Już od ponad miesiąca mieszkańcy wieżowca przy ul. Sobieralskiego 9 nie mają gazu w junkersach do grzania ciepłej wody. Z 11-stu pionów, 6 zostało odciętych z powodu nieszczelnej instalacji w jednym z mieszkań. Niestety sytuacja stanęła w martwym punkcie. Mieszkańcy czekają na ruch spółdzielni mieszkaniowej, a spółdzielnia na decyzję lokatorów.
Mieszkańcy wieżowca przy ul. Sobieralskiego 9 od ponad miesiąca nie mają ciepłej wody. W środę radny miejski – Arkadiusz Masłowski, spotkał się z lokatorami w salce kaplicy przy ul. Kwiatowej. Dzisiejsza konferencja prasowa została zorganizowana tak naprawdę na prośbę mieszkańców z wieżowca przy ul. Sobieralskiego 9 – mówi Arkadiusz Masłowski, radny Miasta Gniezna. Mieszkańcy zgłosili się aby zaapelować dzisiaj do spółdzielni mieszkaniowej o jak najszybsze włączenie gazu. Przypomnę, że ponad miesiąc temu gaz został odcięty z powodu ulatniającego się tlenku węgla. Gazownia odcięła gaz w 66-ciu mieszkaniach. Po pojawieniu się reportera z telewizji TVN gaz częściowo przywrócono do mieszkań i gaz powrócił do kuchenek. Mieszkańcy mogli wtedy swobodnie zacząć gotować i przygotowywać posiłki. W tej chwili mieszkańcy nie mogą się w komfortowych warunkach wykąpać, nie mogą zadbać o swoją osobistą higienę. Są osoby starsze, niepełnosprawne, które po prostu nie mogą przenieść garnka z gorącą wodą do wanny. Są również rodziny z małymi dziećmi. Dzisiejsza konferencja ma charakter apelu do spółdzielni mieszkaniowej, aby jak najszybciej ten gaz włączyła. Były jakieś dziwne pomysły i mieszkańcom wykuwano dziurę obok drzwi wejściowych z klatki schodowej, co spotkało się z negatywnym odbiorem i z ogromnym sprzeciwem mieszkańców. Można zapytać pana kominiarza po co te dziury. Najprawdopodobniej szukano jakiegoś rozwiązania w sprawie wentylacji. Doszło do bojkotu, ponieważ mieszkanie nie jest odpowiednio zabezpieczone. Tak jak informowali nas mieszkańcy – firmy ubezpieczeniowe nie chcą ubezpieczać mieszkań z taką dziurą. Dochodziło również w tym wieżowcu do aktów wandalizmu. Mieszkańcy obawiają się, że może ktoś tą klatkę podpali, może coś tam rzuci, psiknie gazem – już nie wspominając o takich sprawach dyskomfortu, czyli wszystko słychać co się mówi w mieszkaniu, jak również wiele widać. Dzisiaj doszliśmy do spotkania, które ma charakter konferencji, bo spotkanie w spółdzielni już się odbyło. Na tym spotkaniu w spółdzielni mieszkaniowej mieszkańcy byli przekonywani aby zostali podłączeni do PEC-u. Nie wszyscy na to wyrazili zgody. Dzisiaj podczas tej konferencji tego nie rozstrzygamy, ponieważ mieszkańcy już się wypowiedzieli w tej kwestii i nadal nie wiedzą co mają robić, nie wiedzą ile jeszcze czasu potrzeba, aby ten gaz powrócił do ich mieszkań. Mieszkańcy są oburzenie zachowaniem pracowników, którzy demontowali piece grzewcze. Ponadto uważają, że otwory wywiercone przy drzwiach wejściowych wpływają ujemnie na bezpieczeństwo w mieszkaniach. Przedstawiciel spółdzielni przyszedł i junkers rozkręcił, aby nie było dopływu gazu – mówi Włodzimierz Andrzejewski, mieszkaniec wieżowca przy ul. Sobieralskiego 9. A ci, którzy mają otwory powiercone, to im podłączyli gaz. Czegoś można tutaj nie zrozumieć. Ja mam sąsiadkę wyżej i sąsiadkę niżej, która mnie zawołała, które mają te otwory wywiercone i mówi: "wie pan co, niech pan przyjdzie zobaczyć co się dzieje". Poszedłem do mieszkania zobaczyć – normalnie wieje po nogach. No to jaki w ogóle ma cel ten otwór wywiercony jak jest przeciąg w mieszkaniu? To nie jest jakieś odpowietrzenie mieszkania. Przecież junkers