Ustawa śmieciowa wywołała wiele kontrowersji oraz przysporzyła władzom miast i gmin wielu problemów w kwestiach prawnych i organizacyjnych. Jak wygląda sytuacja w Gnieźnieńskiej Spółdzielni Mieszkaniowej? Rozmawialiśmy na ten temat z prezesem GSM – Zdzisławem Kujawą.
Jak wygląda kwestia segregacji odpadów na terenie Spółdzielni Mieszkaniowej po wejściu w życie ustawy śmieciowej? Mieszkańcy skarżą się m.in., że mają problem z odpadami gabarytowymi, czyli np. starymi meblami, telewizorami itp.
Wcześniej my na bieżąco odbieraliśmy stare tapczany, krzesła, fotele. Na dzień dzisiejszy my tego nie robimy i to już nie jest nasz obowiązek. Za to powinno odpowiadać miasto. W uchwale Rady Miasta jest zapisane tak, że będzie to wywożone tylko 2 razy w roku. W pozostałych dniach można raz w tygodniu, w sobotę, w godz. od 12.00 do 14.00 do URBiS-u zawieźć te wielkogabarytowe rzeczy. Jak na razie nie ma z tym wielkiego problemu. Być może wynika to z tego, że ludzie wymieniają mniej mebli i sprzętu, a być może sami wywożą tapczany, fotele czy krzesła do URBiS-u. Myślimy, żeby być może raz w miesiącu zrobić taka akcję i dojść do porozumienia z URBiS-em, żeby w środku tygodnia można było zrobić taką zbiórkę. Na dzień dzisiejszy pojemników do segregacji odpadów jest wystarczająca liczba. Jest to moim zdaniem zrobione w miarę dobrze, chociaż z tego co słyszymy z URBiS-u tych pojemników jest dane więcej niż wynika ze średniej liczby zadeklarowanych osób. Dlatego, że przyjęto według średniej ilości odpadów w latach poprzednich, że średnio na osobę przypada 115 litrów na jedną osobę na terenie miasta. Na podstawie złożonych deklaracji i zgłoszonych ilości osób w danych nieruchomościach URBiS powinien przygotować tyle pojemników, ile wynika z liczby osób zadeklarowanych w obrębie danej nieruchomości. Tych pojemników jest więcej, a z naszych liczb bezwzględnych, które mamy wyszło, że tych mieszkańców jest zdecydowanie mniej. Jeśli chodzi o liczbę mieszkańców, która zadeklarowała, że produkuje odpady na terenie całej spółdzielni to jest 17 400 osób. My deklarowaliśmy parę lat wcześniej 22-23 000 osób. Także około 5 000 osób gdzieś nam zginęło. Mamy 8 244 mieszkania na terenie Gniezna. Nie złożyło deklaracji ok. 600 mieszkań, czyli ok. 7%. Na tej podstawie my będziemy przekazywać pieniądze do URBiS-u, a tych, którzy nie złożyli deklaracji wykażemy i przekażemy URBiS-owi, który w imieniu prezydenta będzie prowadził windykację. Wcześniej czy później na podstawie decyzji administracyjnej ktoś do nich dotrze i jeżeli nie złożyli deklaracji to będą zobligowani do określonej opłaty. Nie wiem jak to określi miasto. Tak samo sprawa wygląda z osobami, które złożyły deklaracje, ale nie będą wnosiły należytych opłat – tutaj również windykację będzie prowadziła firma URBiS. Na terenie naszej spółdzielni wyszło, że tak naprawdę ok. 100 mieszkań jest pustych. Największy problem w tej chwili to są zmiany ilości osób w mieszkaniach w trakcie trwania tej ustawy. Na przestrzeni tych kilku tygodni w naszej spółdzielni ok. 150 osób zmieniło miejsce zamieszkania. To również jest spora komplikacja związana ze zmianą deklaracji, złożeniem pisma do URBiS-u. Nie wiadomo dokładnie jak wówczas naliczać opłaty, ponieważ w ustawie nie jest to sprecyzowane. Taką jednostką rozliczeniową jest właściwie miesiąc. W mojej ocenie najlepszym sposobem rozliczania jest system