 lipca) pani Justyna przekroczyła wszelkie granice zachowania, włącznie z wulgaryzmami, wykrzykiwaniem na korytarzu, obrażaniem pracowników. Niestety należało podjąć taką a nie inną decyzję. Pani Justyna została poinformowana w środę, że musi opuścić nasz dom. Mając na względzie to, że jest u nas ze względu na to, że nie ma gdzie mieszkać i ma pod opieką małoletniego syna, ja nie kazałam jej się z minuty na minutę pakować się i wynosić – dałam jej czas do czwartku, do godz. 12.00.
W maju odbyło się spotkanie, w którym uczestniczyli pracownicy Domu Samotnej Matki i Dziecka, MOPS-u oraz pani Justyna. Ustalono wówczas, że kobieta będzie mogła przebywać na terenie ośrodka do końca czerwca, co zostało zaakceptowane przez panią Justynę. Dyrekcja dowiedziała się jednak od innych mieszkanek, że kobieta zmieniła zdanie. Otrzymała decyzję o przeniesieniu do innego do ośrodka, której nie przyjęła. MOPS wycofał w końcu tą decyzję i pani Justyna miała pozostać w Gnieźnie.
1 lipca pani Justyna po raz kolejny złamała regulamin. Tym razem dyrektor była zmuszona do usunięcia mieszkanki z ośrodka. W czwartek, 3 lipca, w południe pani Justyna miała się wyprowadzić. Kobieta nie zamierzała jednak tego zrobić. Kobieta opuszczała ośrodek w eskorcie Policji, ponieważ nie zastosowała się do polecenia dyrekcji, które jednoznacznie nakazywało opuszczenie ośrodka.
Podopieczne Domu Samotnej Matki i Dziecka przyznają, że teraz, kiedy pani Justyna opuściła ośrodek, mogą odetchnąć i cieszyć się ciszą i spokojem. W czasie, kiedy kobieta przebywała razem z nimi dochodziło często do sprzeczek i kłótni, których przyczyną było najczęściej niedostosowanie się pani Justyny do panujących zasad. Nie wypełniała obowiązków podczas swoich dyżurów, które dotyczyły np. sprzątania. Krzyczała na dzieci, które np. po umyciu przez nią okna oparły się ręką o czystą szybę. Jej syn nie słuchał się nie tylko jej, ale i pań przedszkolanek. Źle odnosił się do niej oraz do innych dzieci. Miała pretensje o to, że nie może spać np. do godz. 9.00 – 10.00, kiedy to zazwyczaj o godz. 8.00 wszyscy się budzą, wychodzą z pokoi i idą na śniadanie. Zachowywała się tak, jakby była tu za karę – mówi jedna z mieszkanek. Nie traktowała domu tak jak my, czyli miejsca, gdzie ludzie chcą nam pomóc. My doceniamy to i jesteśmy wdzięczni za to, co pracownicy domu dla nas robią. Pani Justyna wręcz odwrotnie. Uważała, że ona wie lepiej. Teraz, kiedy jej nie ma możemy spokojnie usiąść i porozmawiać. Nasze dzieci dostają czasem jakieś batony, soki itp. Pani Justyna powiedziała, że ani ona, ani jej syn tego jeść nie będą. I niestety jej syn tylko mógł patrzeć jak inne dzieci dostają soki i je piją. Twierdziła, że jedzenie jest przeterminowane albo stare i, że ona tego nie chce. Oczywiście to nie była prawda.
Lucyna Muniak – dyrektor Domu Samotnej Matki i Dziecka twierdzi, że pani Justyna od dłuższego czasu stwarzała problemy, notorycznie łamiąc regulamin. Nasz dom jest przeznaczony dla Pań, które pochodzą z naprawdę różnych środowisk – mówi Lucyna Muniak. Przychodzą do nas z bagażem różnych doświadczeń. Przy ilości ponad 20-stu mieszkanek razem z dziećmi, konieczne jest przestrzeganie odpowiedniego regulaminu oraz zasad funkcjonowania i współżycia wśród mieszkanek i pracowników. Jedną z takich zasad jest kulturalne odnoszenie się do wszystkich w domu. Panie są z różnym bagażem doświadczeń, często też są po sytuacjach związanych z przemocą. Dbamy o to, żeby nie było krzyków i przeklinania na terenie naszego ośrodka. Tego akurat pani Justyna nie zrozumiała. Była u nas przez ponad pół roku. Mieliśmy różne uwagi co do jej zachowania, natomiast we wtorek (1 lipca) pani Justyna przekroczyła wszelkie granice zachowania, włącznie z wulgaryzmami, wykrzykiwaniem na korytarzu, obrażaniem pracowników. Niestety należało podjąć taką a nie inną decyzję. Pani Justyna została poinformowana w środę, że musi opuścić nasz dom. Mając na względzie to, że jest u nas ze względu na to, że nie ma gdzie mieszkać i ma pod opieką małoletniego syna, ja nie kazałam jej się z minuty na minutę pakować się i wynosić – dałam jej czas do czwartku, do godz. 12.00.