znajduje się w łazience. Po drugie tą krateczką widać całe mieszkanie. Jak ktoś będzie chodził rozebrany to wszystko widać z korytarza. A niechby ktoś z korytarza coś wrzucił? Pytałem się gościa ze spółdzielni – nie, spółdzielnia odpowiedzialności za to nie bierze. A jakby ktoś złośliwie wytruł jeden drugiego? Sąsiadka moja z góry to w ogóle wzięła piłkę i wsadziła nogą na siłę w tą kratkę. Jeżeli gazownia twierdzi, że oni nie ponoszą żadnej winy, bo jeżeli oni odłączyliby gaz, to odłączyliby cały blok. A tu jest tak, że jeden pion ma, tam gdzie otwory są powiercone mają, jeszcze powiedział mądrala ze spółdzielni: "junkers jest nasz, bo spółdzielnia go zakładała to ja mam go prawo zdemontować". Sąsiad miał rachunek, że junkers kupił za własne pieniądze, wyprosił go z mieszkania i gaz używa. Gdzie tu jest logika? W jakim kraju my żyjemy? Domagamy się, żeby włączyli ten gaz, żeby podłączyli junkersy. Prezes Gnieźnieńskiej Spółdzielni Mieszkaniowej potwierdza, że sytuacja utknęła w martwym punkcie. Nie wiem o jakiej formie zastraszania tutaj lokatorzy mówią – mówi Zdzisław Kujawa, prezes Gnieźnieńskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Mieliśmy spotkanie z mieszkańcami. Była większość mieszkańców z tego pionu, bo to nie są wszyscy mieszkańcy z Sobieralskiego 9. Proponowaliśmy parę rozwiązań. Okazało się, że żadnego z tych rozwiązań mieszkańcy nie chcą zaakceptować. Powiedzieliśmy, że są 3 możliwości: dodatkowe napowietrzenie, czyli wywiercenie tych otworów, których zażyczył kominiarz, bo powiedział, że inaczej nie odbierze i nie podpisze protokołu, że te mieszkania są wystarczająco bezpieczne, żeby użytkować w nich junkersy. Druga ewentualność to była instalacja bojlerów i trzecia to przejście na wodę PEC-owską, czyli podgrzanie wody przez PEC. Tutaj słyszę takie dość humorystyczne stwierdzenia i sformułowania, że my jako spółdzielnia jesteśmy zainteresowani, bo mamy jakiś układ z PEC-em, żeby to zrobić. My chcemy po prostu dbać o bezpieczeństwo tych mieszkańców dlatego, że jest to nasz obowiązek jako zarządcy niezależnie od tego czy mieszkańcy na dzień dzisiejszy rozumieją tak naprawdę o co w tym wszystkim chodzi. Gaz został wyłączony po tym jak jedna z osób zgłosiła, że włączył jej się czujnik, który miał sygnalizować pojawienie się tlenku węgla, czyli tzw. czadu. Gazownia przyjechała i uznała, że skoro jest takie niebezpieczeństwo to ten gaz zamknęła. Oczywiście gaz zamknęła tak trochę prewencyjnie dlatego, ze gaz się nie ulatniał. Jeżeli gazownia zamyka gaz, to zarządca nie może ponownie podłączyć i gazownia nie włączy tego gazu jeżeli nie zostaną sprawdzone wszystkie mieszkania w tym pionie, że jest prawdziwa wentylacja, czy jest prawdziwy odpływ spalin do kanału spalinowego. Kominiarz sprawdzając w poszczególnych mieszkaniach ciąg uznał, że te ciągi są zbyt słabe, żeby można było podłączyć junkersy i podjął decyzję, że albo będą nawiercone dodatkowe otwory o średnicy około 100 mm z boku drzwi, które powodują napływ dodatkowego powietrza, albo nie pozwoli na użytkowanie junkersów. W tej chwili jest pat. My po tej sytuacji, która zaistniała zrobiliśmy spotkanie z mieszkańcami i zaproponowaliśmy to co wcześniej mówiłem – te 3 warianty, bo to nie my w tej chwili jako spółdzielnia decydujemy, bo gdybyśmy to my decydowali, gdybym ja jako prezes mógł podjąć decyzję, to dziś już bym tą decyzję podjął. Najprawdopodobniej podjąłbym decyzję o zainstalowaniu ciepłej wody. Uważam, że to jest najlepsze wyjście, bo jest to niewiele droższe dlatego, że mieszkańcy Winiar też