od gospodarstwa domowego. Będę namawiał prezydenta i radnych, aby jak najszybciej wprowadzić system od gospodarstwa domowego. Wówczas dodatkowo premiowane są rodziny wielodzietne. Trochę mogą stracić osoby samotne. Ja wyliczyłem, że przy tej samej kwocie, którą my przekażemy do URBiS-u za tą liczbę osób, które dzisiaj są wyliczone, to można założyć, że od gospodarstwa domowego przypada 25 zł. Obecnie URBiS musi angażować 4 osoby, my kolejne 2-wie osoby do bzdurnej biurokratycznej pracy. Też jest taki mankament, o czym nasi radni miejscy zapomnieli, że nie podjęli uchwały dotyczącej właśnie zbiórki odpadów z nieruchomości tzw. niezamieszkałych, czyli lokali użytkowych. Garaże, lokale użytkowe, czyli sklepy, różne punkty handlowe nie są objęte tym obowiązkowym systemem i opłatą taką jaka wynika z tych nieruchomości zamieszkałych. Wszystkie lokale użytkowe muszą same podpisać dodatkową umowę z firmą URBiS lub jakąkolwiek inną. Każdy właściciel, który ma lokal na terenie miasta może wybrać sobie firmę, która będzie mu wywozić odpady. Tutaj też jest problem na terenie spółdzielni, ponieważ my przy lokalach zamieszkałych mamy w większości zabudowane śmietniki, do których ludzie mają klucze i nikt im nic nie podrzuca. Ci, którzy mają sklepy nie mogą wyrzucać śmieci do pojemników dla lokali zamieszkałych, tylko muszą mieć swoje pojemniki. Nie wszyscy mieszkańcy chcą się godzić, żeby ten ich pojemnik był w tej obudowie, bo powiedzą, że ten ma mały pojemnik i wrzuca do ich śmietnika. Więc najczęściej będzie pewnie tak, że te pojemniki lokali niezamieszkałych będą lokalizowane gdzieś w pobliżu naszych zabudowanych, zamykane na klucz i na łańcuch, bo powiedzą, że jak będą otwarte, to inni ludzie będą do tych śmietników wrzucać wszystko. Tu jest to niedopracowane i myślę, że tutaj radni mają pole do popisu i też powinni zrobić jakąś opłatę i powinno być to też ujęte w specyfikacji na kolejny przetarg na wywóz nieczystości. Np. "garażowiczom" do tej pory naliczaliśmy opłatę za wywóz śmieci. Oczywiście nie taką jak od lokali zamieszkałych, ponieważ wiadomo, że tych śmieci produkuje się mniej niż w mieszkaniach. Dzisiaj większość uznała, że nie produkuje śmieci w garażach. My uznaliśmy, że skoro nie ma śmieci to zdjęliśmy z "garażowiczów" tą opłatę. I teraz udajemy, że jest wszystko dobrze. Niech sobie teraz te śmieci gdzieś tam wynoszą. Najprawdopodobniej Ci, którzy są mieszkańcami bloków wyrzucą te śmieci do pojemników przy blokach. Garaży na terenie spółdzielni jest ok. 1200.
Z jakimi problemami najczęściej zgłaszają się mieszkańcy do Spółdzielni Mieszkaniowej?
Co do problemów jakie są na terenie spółdzielni, to na pewno sygnalizują mi administratorzy, że jest jeszcze w tej chwili za mało pojemników do zbiórki PET-ów. Tutaj też z URBiS-em rozmawialiśmy, żeby dali tego więcej. Obiecali, że systematycznie będą więcej tych pojemników podstawiać. Przepełnienie pojemników wynika też z tego, że mniejsza liczba mieszkańców zdeklarowała, że mieszka na terenie spółdzielni. Bywało u nas często tak, że jak było przepełnienie śmietników to dzwoniliśmy do URBiS-u i były 3 razy w tygodniu te śmieci wywożone, np. w okresie świątecznym. Teraz nie ma takiej możliwości i to też jest kompletna głupota. Oczywiście za te dodatkowe wywozy musieliśmy zapłacić, ale dzisiaj takiej możliwości już nie ma.
Jak wygląda kwestia blankietów opłat za odpady?