W maju odbyło się spotkanie, w którym uczestniczyli pracownicy Domu Samotnej Matki i Dziecka, MOPS-u oraz pani Justyna. Ustalono wówczas, że kobieta będzie mogła przebywać na terenie ośrodka do końca czerwca, co zostało zaakceptowane przez panią Justynę. Dyrekcja dowiedziała się jednak od innych mieszkanek, że kobieta zmieniła zdanie. Otrzymała decyzję o przeniesieniu do innego do ośrodka, której nie przyjęła. MOPS wycofał w końcu tą decyzję i pani Justyna miała pozostać w Gnieźnie.
1 lipca pani Justyna po raz kolejny złamała regulamin. Tym razem dyrektor była zmuszona do usunięcia mieszkanki z ośrodka. W czwartek, 3 lipca, w południe pani Justyna miała się wyprowadzić. Kobieta nie zamierzała jednak tego zrobić. Kobieta opuszczała ośrodek w eskorcie Policji, ponieważ nie zastosowała się do polecenia dyrekcji, które jednoznacznie nakazywało opuszczenie ośrodka.
Podopieczne Domu Samotnej Matki i Dziecka przyznają, że teraz, kiedy pani Justyna opuściła ośrodek, mogą odetchnąć i cieszyć się ciszą i spokojem. W czasie, kiedy kobieta przebywała razem z nimi dochodziło często do sprzeczek i kłótni, których przyczyną było najczęściej niedostosowanie się pani Justyny do panujących zasad. Nie wypełniała obowiązków podczas swoich dyżurów, które dotyczyły np. sprzątania. Krzyczała na dzieci, które np. po umyciu przez nią okna oparły się ręką o czystą szybę. Jej syn nie słuchał się nie tylko jej, ale i pań przedszkolanek. Źle odnosił się do niej oraz do innych dzieci. Miała pretensje o to, że nie może spać np. do godz. 9.00 – 10.00, kiedy to zazwyczaj o godz. 8.00 wszyscy się budzą, wychodzą z pokoi i idą na śniadanie. Zachowywała się tak, jakby była tu za karę – mówi jedna z mieszkanek. Nie traktowała domu tak jak my, czyli miejsca, gdzie ludzie chcą nam pomóc. My doceniamy to i jesteśmy wdzięczni za to, co pracownicy domu dla nas robią. Pani Justyna wręcz odwrotnie. Uważała, że ona wie lepiej. Teraz, kiedy jej nie ma możemy spokojnie usiąść i porozmawiać. Nasze dzieci dostają czasem jakieś batony, soki itp. Pani Justyna powiedziała, że ani ona, ani jej syn tego jeść nie będą. I niestety jej syn tylko mógł patrzeć jak inne dzieci dostają soki i je piją. Twierdziła, że jedzenie jest przeterminowane albo stare i, że ona tego nie chce. Oczywiście to nie była prawda.
(Buk)
33 komentarze
No i wykrakałam. Justyna B okazała się zwykłą złodziejką i włamywaczką. Po co iść do pracy, po co się męczyć. Piszecie że ma 38 lat. Wygląda na zdjęciu w innym waszym artykule na ponad 50. To zdjęcie z zatrzymania na policji ?
Uczcie ich tak dalej – wstawanie o 8:00 na gotowe śniadanko i cały dzień nic nie robienia. Ja rozumiem, że są ludzie którzy mają trudną sytuację ale jeżeli ktoś oczekuje pomocy to sam w zamian powinien coś od siebie dać.
No i zakończyła Pani swoim ostatnim – mam nadzieję- występem
DOKŁADNIE!!!
Minęły lata a pani Bykowska dalej nie podjęła pracy. Dalej żyje na koszt podatnika. Z Caritasu do MOPSu z MOPS-u do naiwnych ludzi. Całe dnie spędza na facebooku i pisze takie rzeczy od których włosy staja na głowie.Jak ktoś ma silne nerwy to niech zajrzy https://www.facebook.com/jplomyk?fref=ts
Justyna ma problem z przyznaniem sie do wlasnych bledow. Chodzila z dupa wypieta i zadartym nosem pseudo paniusia zafascynowana putinem. Splesnialy chleb owszem byl ,bo pazernie tyle brali ze zostawal w glowie sie powalilo ,ze za darmo . A ta teraz afere kreci bo pogoniona zostala . Czarna owca . Odludek … Kacper fajny chlopal ,szkoda go.
chciałabym tylko dodać,że nie mam powodów aby mówić pisać nieprawdę!!! 🙂 Wszystko mam nagrane i udokumentowane,tak więc zakańczam temat 🙂 Pozdrawiam
ciekawe dlaczego Caritas wyrzucił tą Panią skoro decyzję kierującą wydał MOPS? MOPS powinien mieć wgląd w to na co przeznacza pieniądze.
czyli może masz sąsiadkę złodziejkę?!?
