Wczoraj na boisku przy Plantach niechanowski Pelikan podejmował Wełnę Rogoźno. Plasującą się przed tym meczem na czwartym miejscu w tabeli Wełnę w kuluarach Pelikana uważano za przeciwnika trudnego i zapowiadano ciekawy mecz. Kibice nie zawiedli się; z tego emocjonującego pojedynku zwycięsko wyszli gospodarze, pokonując gości 4:2.
Gola "na dzień dobry" zdobył już w 6-tej minucie Paweł Ignasiński. Jego uderzenie z ponad dwudziestu metrów w samo okienko śmiało może pretendować do plebiscytu "bramka kolejki". Zaczęło się więc bardzo pomyślnie dla Pelikana, ale styl gry przyjezdnych wskazywał jasno i wyraźnie, że i przed nimi otworzy się szansa na strzelenie gola.
Stało się tak w 20-tej minucie – zaraz po tym, jak z po akcji Pelikana strzał głową z kilku metrów Łukasza Zagdańskiego wybronił bramkarz Wełny, goście przeprowadzili szybki kontratak. "Główka" Sławomira Urbaniaka okazała się skuteczniejsza, niż "główka" Zagiego i mieliśmy remis 1:1.
Dalsza część spotkania to częste akcje Pelikana, ale bramki rogoźnian świetnie bronił Dominik Pokorzyński i to właśnie jemu goście mogą zawdzięczać utrzymanie remisu w tej fazie gry. Wełna oczywiście próbowała kontratakować, jednak jej zapędy kończyły się na linii niechanowskiej obrony. Byłoby sporym odchyleniem od normy, gdyby na listę strzelców nie wpisał się najskuteczniejszy napastnik Pelikana – Łukasz Zagdański. Swoją szansę "Zagi" wykorzystał w 37-mej minucie, ładnym technicznym strzałem dając gospodarzom jednobramkowe prowadzenie. 2:1 do przerwy.
Drugą połowę ostro zaczął GLKS. Częste ataki kończyły się jednak udanymi interwencjami bramkarza Wełny lub – jak w przypadku strzału z rzutu wolnego Mateusza Roszaka – trafieniem w słupek. Skupieni na ataku gospodarze zaskoczeni zostali w 66-stej minucie – wtedy to z zaledwie kilku metrów napastnik Wełny ponownie doprowadził do remisu.
Wyrównanie wyniku spowodowało wyrównanie również w samej grze. Obie ekipy w równym stopniu próbowały przechylić szalę tego spotkania na swoją korzyść, podnosząc tym samym poziom emocji zarówno wśród kibiców gospodarzy, jak i gości. Piłkarzom natomiast poziom ten podnosił sędzia, którego kilka decyzji wręcz doprowadzało do wrzenia na płycie boiska.
Ciśnienie wczorajszego meczu lepiej wytrzymali piłkarze Pelikana. Dwie bramki w ostatnim kwadransie gry dały im zwycięstwo 4:2. Najpierw w 76-stej minucie, przy asyście Marcina Siudy, konto bramkowe podwyższył Przemek Otuszewski, a kilka minut później to samo zrobił szarżujący lewym skrzydłem Siuda.
W tabeli wciąż niekwestionowanym liderem pozostaje Pelikan, mający 7 punktów przewagi nad Vitcovią Witkowo. Kolejne spotkanie zielono-czarni zagrają ponownie przed własną publicznością – 4 maja przeciwko Warcie Śrem; początek spotkania o godz. 15.00.
Stało się tak w 20-tej minucie – zaraz po tym, jak z po akcji Pelikana strzał głową z kilku metrów Łukasza Zagdańskiego wybronił bramkarz Wełny, goście przeprowadzili szybki kontratak. "Główka" Sławomira Urbaniaka okazała się skuteczniejsza, niż "główka" Zagiego i mieliśmy remis 1:1.
Dalsza część spotkania to częste akcje Pelikana, ale bramki rogoźnian świetnie bronił Dominik Pokorzyński i to właśnie jemu goście mogą zawdzięczać utrzymanie remisu w tej fazie gry. Wełna oczywiście próbowała kontratakować, jednak jej zapędy kończyły się na linii niechanowskiej obrony. Byłoby sporym odchyleniem od normy, gdyby na listę strzelców nie wpisał się najskuteczniejszy napastnik Pelikana – Łukasz Zagdański. Swoją szansę "Zagi" wykorzystał w 37-mej minucie, ładnym technicznym strzałem dając gospodarzom jednobramkowe prowadzenie. 2:1 do przerwy.
Drugą połowę ostro zaczął GLKS. Częste ataki kończyły się jednak udanymi interwencjami bramkarza Wełny lub – jak w przypadku strzału z rzutu wolnego Mateusza Roszaka – trafieniem w słupek. Skupieni na ataku gospodarze zaskoczeni zostali w 66-stej minucie – wtedy to z zaledwie kilku metrów napastnik Wełny ponownie doprowadził do remisu.
Wyrównanie wyniku spowodowało wyrównanie również w samej grze. Obie ekipy w równym stopniu próbowały przechylić szalę tego spotkania na swoją korzyść, podnosząc tym samym poziom emocji zarówno wśród kibiców gospodarzy, jak i gości. Piłkarzom natomiast poziom ten podnosił sędzia, którego kilka decyzji wręcz doprowadzało do wrzenia na płycie boiska.
Ciśnienie wczorajszego meczu lepiej wytrzymali piłkarze Pelikana. Dwie bramki w ostatnim kwadransie gry dały im zwycięstwo 4:2. Najpierw w 76-stej minucie, przy asyście Marcina Siudy, konto bramkowe podwyższył Przemek Otuszewski, a kilka minut później to samo zrobił szarżujący lewym skrzydłem Siuda.
W tabeli wciąż niekwestionowanym liderem pozostaje Pelikan, mający 7 punktów przewagi nad Vitcovią Witkowo. Kolejne spotkanie zielono-czarni zagrają ponownie przed własną publicznością – 4 maja przeciwko Warcie Śrem; początek spotkania o godz. 15.00.
Ernest Kowalski