to mają i jakoś sobie z tym radzą. My zadeklarowaliśmy, że pożyczymy tym mieszkańcom, bo ten budynek jest zadłużony i dzisiaj nie ma środków na to, żeby zrobić jakąś gruntowną modernizację. Mieszkańcy muszą zrozumieć, że to oni podejmują decyzję. My się pytamy mieszkańców co zrobić w tej materii. My daliśmy 3 propozycje. Mieszkańcy muszą zdecydować. My proponujemy, żeby podłączyć się do PEC-u, bo to jest nieuchronne – tak robią w innych miastach i myślę, że mieszkańcy zrozumieją, że to jest jedyne sensowne wyjście. Ci mieszkańcy, którzy nie zdeklarowali i nie zgodzili się na wywiercenie tego otworu mają odcięte junkersy decyzją kominiarza. Decyzja nie należy do nas, bo ja też nie podejmę decyzji, żeby pozwolić na podłączenie junkersów i użytkowanie tych podgrzewaczy wody jeżeli nie ma zgody kominiarza, bo w tym momencie ja bym brał na siebie odpowiedzialność a kominiarz powiedział, że on też nie weźmie na siebie odpowiedzialności jeżeli nie będzie dodatkowego napowietrzenia. My na dzień dzisiejszy zleciliśmy biegłemu sądowemu ekspertowi ekspertyzę. 2 sierpnia będzie badany ciąg czy można używać tych junkersów w sposób taki jak do tej pory, czy jest wystarczający dopływ powietrza do tego, żeby można było ich używać. Na tej podstawie ustalimy czy będą te junkersy podłączone, czy nie będą. Jak się okaże, że kominiarz nie ma racji, to też pewnie będą konsekwencje takie, że być może pożegnamy się z firmą kominiarską jeżeli wydała złą opinię. W mojej ocenia decyzja kominiarza jest słuszna dlatego, że na dzień dzisiejszy może być tak, że w tej chwili jest wszystko dobrze, bo są takie warunki atmosferyczne jakie są, a za chwilę sytuacja może się zmienić, dlatego ja uważam, że nie powinniśmy ryzykować i dzisiaj pozwalać na użytkowanie tych junkersów w takiej sytuacji dlatego, że te mieszkania są coraz szczelniejsze. One są mieszkaniami, które mają okna tylko po jednej stronie, nie ma właściwego przewiewu i nawet otwarcie okna dzisiaj nie wystarczy do tego, żeby był właściwy ciąg. Często jest tak, że się wytwarza podciśnienie, które wyciąga wręcz spaliny z przewodów spalinowych i to nie jest wcale tak jak niektórzy mówią, że przewody spalinowe są niedrożne. Przewody są drożne. To, co należy do części wspólnej, to co należy do zarządcy i kominiarza, który powinien o to dbać i czuwać nad tym bezpieczeństwem, to jest wszystko w porządku. Po prostu ze względu na zbyt dużą hermetyzację tych mieszkań przez ostatnie lata, ze względu na uszczelniania drzwi i okien spowodowało to, że ten system grawitacyjny nie działa tak jak należy we wszystkich blokach. Jedynym rozsądnym wyjściem jest likwidacja tego rodzaju podgrzewaczy i wcześniej czy później myślę, że do tego dojdzie, a mieszkańcy niepotrzebnie się upierają dlatego, że uważam, że będzie to w miarę bezboleśnie. Gdyby nam się udało zrobić chociażby w jednym pionie coś takiego to myślę, że wcześniej czy później pozostali mieszkańcy by się na to zgodzili dlatego, że to jest brak potrzeby konserwacji junkersów, brak czyszczenia przewodów spalinowych, mniejsze zagrożenie dla życia czy zdrowia. Przy okazji widzę, że ktoś próbuje politycznie ugrać dla siebie różne rzeczy, podburza niepotrzebnie mieszkańców.
Spółdzielnia wymyśla cuda żeby podłączyć bloki do PEC. Najpierw rozsyłali ulotki a jak nie ma chętnych to kombinują z innej strony. Nic nowego znamy takie sztuczki.
Jeden komentarz
Spółdzielnia wymyśla cuda żeby podłączyć bloki do PEC. Najpierw rozsyłali ulotki a jak nie ma chętnych to kombinują z innej strony. Nic nowego znamy takie sztuczki.