Ta pani na zdjęciu to pani dyrektor.
Z tego co ja wiem, to nikt nikogo do niczego nie zmusza. Gdyby dzieci i mama jadły takie rzeczy to szpital byłby oblężany poprzez mieszkanki tego domu na zatrucia pokarmowe, lecz jednak takie rzeczy nie miały miejsca. Jak już coś piszecie, to przemyślcie, bo boki idzie zrywać.
Przeterminowane jedzenie? Chyba nikt normalny sam na siebie bata nie kręci. Co Wy w ogóle piszecie? Macie pojęcie, jakie skutki ponosi ludzki organizm po przyjęciu chleba z pleśnią lub innych produktów niezdatnych do spożycia? To są pomówienia bezpodstawne, bo wierzyć się nie chcę, że ktoś tak nierozważnie zarządza.
To jest dom, gdzie zamieszkują dorosłe osoby z dziećmi, zatem nikt ich nie będzie za rączkę prowadził i mówił, jak trzeba się zachowywać na ulicy czy w innych miejscach.
Chyba niektórzy pojęcia nie mają, na jakiej zasadzie działa taka placówka i w jakim celu takowa istnieje, w roli głównej z p. Płomińską jak można wyczytać.
Pozdrawiam niedoinformowanych, „trzeźwo” myśląca czytelniczka.
Może mamuśka opaliła się na słońcu? Czy każdy oczekujący godziwego traktowana to ” arystokracja ” ? Mieszkam blisko Ośrodka ..często widzę bardzo młode kobiety wychodzące na spacery z dziećmi…dzieci są w wózkach…matki palą na ulicy papierosy…używają wulgaryzmów ..są ubrane wyzywająco….Czy to właśnie te kobiety wypowiadały się pozytywnie o Ośrodku ? Co do jedzenia ….miałem sąsiadkę,która pracowała tam w kuchni …często przynosiła do domu różne produkty…rozdawała je sąsiadom…znajomym…Kto nie dostał swojego przydziału ? A może niektóre z tych wynoszonych produktów w ogóle nie ujrzały świateł stołówki w Ośrodku ? Pozdrawiam…
Oj nie ładnie a żyjecie z naszych podarków p.dyr.wstyd .
Dlaczego PANI dyrektor wypowiada się nie na temat!
Mowa jest o przeterminowanym jedzeniu a Pani dyrektor opowiada o nieodpowiednim zachowaniu kobiety może powie co podaje się do jedzenia w tym Ośrodku Caritas biednym dzieciom
Popatrzcie na mamuskę spalona na solarium pindzia hrabina z wymaganiami tylko bez majątku- do pracy – to głupot się ode chce wypisywać- jak by jadła spleśniały chleb ona i cała reszta z ośrodka już dawno doszło by tam do jakiegoś zatrucia pokarmowego a jakoś sanepid niczego takiego nie ogłosił . Dla dobra dzieci -tak tak już to widzę od stycznia do tej pory nic ze swoim życiem nie zrobiła a chce komuś wmówić ze to co robi to dla dobra dzieci – sama niech się poukłada da coś od siebie a potem wymaga od innych .
Serek,jak to serek,ale chleba z pleśnią chyba pan nie je. Dobrze kobieta zrobiła,se się postawiła. Sama mam dziecko i nie dała bym dziecku takiego chleba. To szczyt chamstwa w takim schronisku. Kasę biorą do siebie,a ludziom dają jedzenie z darów. Telewizja powinna tam zawitać!!!!
Dyrekcja do wymiany:-((((
Samotna matka trafiajac do takiego miejsca, powinna patrzec i ratowac swoja przyszlosc a nie wybrzydzac i jeszcze takie jw rzeczy robic. Czy pani Plominska oby wie o co w ogole jej chodzi?Jak mozna wlasne dziecko narazac na takie posmiewiska? Zal tego chlopca i nic wiecej w tej sprawie.