Każdy będzie miał tzw. subkonto, na które będzie wpłacał pieniądze. System zbierania jeszcze określimy. Najprawdopodobniej będziemy zbierali co miesiąc od mieszkańców, ale my jako spółdzielnia będziemy płacić kwartalnie. Wynegocjowaliśmy stosunkowo niską opłatę od PKO dlatego, że słyszałem o takiej sytuacji, gdzie ktoś chciał wpłacić w BOŚ-iu i za taką operację płacił 15zł a zapłacił 11zł opłaty – no takie są dzisiaj stawki – mój księgowy mówi, że to są złodziejskie banki. Wszyscy w odpowiednim czasie dostaną blankiety wpłat z odpowiednim numerem konta.
Czy po wejściu w życie ustawy śmieciowej widać poprawę w segregacji odpadów na terenie Spółdzielni Mieszkaniowej?
Generalnie nie widać zmian w sposobie segregacji, niewiele się zmieniło. U nas na terenie spółdzielni ta selekcja była. Te nawyki gdzieś tam się już wyrobiły. Jeśli mówiło się, że selektywna zbiórka to jest PET, szkło i makulatura, to skoro to było, to ludzie już to wiedzą i to robią. Ale ludzie dowiedzieli się z różnych ulotek, mediów, że dochodzi do tego jeszcze bardziej szczegółowa selekcja. Pytają gdzie co wyrzucać. My też nie wszystko wiemy. Wiemy tylko tyle z rozmów z URBiS-em, że na razie dopóki nie ma tej segregacji w Lulkowie, to te wszystkie śmieci "mokre", które są i pozostałe są traktowane jako zbiórka selektywna. Jak się okaże, że z czasem będziemy musieli robić jeszcze inną selekcję, to będziemy o tym informować mieszkańców. (…) Zwróciłem już uwagę, że napisy na pojemnikach powinny być większe, bo jest mała tabliczka, gdzie starsze osoby mogą nie dowidzieć co jest tam napisane. Do tego jeszcze może kartki na tablicach ogłoszeń z informacją, do którego pojemnika co wrzucamy. Media też pomagają w nagłośnieniu tego tematu. Przyznam, że widziałem to w gorszych kolorach. Mówiłem o Neapolu, a to też wynika z tego, że wykazaliśmy się dosyć dużą elastycznością i udało nam się porozumieć z prezydentem co do sposobu załatwiania tych spraw, bo gdyby się okazało, że my byśmy nie wzięli tych wszystkich nieruchomości razem i wzięli na siebie jako zarząd odpowiedzialność za podpisanie deklaracji a byłoby to tak, że każdy indywidualnie rozliczałby się z miastem, to byłby jeden wielki bałagan. Dogadaliśmy się z prezydentem w ten sposób, że miasto szuka i windykuje tych, którzy nie złożyli deklaracji. My płacimy tylko tyle, ile zbierzemy – także tutaj nie dokładamy z innych środków, które mamy w rezerwie. Nie widzę różnicy w tym co jest teraz, a w tym co było. Myślę, że niektórym mieszkańcom nawet pogorszyło się jeśli chodzi o spółdzielnię, np. jeśli chodzi o te gabaryty. Tak naprawdę na terenie spółdzielni jest robione to, co już było robione i dla nas ta ustawa na dobrą sprawę była niepotrzebna.
Czy w wieżowcach selektywność jest mniejsza niż w blokach kilkupiętrowych? Mieszkańcy mówią, że nie chce im się chodzić do pojemników do segregacji wszystkie odpady wrzucają do zsypu.
To jest akurat problem. W większości wieżowców są zsypy. Teraz zależy wszystko od uczciwości mieszkańców czy oni będą z tymi odpadami do zbiórki selektywnej fatygowali się i zjadą windą, żeby wrzucić do śmietników, czy wrzucą do zsypu. Nie ukrywam, że nie jest to super selektywnie robione i tutaj ja na początku myślałem, że zaspawamy te zsypy, ale na dzień dzisiejszy skoro jest dosyć liberalna polityka jeśli chodzi o firmy, które to odbierają, to jeszcze pozwalamy to użytkować sugerując, żeby jednak mimo wszystko te rzeczy zbierane selektywnie wywozić na zewnątrz do pojemników.
(Buk)