To co opowiedziała była mieszkanka to prawda też mieszkałam w tym domu. Przeterminowane jedzenie to standard nasze dzieci nie raz jadły chleb z pleśnią albo stare jedzenie. Wstyd mówić ale większość kobiet które tam mieszka to kobiety lekkich obyczajów, które na spacerach z dziećmi dorabiają sobie parę groszy na spotkaniach intymnych, ale pracownicy i reszta udają że o tym nie wiedzą!!!!!!
Najwyższy czas to zmienić pod dachem kościoła takie rzeczy się dzieją i nikt z tym nic nie robi ogólnie mówiąc to noclegownia bo schronisko to za wielkie słowo
Ta kobieta nie ma nic – mieszkania, pieniędzy. Nikt jej nie chciał pomóc a jeszcze wybrzydza!
* piszemy 'cheB’ 🙂
Nie wierzę w żadne słowa pani dyrektor i tej grupy kobiet. Żyjemy w państwie prawa i nikt nie ma prawa dyskryminować kogokolwiek tylko za to że ma inne zdanie! Wstydźcie się baby, jakie wy jesteście nieszczęśliwe na czele z tą dyrektor, ile w was jadu. Kto upoważnił was pisać jakiekolwiek opinie, pani dyrektor? żenada!
W zeszłym roku to mieszkanki tego ośrodka oddawały się facetom za pieniądze.Tam jest totalny cyrk. Brak nadzoru,a panie które tam paracują, przychodzą tylko po wypłatę i nic nie robią.
a gdzie współczucie dla drugiego człowieka i wybaczanie błędów i grzechów – to placówka KATOL-icka ?! żenada co dziecko sobie myślało kiedy razem z mamą byli wyprowadzani przez policję – za to że upomniała się o to, by dbać o zdrowie własnego dziecka….
(tak abstrahując od tematu)-ps. niech uda się do prof. Hazana – on jej na pewno pomoże…
do czytelnik – oczywiście, uczmy wyzyskiwaczy że z biednymi można zrobić wszystko, a klechy niech się bawią z dotacji miasta
miałem „przyjemność” pomagać kiedyś w kuchni w karitasie – to wszystko prawda wszystko się robi za pieniądze naiwnych a w zamian nie daje się od siebie nic -tylko kasa się liczy dla kleru, mohery -za tace nie kupisz nieba -ja modlę się dla siebie w domu żeby nie grzeszyć patrząc na tą czarną klerowską mafię.
ps w Gnieźnie oddałem kiedyś łóżko po babci na rehabilitację w Caritasie, sytuacja jednak skłoniła mnie do tego że chciałem je odzyskać po 2 tygodniach-usłyszałem że mogę je sobie odpłatnie pożyczyć !!! SKANDAL i CHAMSTWO-nigdy nic na CARITAS!!!!!
w Gnieznie zawsze dzieje sie tak ze gdy zle rzeczy wychodza najaw to probuja to zatuszowac . ona sie postawila systemowi wiedzac jakie moga byc konsekwencje. popieram ją, no ale oczywiscie reszta podkuli ogon i beda mowic ze jest ok i sprawa szybciutko ucichnie to jest Gniezno, to jest Polska….
no sorry ale tez bymn zrobila wojne gdyby moje dziecko mialo jesc splesnialy chlep czy tez cokolwiek po terminie. owszem ja moge zjesc serek ktory jest nawet tydzien po terminie ale nie dam tego moim dziecia !! ale Caritas dziala tanim kosztem
Najłatwiej tylko wymagać i żądać – trzeba dać też coś od siebie.Jak się na to nie zapracuje to trudno uszanować i docenić.
Do czytelnik- masz rację . Niech w tych Caritasach biedni jedzą przeterminowane jedzenie. I niech się cieszą że to nie szczaw i mirabelki W końcu ono jest tanie albo darmowe . Tylko że Caritas bierze na swoja działalność potężne dotacje i nie robi NIC za Bóg zaplłć, a podopieczni też maja swoją godność a nie tylko mają nadstawiać po katolicku policzek do bicia. Każdy medal ma dwie strony. sądzę że i jedna i druga strona konfliktu ściemniają.
Sam mam i spożywam serki z datą 01.06.14 które przechowuję w lodówce, są w pełni przydatne do spożycia i smaczne. Data nie oznacza ich dyskwalifikacji do spożycia a jedynie informację: najlepiej spożyć przed datą… Jak widać nie wszyscy potrafią docenić uzyskaną pomoc społeczną, a do tego mają jeszcze wygórowane aspiracje nieadekwatne do sytuacji życiowej. Pozdrawiam.
to trzeba przeprowadzić szczegółowa kontrole w ośrodku samotnej matki bo coś leży na wątrobie i wyjaśnić wszystko do końca a jeżeli będą zaniedbania to winnych pociągnąć do odpowiedzialności i wyciągnąć konsekwencje